Pytanie na sezon tenisowy (3): czy Matkowski i Fyrstenberg wygrają turniej wielkoszlemowy?

Finaliści US Open i Masters, Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg postawili w 2011 roku kolejny krok na drodze, która ma ich poprowadzić do wymarzonego wielkoszlemowego tytułu. Jedyny taki dla Polski w zawodowej erze tenisa zdobył Wojciech Fibak.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Marcin Matkowski, 30 lat, i serwujący Mariusz Fyrstenberg, 31, w finale US Open (foto EPA)
3 stycznia miną 33 lata od zwycięstwa poznaniaka i jego lokalnego partnera, Kima Warwicka, w Kooyong, na przedmieściach Melbourne, w deblowym turnieju o międzynarodowe mistrzostwo Australii, dziś rozgrywane w innym miejscu (kompleks nad rzeką Yarra) i na innej nawierzchni (wtedy na trawie, teraz na średnioszybkim korcie twardym). W styczniu minie sześć lat od australijskiego półfinału Matkowskiego i Fyrstenberga. To był ich pierwszy znaczący rezultat w turnieju Wielkiego Szlema. Od tego czasu zaliczyli pięć występów w Masters, w tym ten zakończony finałem w ubiegłym sezonie, w którym udało im się także poprawić najlepszy wielkoszlemowy wynik - we wrześniu w Nowym Jorku. - Ale sezon mieliśmy słaby - przyznali bez bicia. Oby co najmniej tak "słaby" był każdy kolejny. - Wygrana w turnieju Wielkiego Szlema dodaje pewności siebie, a też przeciwnicy odbierają cię w inny sposób - tłumaczył w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Radosław Szymanik, trener polskich tenisistów. Nie licząc debli, które dopiero na przestrzeni kilkunastu ostatnich miesięcy przebiły się do czołówki (Qureshi/Bopanna, Tecău/Lindstedt i Rojer/Butorac), Matkowski i Fyrstenberg pozostają jedynym duetem bez wielkoszlemowego triumfu. Wiedzą, jak gorzko smakuje porażka w meczu o wielki tytuł i że za nic nie chcą znów tego przeżyć. Wiedzą, że wielkoszlemowy laur - choćby jeden - pozwoli im odetchnąć. Wiedzą, że grają dla całego polskiego tenisa, w którym trudno wypatrzyć dziś ich kontynuatorów. My możemy podejrzewać, że chcieliby wygrać turniej Wielkiego Szlema przed Agnieszką Radwańską, bo taki wyczyn jeszcze bardziej podniósłby oczekiwania w ich kierunku. Rok temu zadawaliśmy podobne pytanie - czy debliści wygrają turniej wielkoszlemowy? - mogąc mieć na myśli także Łukasza Kubota, który jednak w sezonie 2011 nie był w stanie pogodzić startów w singlu z tymi w grze podwójnej. Lubinianin, numer jeden Polski w singlu, uważa grę deblową tylko w najważniejszych turniejach za najlepsze dla siebie rozwiązanie, ale skupienie się na zachowaniu miejsca w połowie Top 100 i grze o igrzyska odstawi jego występy w deblu na boczny tor.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×