Jadę tam gdzie wiem, że przejadę – rozmowa z Grigorijsem Lagutasem, zawodnikiem Lokomotivu Daugavpils

Dwanaście punktów w starciu z najsilniejszą drużyna pierwszej ligi dodatkowo na jej torze musi budzić duży szacunek. Nie wszystkim podobał się jednak styl w jakim 25- letni zawodnik zapracował na swój dorobek.

Kamil Hynek
Kamil Hynek

Kamil Hynek: Pierwszy historyczny ligowy mecz na torze w Tarnowie już za wami, jakbyś ocenił postawę swoją oraz kolegów?

Grigorijs Lagutas: Jechaliśmy z najmocniejszą drużyną w tej lidze i to było widać, a my staraliśmy się dotrzymywać im kroku jak tylko mogliśmy. Wychodziło to nam powiedzmy do połowy potem nam odjechali. Brakuje nam punktów niektórych zawodników ale mamy taką sytuację, a nie inną i musimy walczyć z każdym nawet z naszpikowanym gwiazdami Tarnowem. Optymizmem napawa to, że mamy fajną młodzież, która wkrótce może dawać temu klubowi niesamowitą radość. W tym roku ze strony Bogdanovsa i Artioma Laguty możemy liczyć na to, że jeśli dostroją odpowiednio silniki czego ciągle się uczą to mogą dorzucać cenne oczka.

Twój trener Nikołaj Kokins nie krył, że Unia Tarnów to najmocniejszy zespół w pierwszej lidze i na pewno nie przyjechaliście tutaj po zwycięstwo, a najgroźniejsi będzie u siebie w domu.

- Jak było dokładnie widać poza Andrejem Korolovsem zawitaliśmy na ten stadion w bardzo młodym składzie. Tutaj z pewnością nie mieliśmy szans lecz wydaje mi się, że kiedy Tarnów przyjedzie do nas zmęczony długą podróżą na Łotwę może mieć olbrzymie problemy ze zwycięstwem. Może to powiedzieć każdy kto u nas startował, że tor w Daugavpils to jedna wielka zagadka, którą znamy tylko my miejscowi.

Dawno nie jeździłeś w Tarnowie ale sprawiałeś wrażenie jakbyś się czuł na takich właśnie długich torach do walki jak ryba w wodzie, czy zauważasz jakieś podobieństwa pomiędzy tutejszym oraz waszym owalem domowym w Daugavpils?

- Macie na miejscu super tor, bardzo mi się on podoba. Szczerze powiedziawszy to identyczny jest w Daugavpils. Można poszaleć, powalczyć i bawić się jazdą, a o to właśnie chodzi

Na ile odczuwacie brak w swoich szeregach Romana Povazhnego, który leczy obecnie kontuzję nogi i na pewno nieprędko wróci do składu meczowego?

- Szczerze mówiąc bardzo. Z Romanem nasz skład byłby zdecydowanie mocniejszy, trochę więcej oczekiwać można było po Christianie Hefenbrocku ale to dopiero druga kolejka więc myślimy wszyscy, że uda nam się mimo tych luk zrealizować przedsezonowe cele.

No właśnie wspomniałeś o celach więc o co tak naprawdę jedzie w tym roku Lokomotiv Daugavpils?

- Nasz podstawowy cel to utrzymanie. W tamtym roku z wielkim spokojem wszystkie założenia spełniliśmy w stu procentach, a teraz jakby nam się udało wywalczyć coś więcej byłoby super. System Play-Off się zmienił i szósta lokata już gwarantuje właściwie utrzymanie ale znów pewnie spotkalibyśmy się z Tarnowem, a to kolejne długie podróże. To nic, taka nasza praca i urok jazdy w polskiej lidze.

Jesteś uważany za jednego z najostrzej, a zarazem najodważniej jeżdżących zawodników w Polsce, a kto wie czy i nie na świecie. Próbkę swoich szarż dałeś w meczu z Unią kilka razy śmigając przed nosem Piotrowi Świderskiemu czy Sebastianowi Ułamkowi. Uważasz, że jeździsz fair?

- Powiem tak, moim zdaniem jadę tam gdzie wiem, że przejadę. Staram się wykorzystywać każdą wolną lukę, a jak jest tor długi i szeroki to wiadomo, że tych miejsc do wyprzedzania jest więcej. Wiem, że zawodnicy mają do mnie o to pretensje ale ja tak już jeżdżę, mam agresywny styl czy się to komuś podoba czy nie.

Czy plączą Ci się po głowie myśli związane z występami w Grand Prix. W ubiegłym roku miałeś przebłyski świetnej jazdy jako dzika karta właśnie na torze w Daugavpils. Obsada cyklu daje do zrozumienia, że potrzebuje takich walczaków i szaleńców jak ty. Są przecież m.in. Nicki Pedersen, Andreas Jonsson czy Chris Harris, którzy nie odstępują rywalowi nawet najmniejszego kawałka toru.

- Bardzo chciałbym kiedyś na stałe wejść do batalii o Indywidualne Mistrzostwo Świata. Nie jestem jeszcze przecież takim starym zawodnikiem, a wręcz raczej na dorobku dopiero. Dobrze, że wschodni żużel doczekał się takiego Emila Sajfutdinova i być może więcej ludzi w tych rejonach żużlowego świata więcej razy będzie włączać relacje z Grand Prix. Dla mnie jest to również jeden z celów do którego z całych sił będę dążył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×