Dramatyczny apel Władysława Komarnickiego!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zdaniem prezesa Stali Gorzów, Władysława Komarnickiego, decyzja GKSŻ o wprowadzeniu nowych tłumików może zapoczątkować koniec sportu żużlowego w Polsce i na świecie. Komarnicki proponuje "okrągły stół" z udziałem najważniejszych osobistości.

Wiele osób ze środowiska żużlowego uważa, że decyzja o wprowadzeniu nowych tłumików może zabić ten sport. Czy prezes Stali Gorzów podziela tę opinię? - Ja uważam, że jest to najgorsza decyzja, jaką mogli podjąć ludzie, którzy odpowiadają za ten sport. Uważam osobiście, że jest to coś, co zabierze ostatnie możliwości reprezentowania Polski na arenie międzynarodowej. Dla mnie jest to również osobiście bolesna decyzja. Przypominam sobie, dlaczego ja jako dziecko poszedłem na żużel. Między innymi ciągnął mnie ryk silników, który powoduje u człowieka dodatkową adrenalinę. W tej decyzji widzę jakieś podwójne dno. Nie można podejmować decyzji na złość ludziom, którzy się na tym znają i mówią, że jest to bubel oraz to, że będą odchodzić kibice. Nie wolno lekceważyć kibiców. Ci, którzy podjęli tę decyzję muszą sobie zdawać sprawę z tego, że kibice będą im śpiewać tak samo, jak śpiewają o Polskim Związku Piłki Nożnej. Muszą wiedzieć, że to ich czeka. Muszą podjąć radykalne decyzje, jeżeli chcą, aby polski żużel istniał na arenie międzynarodowej. Po raz pierwszy Polska od 37 lat zaistniała (mam na myśli Golloba i Hampela) na arenie międzynarodowej. Dzisiaj robi się wszystko, aby znowu zdetronizować Polaków - powiedział dla SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.

Jak się okazuje, żadna argumentacja, dlaczego nowe tłumiki zostaną wprowadzone, nie miała miejsca. Prezes Stali Gorzów uważa, że taka postawa to arogancja względem środowiska żużlowego. - Żadna argumentacja nie miała miejsca. Powiem wprost - to jest wręcz arogancja. Ja pamiętam, jak rok temu na półfinale Drużynowego Pucharu Świata w Gorzowie Roy Otto zapewniał, że dojdzie konsultacji z pięcioma najlepszymi zawodnikami w tym zakresie. Upłynął rok i kiedy rozmawiałem z Tomkiem Gollobem potwierdził, że nikt z nim o tym nie rozmawiał. Mamy zatem do czynienia z arogancją - wyjaśnił prezes Stali Gorzów.

Zawodnicy przygotowują się do nowego sezonu. Mieli okazję testować już nowe tłumiki. Jakie docierają sygnały o ich funkcjonalności docierają do prezesa Stali Gorzów? - Dramatyczne. Jeżeli będzie temperatura powyżej zera, to będą one bezużyteczne. Oprócz tego, że straci wizerunek sportu, pytanie jest takie, kto będzie za to płacił? Dlaczego nie skonsultowano tego z zawodnikami. Dlaczego wciska się techniczny bubel? Dlaczego nie uwzględnia się głosu kibiców? Ja widzę w tej decyzji podwójne dno - mówi wprost Komarnicki.

Do redakcji SportoweFakty.pl spływają głosy niezadowolenia kibiców, którzy wręcz chcą oddawać karnety zakupione na sezon 2011. Czy do klubu również docierają takie sygnały? - Są to zapowiedzi kibiców. Ja je biorę bardzo poważnie do serca. Nie tylko Gorzów, ale generalnie w Polsce zainwestowano duże pieniądze w ten sport. Jeżeli żużel zniknie z powierzchni ziemi, to będzie to zbrodnia. Nie oszukujmy się, poza Justyną Kowalczyk i Adamem Małyszem, my tych sukcesów za dużo nie mamy. Dzisiaj polska liga żużlowa jest najsilniejsza na świecie. Próba skasowania tego sportu jest skandalem. Jeżeli to "bzyczenie" komarków, jak kibice określają odgłos nowych tłumików, nie zostanie zmienione, to obawiam się, że te kluby, które podpisały z BSI umowę, będą je zrywać, bo zawody GP będą śmieszne - wyjaśnił Komarnicki.

Podczas Gali Sportu Żużlowego zarówno Tomasz Gollob, jak i redaktor Rafał Darżynkiewicz apelowali o rozsądek w zakresie tłumików. Władze polskiego żużla pozostają jednak na to obojętne, czego efektem jest decyzja odnośnie tłumików. Prezes Stali Gorzów uważa, że konieczny jest żużlowy "okrągły stół", przy którym zasiądą najważniejsze osobistości środowiska żużlowego. - Moja propozycja jest prosta. Uważam, że najpóźniej do 15 marca powinniśmy zorganizować "okrągły stół" w sprawie tłumików i przyszłości żużla. Na to posiedzenie należy zaprosić pana Andrzeja Witkowskiego, prezesa PZMot i wiceprezydenta FIM, pana Andrzeja Grodzkiego, który również jest w strukturach władz międzynarodowych, pana Piotra Szymańskiego, przewodniczącego GKSŻ, pana Adama Giersza, ministra sportu. Wielkim kibicem żużla jest również prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego pan Andrzej Kraśnicki. To spotkanie powinno się odbyć w centrum olimpijskim, a mediatorem powinien być gospodarz. Dlaczego? Bo coraz mniej lub wcale nie będziemy słyszeć Mazurka Dąbrowskiego. Te tłumiki w ogóle nie jadą, jak się zrobi tor przyczepny. W związku z tym może być taka sytuacja, że w półfinale w Anglii zajmiemy zaszczytne ostatnie miejsce. Ja się pytam, kto wówczas imiennie weźmie na siebie odpowiedzialność za taki wynik? No kto? Ja proponuję konkret. Proponuję, aby wymienione wcześniej osoby, plus prezesi klubów Ekstraligi oraz reprezentacja Polski z trenerem Markiem Cieślakiem na czele, usiedli przy okrągłym stole i podjęli określone decyzje. Przecież Polska wcale nie musi się zgodzić na te rozwiązania. A jeżeli już, to może się zgodzić, jeżeli będziemy mieli do czynienia z funkcjonalnym produktem. Mnie proszą prezesi klubów i kibice, aby w tej sprawie interweniować i dlatego to robię. Ja nie startuję na żadne stanowisko. Dla nikogo nie jestem zagrożeniem i nic nie chcę ugrać dla siebie. W związku z tym moje intencje są szczere - ja proszę, ja błagam, ja przestrzegam. I mówi to człowiek, który raczej będzie odchodził z tego sportu. Ale nie chcę po sobie zostawić zgliszczy. Chcę się jeszcze cieszyć i radować z sukcesów polskich żużlowców. Nie można mieć opinii publicznej w czterech literach! To jest arogancja! - zakończył Władysław Komarnicki.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)