Król Nadal nie oddał berła, niespełnione marzenie Djokovicia - podsumowanie Roland Garros mężczyzn

Rafael Nadal znów udowodnił, że jest absolutnym dominatorem Rolanda Garrosa i zdobył swój dziewiąty tytuł w tej imprezie. Hiszpan tym samym zniweczył marzenia Novaka Djokovicia o tytule w Paryżu.

Marcin Motyka
Marcin Motyka

Bohater turnieju: Rafael Nadal

Wybór oczywisty i jednoznaczny. Król Paryża nie oddał berła. Hiszpan znów pokazał, że jest absolutnym dominatorem paryskiej mączki. W drodze po tytuł nie napotkał na drodze większych przeszkód, a w finale rozprawił się ze swoim największym rywalem, Novakiem Djokoviciem. Nikt w historii Ery Otwartej nie zdominował jednego turnieju wielkoszlemowego tak, jak z Rolandem Garrosem uczynił to Nadal. Rafa w swoim dziesiątym starcie w tej imprezie zwyciężył po raz dziewiąty, a z 67 rozegranych meczów wygrał 66, co również jest rekordem.
Oczarowanie turnieju: Ernests Gulbis

Łotysz w końcu udowodnił, że dysponuje wręcz nieograniczonym potencjałem. Po raz pierwszy w karierze dotarł do półfinału wielkoszlemowego, zostawiając w pokonanym polu m.in. Roger Federera i Tomasa Berdycha. W meczu o finał przegrał w czterech setach z Djokoviciem, ale udany występ w Paryżu pozwolił mu awansować do grona dziesięciu najlepszych tenisistów i daje nadzieję, że w przyszłości Gulbisa będziemy częściej oglądać w rozstrzygających fazach najważniejszych turniejów. Bo miejsce tego tenisisty jest właśnie na wielkiej scenie, a nie w ogonie czy poza Top 100.

Sensacja turnieju: Porażka Stana Wawrinki z Guillermo Garcią-Lopezem

Szwajcar występował w Paryżu jako panujący mistrz wielkoszlemowy, ale nawet nie zbliżył się do wyniku z Australian Open. Wawrinka, który był typowany na najpoważniejszego kandydata, by zagrozić Nadalowi i Djokoviciowi, z Rolandem Garrosem pożegnał się już w I rundzie, przegrywając z Garcią-Lopezem. W ostatnim secie pojedynku z Hiszpanem lozańczyk nie zdobył nawet gema, a kontuzja pleców, z jaką zmagał się przed rozpoczęciem turnieju, na pewno nie jest wytłumaczeniem.

Przegrany turnieju: Novak Djoković

Z jednej strony trudno za największego przegranego uważać kogoś, kto dotarł do finału, w którym przegrał z arcymistrzem paryskich kortów. Z drugiej, Djoković odważnie zapowiadał, że w tym roku w końcu wygra Rolanda Garrosa. Rzeczywistość okazała się inna i Serb marzenia o triumfie w Paryżu musi odłożyć na co najmniej rok, a to jedyny tytuł, którego mu brakuje do skompletowania tzw. Karierowego Wielkiego Szlema.

Rozczarowania turnieju: Kei Nishikori i Grigor Dimitrow

Obaj przystępowali do turnieju z wielkimi nadziejami, a szczególnie Nishikori, który dwa tygodnie przed Rolandem Garrosem zachwycił tenisowy świat w Madrycie, gdzie tylko kontuzja powstrzymała go przed wygraniem finału Mutua Madrid Open z Nadalem. Jednak i Japończyka, i Bułgara spotkał spory zawód, bo nie przebrnęli I rundy. Nishikori odczuwał jeszcze skutki kontuzji kręgosłupa i przegrał z Martinem Klizanem, a Dimitrow nie sprostał Ivo Karloviciowi, porażkę tłumacząc kłopotami osobistymi.

Mecze turnieju:

- Najlepszy: Ernests Gulbis - Roger Federer 6:7(5), 7:6(3), 6:2, 4:6, 6:3

Niestety, tegoroczny Roland Garros nie dostarczył nam pasjonujących spotkań, o których można opowiadać z wypiekami na twarzy. Przeważały mecze nudne, o dość przewidywalnym przebiegu. Przez 15 dni tonęliśmy w ocenie przeciętności, z nielicznymi wyjątkami. Do takich można z pewnością mecz IV rundy, w którym Gulbis i Federer uraczyli nas pięciosetową batalią. Ten mecz nie dość, że miał zmienny przebieg i trzymał w napięciu do ostatniej piłki, to zakończył się niespodzianką - pretendent pokonał faworyta.

- Najgorszy: Gael Monfils - Fabio Fognini 5:7, 6:2, 6:4, 0:6, 6:2

Owszem, nietrudno wybrać spotkania słabsze i mniej wyrównane od tego pojedynku, ale każdy, kto oglądał starcie w III rundzie Francuza z Włochem mógł poczuć się zawiedziony. Mecz był rwany, obaj tenisiści łącznie wyprodukowali trzycyfrową liczbę niewymuszonych błędów i dodatkowo zaprezentowali dawno nie oglądaną w tak zaawansowanej fazie turnieju wielkoszlemowego błazenadę. Swoje dołożyła też publiczność, która robiła wszystko, aby wybić z rytmu Fogniniego, co jej się udało. Krewki Włoch w końcu stracił ochotę do gry, a schodząc na jedną z przerw, gestem wyprostowanego środkowego palca prawej ręki dokładnie pokazał, co o nich myśli.

- Najdłuższy: Facundo Bagnis - Julien Benneteau 6:1, 6:1, 1:6, 3:6, 18:16

Jeden z zaledwie dwóch z 127 rozegranych w całym turniejów, który wkroczył w fazę tzw. "szóstego seta", czyli zakończył się wynikiem wyższym niż 6:6 w piątej partii. Dla Bagnisa to pierwsze zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym i pierwsza w życiu rozegrana pięciosetówka. Oczywiście, w tegorocznym Rolandzie Garrosie były pojedynki trwające dłużej i z większą ilością gemów, ale Argentyńczyk i Francuz wyrównali rekord 34 rozegranych gemów w piątym secie w paryskiej lewie Wielkiego Szlema, należący do Paula-Henriego Mathieu i Johna Isnera.

Liczba turnieju: 14

"14" to w męskim tenisie liczba wręcz mistyczna. Gdy Pete Sampras zdobył 14. tytuł wielkoszlemowy, wydawało się, że to osiągnięcie przetrwa wieki. W 2009 roku rekord Amerykanina wyrównał, a następnie przegonił Roger Federer. W niedzielę z "14" gwiazdki oznaczającej ilość tytułów w Wielkim Szlemie mógł cieszyć się Rafael Nadal.

Wydarzenie turnieju: zakończenie kariery przez Michaela Llodrę

Uwielbiany przez wielu sympatyków tenisa na całym świecie ze względu na unikatowy w dzisiejszych czasach styl gry serwis-wolej Francuz postanowił zakończyć przygodę z białym sportem w wieku 34 lat. W ostatnim meczu singlowym w karierze w swoim rodzinnym Paryżu przegrał w trzech setach z Fernando Verdasco. Llodra już nie zagra w cyklu ATP World Tour, za to zapewnił, że będzie chciał jeszcze pomóc kolegom z reprezentacji w walce o Puchar Davisa. Trójkolorowi są w półfinale tych rozgrywek i o finał zagrają we wrześniu z Czechami, właśnie na kortach Rolanda Garrosa.

Konferencja prasowa turnieju: Nicolas Mahut

Dziennikarze potrafią zaskoczyć tenisistę nietypowym pytaniem. Bywają też takie przypadki, że nie są odpowiednio przygotowani do pełnienia swoich obowiązków, ale nieczęsto zdarza się, by żurnalista pomylił zwycięzcę danego spotkania. Na konferencji prasowej po meczu z Michaiłem Kukuszkinem Mahut najpierw musiał wytłumaczyć nieszczęsnemu anglojęzycznemu dziennikarzowi, że zszedł z kortu jako pokonany, po czym poprosił o inny zestaw pytań. Ten w języku francuskim.

Scenka turnieju: Novak Djoković i chłopiec do podawania piłek

"W czasie deszczu dzieci się nudzą" śpiewał Kabaret Starszych Panów, ale nie podczas meczu Rolanda Garrosa z udziałem Novaka Djokiovicia. Gdy spotkanie Serba w I rundzie z João Sousą zostało zatrzymane przez opady deszczu, belgradczyk uciął sobie miłą pogawędkę z jednym z chłopców do podawania piłek. Obaj wznieśli nawet toast, jak zgodnie zapewniają - wodą mineralną.

Przedwczesne zakończenie: Tommy Haas i Nicolás Almagro

Obaj z pewności nie byli faworytami turnieju, ale w przeszłości na paryskich kortach notowali ćwierćfinały i w tym sezonie również było ich stać na takie osiągnięcie. Tymczasem swoje występy zakończyli nim tak naprawdę zdążyli rozpocząć. Haas z powodu kontuzji barku skreczował w meczu I rundy po siedmiu rozegranych gemach. Almagro na korcie wytrwał jeszcze krócej, bo pięć gemów.

Francuzi znów na tronie

W pełnym sensacyjnych rozstrzygnięć turnieju gry podwójnej triumfowali Edouard Roger-Vasselin i Julien Benneteau, czym wprawili w euforię cały kraj. Francuzi na tytuł swoich tenisistów w Rolandzie Garrosie czekali od 30 lat, gdy również grę deblowa wygrali Henri Leconte, który zresztą uczestniczył w ceremonii nagradzania zwycięzców, i Yannick Noah.

Cieszynka turnieju: Marinko Matosević

Tzw. cieszynki są znane przede wszystkim z piłkarskich boisk, gdzie po strzelonym golu futboliści dają upust swojej kreatywności. W tenisie sposób celebrowania zwycięstwa to najczęściej podniesione w górę ręce czy głośny okrzyk. Jednak to, co zobaczyliśmy wykonaniu Australijczyka, wykracza poza wszelkie kanony. Po pierwszym w karierze wygranym meczu w Wielkim Szlemie zachował się tak:

Mocne działo tym razem w cenie

W przeciwieństwie do poprzednich turniejów wielkoszlemowych, w tegorocznym Rolandzie Garrosie opłacało się mieć potężny serwis. O ile serwisowy bombardierzy przeważnie wykruszają się jeden po drugim, to tym razem wielu z nich obejrzeliśmy w zaawansowanej fazie turnieju. Lider w statystyce asów Milos Raonić (93 asy) doszedł do ćwierćfinału, drugi pod tym względem John Isner (82) odpadł w 1/8 finału, a trzeci Ernests Gulbis (75) zagrał w półfinale.

Najszybszym serwisem w całym turnieju popisał się Albano Olivetti. Francuz posłał piłkę z prędkością 228 km/h, ale nie pomogło mu to w wygraniu meczu I rundy. Drugie miejsce w tej klasyfikacji zajęli ex aequo Jerzy Janowicz i Ernests Gulbis, serwując 226 km/h.

Sędziowie bez sokolego oka

Dyskusja o tym, czy technologia hawk-eye powinna być również stosowana na kortach ziemnych toczy się od wielu lat. Na razie nic nie wskazuje, żeby sokole oko było również używane na ceglanej mączce. Sokolim okiem muszą za to wykazywać się arbitrzy, gdy schodzą ze swojego stanowiska i oceniają ślad. Jak to często bywa w takich sytuacji, nie obywa się bez kontrowersji, bo w większości przypadków tenisista ma inny ogląd na daną sytuację niż sędzia. W tak zaawansowanym technologicznie sporcie jakim jest tenis, w którym o sukcesie, a co za tym idzie wielkich pieniądzach, decydują milimetry, wciąż musimy polegać na dość często zawodnym ludzkim oku.

Pozytywne zaskoczenia turnieju: Pogoda i publiczność

Prognozy optymistyczne nie były. Meteorolodzy straszyli, że szczególnie pierwszy tydzień turnieju będzie stał pod znakiem deszczu. W praktyce okazało się, że wcale nie było tak dramatycznie. Owszem, przez kilkanaście dni niebo nad Paryżem zaciągnięte było ołowianymi chmurami, ale deszcz na dłużej zatrzymał grę tylko w pierwszy wtorek turnieju.

O tym, że francuska publiczność potrafi doprowadzić tenisistę do szewskiej pasji, wiadomo nie od dziś. Jednak w tym sezonie na trybunach było wyjątkowo spokojnie. Oczywiście, niektórzy tenisiści, choćby Fabio Fognini, Novak Djoković czy Andy Murray mają na ten temat inne zdanie, ale jak na swoje standardy, francuska publika była w tym roku wyjątkowo grzeczna.

Łzy gladiatorów

Gladiatorzy, hegemoni, herosi - tak nazywani są często Rafael Nadal i Novak Djoković. Ale po finale Rolanda Garrosa po policzkach jednego i drugiego pociekły łzy. Choć oglądając ich na korcie, można mieć co do tego wątpliwości, pokazali tym samym, że są zwykłymi ludźmi, takimi jak my wszyscy. Tylko trochę lepiej grają w tenisa.

Cytat turnieju: Novak Djoković

- Gdybym był leworęczny, to bym wygrał - odpowiedział Serb, zapytany, czy w finale pomogłyby mu wolniejsze warunki.

"Ciemność widzę"

Cytat z kultowej polskiej komedii jak ulał pasuje do sytuacji, z którą w Paryżu zmagają się tenisiści. Niepojęte jest, że organizatorzy jednego z czterech najważniejszych turniejów w sezonie, który generuje liczone w milionach dolarów przychody, nie potrafią wyposażyć w sztuczne oświetlenie choćby jednego kortu. Coś, co jest czymś normalnym nawet na szczeblu challengerowym, w Paryżu pozostaje problemem nie do rozwiązania. A przecież nie ma nic piękniejszego, niż oglądanie meczu tenisowego rozgrywanego w nocnej scenerii przy sztucznym oświetleniu.

Minus turnieju: Zarządzanie oficjalną stroną internetową

Trzy lata temu organizatorzy przestali zamieszczać na stronie internetowej turnieju transkrypty z konferencji prasowych. I choć przez ten czas można by się już do tego przyzwyczaić, to jednak wydaje się być to dość dużym niedociągnięciem. Pomstować należy na całą obsługę multimedialną turnieju. Publikowane z dużym opóźnieniem newsy nie zawierały w swej treści nic, co mogłoby zainteresować przeciętnego kibica, o miłośnikach białego sportu z bardziej zaawansowaną wiedzą nie wspominając.

Podobnie rzecz miała się z oficjalnym Twitterem turnieju, który w niczym się nie wyróżniał, a nawet przegrywał rywalizację z twitterowymi profilami mniejszych turniejów głównego cyklu. Pal licho Twittera i transkrypty, ale doprawdy ciężko pojąć, jak można publikować na oficjalnej stronie turnieju zapowiedź kolejnego dnia zmagań, zapominając o zaktualizowaniu dokładnego planu gier. To już zakrawało na absurd.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×