Marek Cieślak uzasadnia decyzję o dzikich kartach

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trener Marek Cieślak podjął decyzję o przyznaniu dzikich kart na starty w Indywidualnych Mistrzostwach Świata juniorów dla Przemysława Pawlickiego i Dawida Lamparta. Specjalnie dla SportoweFakty.pl wyjaśnia powody tej decyzji.

- Przed zawodami było jasne, że zawodnicy jadą o pierwsze osiem miejsc. Na zebraniu przed zawodami powiedziałem, że dziewiąty zawodnik będzie rezerwowym. Do tego mamy dwie dzikie karty. Komu je przyznamy? Zastanowimy się po zawodach, bo zobaczymy, co się wydarzy - wyjaśnił Cieślak.

Dlaczego wybór padł na Przemysława Pawlickiego? - Pawlicki dlatego, że ja nie chcę stracić chłopaka. Nie będę wnikał w to, czy winny jest młody Pawlicki, jego ojciec, czy klub. Nie wiem i nie wnikam w to. Nikt mnie do tej pory nie informował, gdzie jest "pies pogrzebany". Ja wiem tylko tyle, że Pawlicki jest młodym i utalentowanym zawodnikiem. Jest naszą nadzieją. W zeszłym roku walnie przyczynił się do tego, że zdobyliśmy złoto w DMŚJ. Był głównym autorem zwycięstwa wspólnie z Janowskim w DMEJ. I wreszcie jest Indywidualnym Mistrzem Europy juniorów. Uważam, że nie można dzisiaj chłopaka skasować w związku z całym zamieszaniem. Na marginesie dodam, że uważam, iż on sam w tym wszystkim jest najmniej winny. Cierpi przez jakieś głupie gierki. Chcę dać mu szansę - wyjaśnił Marek Cieślak.

Trener kadry narodowej przy okazji zaznaczył, że dzika karta dla Pawlickiego nie oznacza, iż wystartuje on w zawodach eliminacyjnych do IMŚJ. - Dzika karta nie polega na tym, że on już na pewno pojedzie. Do zawodów mamy trzy tygodnie. I jeżeli on w tym czasie nie pokaże, że wykorzystał szansę i powrócił do swojej formy, to nie pojedzie. Przemek już został lekko zrównany z ziemią. A to nie polega na tym, żeby go teraz dobić. Trzeba dać mu szansę, bo stracimy dobrego chłopaka. On jest nadzieją naszego sportu żużlowego i ja chcę mu podać rękę. Wiem, że klub leszczyński ma pretensje o to, że wyznaczyliśmy go do dzikiej karty. Ale przypomnę, że do tej pory nigdy nominacje do kadry nie były konsultowane z klubem. Wiadomo, że bazujemy na zawodnikach, którzy mają umowy z klubem i z klubu otrzymują pieniądze. Ale reprezentacja to coś więcej. Ona musi działać ponad wszelkimi podziałami - powiedział Cieślak.

Mniej kontrowersji wywołała decyzja o nominacji Dawida Lamparta. - Jeżeli chodzi o Lamparta, to jest to moja nadzieja. To ja mu załatwiłem wyjazd do Anglii na trudny tor w Eastbourne. Tam ma się uczyć prawdziwego żużla. Nie chcę niszczyć chłopaka tylko dlatego, że w Gdańsku trafił na numer 3, gdzie trzy razy startował z pola trzeciego i czwartego, które były betonowe. Janowski deklasował rywali, a z czwartego pola przyjechał czwarty. Lampart startował trzy razy z tych pól i nie miał szans na dobre zaprezentowanie się. W Anglii prezentuje się dobrze. Muszę myśleć i patrzeć przyszłościowo - podkreślił trener kadry narodowej.

Cieślak żałuje, że awansu nie wywalczył Kamil Fleger. Nie oznacza to jednak, że przekreślił swoje szanse na start. - Kamil w Gdańsku pojechał bardzo dobrze. Po dwóch seriach nawet prowadził. Później mu nie poszło, bo dwa razy się przewrócił. Ale po zawodach powiedziałem mu, żeby się nie przejmował, bo jest rezerwowym dla całej dziesiątki. On ma się przygotowywać tak, jakby miał normalnie startować. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Jeżeli Pawlicki nie dojdzie do formy, a chciałem wyraźnie zaznaczyć, że ja to sprawdzę, to pojedzie Fleger. W tym momencie dziką kartę dostał Pawlicki i wszyscy krzyczą "dlaczego?". W zeszłym roku zdobył wiele punktów i nam pomógł. A politykę jakąś musimy prowadzić. Kadra bez Przemka Pawlickiego wiele traci. Myślę, że każdy trener na moim miejscu postąpiłby tak samo - zakończył Marek Cieślak.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)