Puchar Davisa: Nadal otworzył finał na oczach króla

Finał 99. edycji Pucharu Davisa, na Stadionie Olimpijskim w Sewilli, rozpoczął się od komfortowego zwycięstwa Rafaela Nadala nad Juanem Mónaco (6:1, 6:1, 6:2 w 2h27'). Argentyna liczy na Juana Martína del Potro, który w drugiej piątkowej grze spotka się z Davidem Ferrerem, wiceliderem Hiszpanów.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Król hiszpańskiego sportu otwiera finał najstarszych corocznych rozgrywek międzypaństowych na oczach największej widowni w historii tenisa (sprzedano wszystkie bilety - ponad 27 tys.) i króla Hiszpanii. Jego Wysokość Jan Karol Burbon przyjechał na dwa dni do Sewilli, gdzie gospodarze są faworytem do wywalczenia swojego już czwartego na przestrzeni ośmiu lat tytułu.

Nadal: Znów czuję się, jakbym był w bajce

Z Nadalem jest to zadanie łatwiejsze. Majorkańczyk, drugi singlista świata, zrobił pierwszy krok do tego, by stadionowi popularnie znanemu jako La Cartuja (nazwa od zakonu kartuzów, którzy obok mają swój klasztor) wpisać do kroniki drugi Puchar Davisa (wywalczony tam przez gospodarzy już w 2004 roku), obok innego chwalebnego czynu sportowego: rekordu świata Michaela Johnsona, który w 1999 roku przebiegł tam 400 m w 43,18 s.

Wyeliminowany w fazie grupowej Masters, Nadal... nie mógł przegrać z Mónaco, prywatnie jednym ze swoich największych przyjaciół. Zawsze, gdy przychodzi do walki dla kadry narodowej, Rafa jest niezależnie od okoliczności pewniakiem: to jego 19. zwycięstwo z rzędu, które może przyczynić się do 21. kolejnego triumfu Hiszpanów na własnym terenie.

To, że po drugiej stronie siatki stanął jednak anonsowany pierwotnie Pico Mónaco, a nie David Nalbandian, rozwiązało jedną z przedfinałowych zagadek: Nalbandian, odpowiednik Nadalowej pasji w ekipie Argentyny, musi zatem wciąż mieć duże wątpliwości przed wznowieniem rywalizacji na najwyższym poziomie.

Południowoamerykańscy fani, w liczbie ok. trzech tysięcy, fetowali każdy punkt dla swojego Pico, który jednak dał im do tego mniej okazji niż myśleli, a odpowiedzią na ich naganne zachowanie przy próbach wprowadzenia piłki do gry przez Nadala były zwykle wygrywające uderzenia tegoż (w sumie 27, w tym 20 z jego tak charakterystycznego na korcie ziemnym forhendu).

Gdy sędzia prosił Argentyńczyków o zachowanie ciszy, ci dodawali kolejną zwrotkę do aktualnie wykonywanej piosenki. Dla swoich grał Nadal, obecnie nie w najlepszej dyspozycji w karierze, ale oddający serce dla ojczyzny: gdy wyszedł obronną ręką z dwóch smeczów Mónaco i skończył całą akcję minięciem, La Cartuja nagrodziła swojego bohatera owacją na stojąco. O panice nie mogło być mowy w trzecim secie, gdy Argentyńczyk pierwszy raz wygrał swojego drugiego gema serwisowego, by w kolejnym, mimo ofiarnego rzutu, dać Nadalowi okazję na uzyskanie przełamania.

Co mógł zrobić biedny Pico, ten "wojownik o każdy punkt, ciekawy gracz z szerokim wachlarzem ładnych zagrań" (słowa Tito Vázqueza, kapitana gości)? Nie wywalczył żadnego break pointa, a gdy było tego blisko, Nadal zademonstrował serw&wolej, w stylu Kubota. Cztery stracone gemy - mimo tego, że mączka usypana na tak przedziwnie usytuowanym korcie, przykrytym raczej baldachimem niż dachem, na otwartym stadionie, nie wykonuje poleceń Hiszpana jak wszystkie inne ceglane nawierzchnie w Europie, zdominowane przez tego największego w historii sportu specjalistę od gry w tenisa na ziemi.

Nadal: To był z mojej strony bardzo solidny mecz. Oczywiście, że były nerwy, ale i tak zacząłem go dobrze. Kort jest wolny. Odniosłem bardzo ważne zwycięstwo z trudnym przeciwnikiem, bo z Pico trudniej gra się na korcie ziemnym niż na szybszej nawierzchni. Wynik nie odzwierciedla wysiłku, jaki obaj włożyliśmy w ten pojedynek. Szkoda mi Pico, bo nie popełnił wielu błędów i zwycięstwo to bardziej zasługa mojej dobrej gry niż jego złej. Już po otwarciu wiedziałem, że to będzie skomplikowana sprawa. W szatni spodziewałem się spotkać go smutnego, ale wcale na takiego nie wyglądał.
Mónaco: Czulem, że grałem dobrze, ale po drugiej stronie miałem Rafę, który jest w naprawdę dobrej formie. Może maskował się trochę zmęczeniem po Masters, ale ja go już tam dobrze znam. Moim pomysłem było, by zacząć pojedynek na wysokim rytmie, przetestować Rafę, zobaczyć jak się porusza. Ale on był bardzo solidny od początku na tym bardzo ciężkim korcie. Czułem, że muszę wygrać punkty, dwa trzy, ale skończyłbym to pewnie z każdym innym tenisistą, tylko nie z Rafą. Może powinienem był częściej ściągać go do siatki. Może mógłbym lepiej serwować, co na pewno byłoby bardziej efektywne na szybszej nawierzchni, tak jak moje płaskie uderzenia. Atmosfera była imponująca, unikalna. Czy mi się podobało? To jest finał Pucharu Davisa! Proszę sobie wyobrazić, że rzuciłem się na kort, wiedząc że mogę odnieść kontuzję. Proszę sobie wyobrazić, że cierpiałem. Czy grałem swój najlepszy tenis? Było mi ciężko. Mam nadzieję, że ból w nadgarstku nie będzie mi dokuczał w niedzielę.

Puchar Davisa, finał kort ziemny pod dachem, Stadion Olimpijski, Sewilla (Hiszpania) piątek-niedziela, 2-4 grudnia (gra 1.): Nadal - Mónaco 6:1, 6:1, 6:2 (gra 2.): Ferrer - Del Potro, piątek (gra 3.): Verdasco / López - Schwank / Nalbandian, sobota o godz. 16 (gra 4.): Nadal - Del Potro, niedziela o godz. 13 (gra 5.): Ferrer - Mónaco, niedziela wynik meczu: Hiszpania prowadzi z Argentyną 1-0

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×