Andy Murray broni wulgarnego zachowania swojej narzeczonej. "W ferworze walki tak się zdarza"
Andy Murray broni wulgarnego zachowania swojej narzeczonej. "W ferworze walki tak się zdarza"
Podczas półfinału Australian Open, jak i po jego zakończeniu, Andy Murray i Tomas Berdych nie szczędzili sobie złośliwych uwag. Ostro reagowała też narzeczona Szkota, Kim Sears.
- Zagrałem bardzo dobrze. Jestem niezwykle zadowolony ze swojego występu i czuję dumę. On zaczął mecz dobrze. Ja byłem nieco spięty i dopiero przyzwyczajałem się do jego uderzeń. On zagrywa piłki bardzo płasko i są trudne w odbiorze. Na początku byłem nieco cofnięty, ale od końcówki pierwszego seta byłem coraz bardziej agresywny. W drugim secie po prostu kontynuowałem to, co robiłem w końcówce pierwszego - mówił po półfinale Australian Open Andy Murray.
Szkot wygrał z Tomasem Berdychem 6:7(6), 6:0, 6:3, 7:5, ale po meczu wiele mówiło się o niewłaściwym zachowaniu obu tenisistów i osób z ich sztabów. Podczas jednej z przerw kamery wychwyciły narzeczoną Murraya Kim Sears, która zagrzewała do boju swojego partnera, używając przy tym wulgarnych słów odnośnie jego rywala. Filmik natychmiast stał się hitem internetu. - W ferworze walki tak się zdarza - tłumaczył swoją sympatię 27-latek z Dunblane.
- Media przed tym meczem wywołały wiele szumu. A kiedy jest napięcie, takie rzeczy są całkowicie normalne. Nawet Tomáš, który zwykle mało mówi na korcie, okazywał to - mówił reprezentant Zjednoczonego Królestwa.
Gorąco było na trybunach, ale także na korcie. W 11. gemie pierwszej partii Berdych zgłosił sędziemu, że w grze jest zbyt mało piłek. Pascal Maria uznał jego rację i dołożył dwie nowe piłki, które ułatwiły Czechowi serwowanie. - Tak, jeden z nas miał problem z piłkami, ale na pewno to nie byłem ja - sarkastycznie skomentował to wydarzenie Murray.
Natomiast w przerwie pomiędzy pierwszym a drugim setem Berdych manifestował swoją radość tuż obok przechodzącego Murraya, który zwrócił na to uwagę sędziemu. - Dokładnie pamiętam, co wtedy powiedziałem. Mówiłem do siebie: "Dobra robota, Tomáš”. Tylko tyle. Myślę, że wolno mi to zrobić, kiedy wygrywam seta – tłumaczył Czech.
- Przecież nie zrobiłem nic złego. Po prostu pochwaliłem sam siebie za wygraną w pierwszym secie i usiadłem na krzesełku - dodał siódmy tenisista świata.