Roger Federer niezadowolony po incydencie. "Kort to miejsce, gdzie powinniśmy być bezpieczni" (wideo)

Roger Federer nie krył niezadowolenia po incydencie, który miał miejsce po jego niedzielnym meczu z Alejandro Fallą. Do schodzącego z kortu Szwajcara podbiegł nastoletni chłopiec.

Marcin Motyka
Marcin Motyka
Nastolatek nie miał złych zamiarów. Próbował objąć Federera i chciał sobie zrobić "selfie" ze Szwajcarem. Tenisista nie miał jednak na to ochoty i długo wodził oczami za ochroniarzami. Pomoc nadeszła po kilkunastu sekundach.
- Zazwyczaj wypowiadam się tylko w swoim imieniu, ale przy tej okazji myślę, że mogę mówić za wszystkich tenisistów. Kort to nasze miejsce pracy, gdzie powinniśmy się czuć bezpiecznie, więc jasne jest, że nie podobało mi się to, co się zdarzyło. Oczywiście, nic złego się nie stało, ale nie jestem z tego zadowolony. To samo zdarzyło się mi w sobotę na treningu, kiedy podbiegło do mnie trzech chłopców. Teraz wydarzyło się to na korcie centralnym, gdzie wydaje się, że nikt nie może się dostać - powiedział na konferencji prasowej Helwet. Bazylejczyk przypomniał również wydarzenie z finału Rolanda Garrosa 2009, gdzie w trakcie jego meczu z Robinem Söderlingiem na kort wkroczył znany z zakłócania imprez sportowych Jimmy Jump. Wówczas ochrona także nie popisała się refleksem i nieproszony gość przebywał na placu gry przez kilkanaście sekund.

- Jestem przekonany, że organizatorzy podejmą właściwe kroki, ale to nie dotyczy tylko tego turnieju, a wszystkich. Musimy być pewni, że wszędzie, gdzie się pojawiamy przez cały rok, jesteśmy bezpieczni i ludzie nie będą wchodzić na kort - dodał 33-latek.


Swoje zaniepokojenie tym incydentem wyraził dyrektor Rolanda Garrosa, Gilbert Ysern. - To oczywiście zawstydzające, że takie zdarzenie miało miejsce. To pokazuje, że popełniliśmy błąd i musimy go naprawić, aby zapewnić, że więcej do tego nie dojdzie. Nasz zespół do spraw bezpieczeństwa jest dobrze zorganizowany, to był po prostu wypadek przy pracy. Oczywiście, ochroniarze, którzy byli na korcie, nie wykonali tego, co do nich należało. Zdajemy sobie sprawę, że kibice chcą być jak najbliżej zawodników: zdobywać autografy czy robić zdjęcia. Sądzę, że dzisiejszy incydent był po prostu wypadkiem przy pracy, ale po takim zajściu należy wypowiedzieć słowo "przepraszam". Gdy dowiedziałem się o wszystkim, podszedłem do Rogera i powiedziałem mu, że jest mi przykro jako organizatorowi i dyrektorowi turnieju oraz że przepraszam go za tę sytuację.

Znów to zrobił! Michaił Jużny roztrzaskał rakietę na własnej głowie (wideo)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×