ATP Dubaj: Roger Federer pokonał w finale Novaka Djokovicia i obronił tytuł

Roger Federer drugi sezon z rzędu, a łącznie siódmy raz w karierze zdobył tytuł w turnieju ATP w Dubaju. W finale tegorocznej edycji tej imprezy Szwajcar w dwóch setach pokonał Novaka Djokovicia.

Marcin Motyka
Marcin Motyka
Od 2009 roku tytuł w turnieju ATP w Dubaju zdobywa ktoś z dwójki Novak Djoković lub Roger Federer. Nic więc dziwnego, że w finale tegorocznej edycji spotkali się właśnie ci dwaj tenisiści. Zwyciężył Szwajcar, ogrywając Serba 20. raz w 37 konfrontacji i tym samym obronił mistrzostwo. Dla belgradczyka był to pierwszy przegrany mecz o tytuł w Dubai Duty Free Tennis Championships w piątym występie.
Rozstawiony z numerem drugim Federer rozpoczął mecz odważnie i agresywnie, chętnie atakował przy siatce. Djoković mógł utemperować zapędy przeciwnika, lecz w trzecim gemie nie wykorzystał dwóch piłek na przełamanie. Do pierwszego przełamania w meczu doszło w ósmym gemie, gdy oznaczony "jedynką" Serb niespodziewanie oddał podanie nowymi piłkami, wyrzucając bekhend w aut. Federer wyszedł na prowadzenie 5:3, a partię zakończył za drugim setbolem, po nieudanym returnie Djokovicia.

W drugiej odsłonie obaj tenisiści pilnowali własnego serwisu. W siódmym gemie lider rankingu ATP utrzymał podanie, choć po dwóch bajecznych bekhendach Federer prowadził 30-0. Następnie w kłopotach znalazł się Maestro, ale oddalił break pointy dwoma fantastycznymi serwisami.

Podanie było wielkim atutem bazylejczyka w sobotnim finale. Właśnie tym elementem gry obronił się w gemie dziesiątym. Djoković wywalczył wówczas dwa setbole, ale przy pierwszym Federer popisał się cudownym wolejem w linię końcową, a przy drugim wygrywającym serwisem. Dołożył do tego dwa kolejne serwisy nie do odbioru i wyrównał stan drugiej partii na 5:5.

W 11. gemie Federer niespodziewanie wypracował break pointa. Niespodziewanie, bo Djoković prowadził już 40-0. Jednakże Serb został całkowicie zbity z pantałyku i zapłacił za to najwyższą cenę, gdy po fantastycznym forhendowym winnerze Helwet zanotował breaka.

Federer objął prowadzenie 6:5 i podawał po triumf, lecz zwieńczenie spotkania nie przyszło mu łatwo. Przegrywał 0-30, wygrał trzy kolejne punkty, lecz przy meczbolu trafił z forhendu w siatkę. Djoković poczuł swoja szansę, ale Maestro sięgnął po swoją największą broń sobotniego wieczora - posłał asa, co dało mu drugą piłkę meczową, którą wykorzystał zagraniem wygrywającym z forhendu.


Tym samym 33-letni Federer zdobył 84. tytuł w karierze, drugi w obecnym sezonie (w styczniu triumfował w Brisbane) oraz łącznie siódmy w Dubaju. - To dla mnie wspaniały tydzień. Na pewno pomogły mi warunki, bo kort w Dubaju jest bardzo szybki. Cieszę się, że w tym wieku mogę grać dobry tenis. Ten mecz pozwala mi wierzyć, że mogę jeszcze wiele osiągnąć - mówił.

W sobotę Szwajcar zapisał się w historii nie tylko ze względu na kolejne mistrzostwo. Posłał również 9000 asa w głównym cyklu. Od 1991 roku, kiedy ATP prowadzi oficjalne statystyki dotyczące asów serwisowych, tej sztuki dokonali jedynie Goran Ivanisević (10,183 asy), Ivo Karlović (9,375) i Andy Roddick (9074). Federer z 9,007 asami jest w tym notowaniu czwarty.
Statystyki finału turnieju ATP w Dubaju (Foto: Twitter) Statystyki finału turnieju ATP w Dubaju (Foto: Twitter)
W zmaganiach gry podwójnej drugi wspólny tytuł zdobyli Rohan Bopanna i Daniel Nestor. Rozstawiona z numerem czwartym para hindusko-kanadyjska w finale pokonała 6:4, 6:1 Aisama-ul-Haqa Qureshiego i Nenada Zimonjicia. Dla 34-letniego Bopanny, który przed rokiem w Dubai Duty Free Tennis Champinships zwyciężył razem z Qureshim, to 12. deblowe mistrzostwo w karierze, a dla 42-letniego Nestora 87.

Dubai Duty Free Tennis Championhips, Dubaj (Zjednoczone Emiraty Arabskie)
ATP World Tour 500, kort twardy, pula nagród 2,082 mln dolarów
sobota, 28 lutego

finał gry pojedynczej:

Roger Federer (Szwajcaria, 2) - Novak Djoković (Serbia, 1) 6:3, 7:5

finał gry podwójnej:

Rohan Bopanna (Indie, 4) / Daniel Nestor (Kanada, 4) - Aisam-ul-Haq Qureshi (Pakistan) / Nenad Zimonjić (Serbia) 6:4, 6:1

Challenger Kioto: Michał Przysiężny górą w polskim meczu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×