Tomasz Lorek: Umag, chorwacka tenisowa perła cz. 1

Umag to niewielkie, 12-tysięczne miasteczko, w którym rozgrywany jest duży turniej tenisowy. Jego kulisy odkrywa Tomasz Lorek.

Tomasz Lorek
Tomasz Lorek
Ivan Galić jest szczęśliwym człowiekiem. Uwielbia jeździć samochodem, kocha Chorwację, a nade wszystko lubi dźwięk odbijanej piłeczki. Nie narzeka, że latem Umag jest oblegany przez rzesze turystów. Zimą niewielkie, 12-tysięczne miasteczko tonie w błogiej ciszy, ale Ivan i tak nie przestaje rozmyślać o tenisie. Z dumą zakłada wówczas oryginalny dres reprezentacji Wielkiej Brytanii, który podarował mu sam Andy Murray, mistrz US Open 2012 i Wimbledonu 2013. Otrzymać taki prezent od Szkota z Dunblane to dowód na to, że Ivan nie jest zwyczajnym kierowcą. Serce ma większe niż Istria...
Jeśli zachodzi taka potrzeba, Ivan wstaje w środku nocy i pędzi Peugeotem przez wzgórza i doliny. Galić uczyni wszystko, o co poprosi go dyrektor turnieju Vanja Božičković. Gdyby Vanja wyczerpał pokłady energii, wówczas stery przejmie urocza Rea Bassanese, córka Vili Bassanese - burmistrza Umagu. Ona zręcznie nakreśli plan zajęć, a Ivan, człowiek nad wyraz poczciwy, popędzi z radością do Zagrzebia czy choćby nawet do Splitu. Wszystko dla gości turnieju Vegeta Croatia Open Umag. Czego tylko sobie zapragną. Opowieść o golfistach popijających doskonałe wino na zamku Mokrice - Ivan służy talentem gawędziarza. Nowinki z kortu w Cittanova (Novigradzie), na który Ivan zawiózł Serenę Williams, odpoczywającą po Wimbledonie od wielkomiejskiego zgiełku - proszę bardzo.
Ekonomiczne problemy na Bałkanach, legendy o jaskini Skocjan, rozważania o tym czy Josip Broz Tito był łaskawym przywódcą czy też nie - Ivan chętnie podejmie dyskusję na każdy temat. Jest na tyle uczynny, że dla gości, których odbierze z lotniska Zraćna Luka w Zagrzebiu, włączy w samochodzie płytę z muzyką kapeli Hladno Pivo. Co prawda zdziwi się, że chorwacki zespół grający punk rock ma w Polsce wyznawców, uśmiechnie się przy tym serdecznie jak Marin Čilić po piłce meczowej, ale z rozkoszą uruchomi odtwarzacz płyt. Hladno Pivo to wymarzona kapela na turniej tenisowy w Umagu. Željko Kukurin, przewodniczący komitetu organizacyjnego, doskonale wie, że po meczu pokazowym z udziałem Gorana Ivaniševicia, Mansoura Bahramiego, Henri Leconte'a i Thomasa Mustera, naród chce tańczyć pogo przy dźwiękach Hladno Pivo. Zmrok otuli okolice kortu centralnego w Umagu, kilka minut po godzinie 22 popłynie numer "Buntovnik" albo "Trening za umiranje", dziewczyny stracą głowę, a wino Malvazija przeniesie smakoszy tego wyśmienitego trunku w inny wymiar. Brytyjczyk Gerry Armstrong, supervisor turnieju, już dawno otrze pot z czoła, gdy Hladno Pivo wyjdzie na scenę. Palące słońce będzie tylko wspomnieniem dla wiecznie zapracowanego Armstronga. O 19.30 w sobotę 19 lipca 2014 roku Gerry nie wiedział, gdzie schronić się przed promieniami słońca, ale musiał nadzorować ceremonię losowania drabinki turnieju głównego. Gerry wie, że nic tak nie poprawia humoru jak dobra nuta. Co prawda sam wychował się na King Crimson, Pink Floyd, Led Zeppelin i Deep Purple, ale docenia talent kompozytorski muzyków Hladno Pivo i wprowadza nóżkę w ruch przy numerze "Sreca" (szczęście)…
Ivan Galić obserwuje ludzi z tenisowego środowiska i raduje się, że jest cząstką tej pięknej machiny organizacyjnej. Wzruszy się, kiedy w nocy odwiezie Thomasa Mustera na lotnisko i usłyszy z ust mistrza Roland Garros '95, że Chorwacja wygląda inaczej niż w czasach Jugosławii. Muster pamięta pionierskie czasy turnieju w Umagu. Wie, jak kulała ekonomia w tej części Europy, ale ceni otwarte serca ludzi mieszkających między Rovinj a Pulą. W rewanżu Ivan opowie mu o porywającym meczu Pucharu Davisa pomiędzy Chorwacją a Czechami rozegranym w przepięknym miasteczku Poreć. 18 września 2009 roku w pierwszym meczu półfinału Grupy Światowej doszło do niewiarygodnego pojedynku. Ivan pamięta ten mecz, jakby odbył się wczoraj. Trwał 5 godzin i 59 minut. Cztery tie breaki: pierwszego do 5 wygrał Ivo Karlović, drugiego do 5 Radek Štěpánek. W trzecim secie tie breaka wygrał "Sztiepec" do 6, w czwartym górą (7-2) był Chorwat. Ivo przegrał 14:16 w piątym secie, ale kort ziemny był równie gorący jak Split przyjmujący swego ukochanego syna, Gorana Ivaniševicia, po Wimbledonie 2001. Porywające widowisko w Poreć zakończyło się triumfem ekipy Jardy Navrátila (4-1), ale wrażenia z tamtego porywającego pojedynku wciąż żyją w pamięci Ivana Galicia. 4 meczbole obronione przez Radka Štěpánka i 78 asów serwisowych Ivo Karlovicia... Muster z uwagą wysłuchał opowieści, majestatycznie zapiął torbę. Thomas uwielbia kameralne miejsca. Widać było, że zanim dojdzie do bolidu Peugeot, oficjalnego przewoźnika gości podczas Vegeta Croatia Open Umag, chce na dłużej zatrzymać się na zręcznie przystrzyżonym trawniku. Mógłby nawet zdjąć buty i przez chwilę posłuchać szumu fal, zaciągnąć się powietrzem, wspomnieć chwile, kiedy odpoczywał na kamienistej plaży po zwycięstwie w 1992 roku. Kogóż pokonał wówczas Thomas Muster? Był rozstawiony z "jedynką", stracił jedynie 2 sety: z kwalifikantem z Hiszpanii Juanem Gisbertem w I rundzie i w finale z Argentyńczykiem Franco Davinem. Tak, Franco Davinem, który 17 lat później poprowadził Juana Martina del Potro do mistrzostwa na Flushing Meadows... Porywająca pięciosetówka Delpo z Rogerem Federerem... Muster lubi spoglądać za horyzont. "Umag zawsze będzie mieszkał w moim sercu. W 1993 roku pokonałem w finale Alberto Berasategui. Dwa lata później po zaciętym boju wygrałem z innym Hiszpanem Carlosem Costą. Nauczyłem się słowa pobjednik (triumfator). Ludzie, którzy pracowali wówczas przy turnieju w Umagu gotowi byli spełnić każdą prośbę. Radość życia jaka tliła się w nich pomimo trudnych czasów, wojny na Bałkanach, niepewności o jutro, była urzekająca. Niewiele jest miejsc, do których wraca się z taką dozą sentymentu. Kiedy zadzwonił mój serdeczny przyjaciel Goran Ivanišević i zapytał mnie czy wziąłbym udział w egzibicijski meć (pokazówce), nie wahałem się ani chwili. Umag to wyjątkowe miejsce. Zresztą, spójrz, ilu bardzo dobrych tenisistów poległo na mączce w Umagu..." - trafnie zauważył Thomas Muster.
Przyjrzyjmy się... Na przestrzeni 25 lat kilku wybitnych fachowców wyjechało na tarczy z tego pięknego zakątka Chorwacji. Rafa Nadal, król kortów ziemnych, zakotwiczył na półfinale w 2003 roku (zatrzymał go Carlos Moya). Gustavo Kuerten, zarządca serc paryżan, dotarł do ćwierćfinału w 1996 i 1998 roku. W 1996 "Gugę" poskładał w dwóch setach Norweg Christian Ruud, a w 1998 roku Argentyńczyk Mariano Puerta pokonał Brazylijczyka w trzech setach. Nole Djoković poddał mecz finałowy w 2006 roku (wówczas wygrał Stan Wawrinka). A zatem, Umag nie każdemu służy. Wielcy łamali sobie zęby na korcie ziemnym przytulonym do plaży... Ivan Galić otrzymuje kolejne zadanie. Ważna misja: wyjazd do Splitu. Ivan z przyjemnością uda się w trasę przez Buje, Buzet, Dolenjska Vas, Rijekę i Sibenik. Sibenik - miejsce, w którym urodził się fenomenalny koszykarz: Drażen Petrović. Ivan zatrzyma auto, pochyli się nad kubkiem herbaty, wspomni znakomitego chorwackiego koszykarza, który zginął w wypadku samochodowym. Galić pamięta niesamowite mecze Cibony Zagrzeb, występy Drażena w Portland Trail Blazers i łzy Gorana Ivaniševicia, który nie mógł uwierzyć, że jego serdeczny przyjaciel odszedł w zaświaty w tak młodym wieku... Miał niespełna 29 lat... Drażen zmierzał z Wrocławia do Monachium, siedział na fotelu pasażera, auto prowadziła jego dziewczyna. Nie dziwię się, że Agnieszka Radwańska lubi uczulać swojego chłopaka, Dawida Celta, aby zawsze zapinał pasy bezpieczeństwa. Z drugiej strony, jak przekonać do zapinania pasów człowieka, który kocha szlakę i dobry speedway, nie tylko w wydaniu Włókniarza Częstochowa...
Galić pojechał do Splitu, aby odebrać czcigodnych gości z USA. Chorwaci mogą sprawiać wrażenie, że zależy im jeno na znakomitej zabawie, ale turniej w Umagu jest dowodem, że działają wielotorowo. Zapraszają ludzi zza Wielkiej Wody, agentów biur podróży z Nowego Jorku, Kalifornii, Illinois, a także biznesmenów i organizują im bogaty program turystyczny. A potem zbierają owoce pracy. Charlie, chorwacki przewodnik, który zbiera grupę turystów używając dzwoneczka od roweru, doskonale wie, że Amerykanie prędzej czy później kupią uroczy domek nieopodal Puli, Rovinj czy w Poreć. A o tym, że pecunia non olet wiedział nie tylko cesarz Wespazjan. Chorwaci potrafią być pragmatyczni.

Usiądą zatem majętni Amerykanie pod strzechą, posłuchają opowieści o raju dla miłośników nurkowania na wyspie Brijuni, niegdyś pilnie strzeżonej przez ludzi Josipa Broz Tito. Powspominają przy okazji o finale Wimbledonu z 1992 roku, w którym Andre Agassi pokonał Gorana Ivaniševicia. To zbliża kontrahentów. Chorwaci w drodze rewanżu przypomną Amerykanom sezon 2005 i znakomity mecz w Pucharze Davisa. W kalifornijskim Carson, Ivan Ljubičić i Mario Ančić pokonali reprezentację USA złożoną z Andre Agassiego, Andy'ego Roddicka i braci Bryan. 3-2 dla Chorwacji i początek marszu po triumf w Pucharze Davisa... Dla ostudzenia emocji, Charlie zaprowadzi Jankesów na amfiteatr w Puli pamiętający czasy antyczne. Ach, rozegrać tu mecz Pucharu Davisa: Chorwacja – USA... Ivanowi pomysł przypadł do gustu, bo po meczu Chorwacja - Wielka Brytania rozegranym we wrześniu 2013 roku otrzymał ów sławetny oryginalny dres od Andy'ego Murraya. Cóż, nie każdy ma takie serce jak Murray...

Tomasz Lorek

***
Na drugą część tekstu "Umag, chorwacka tenisowa perła" zapraszamy w środę. 

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×