Wimbledon: Nadal najlepszy po raz drugi

Rafael Nadal pokonał 6:3, 7:5, 6:4 Tomáša Berdycha w trwającym 2 godziny i 13 minut niedzielnym finale Wimbledonu. To ósmy wielkoszlemowy tytuł Hiszpana, lidera rankingu ATP. Po raz drugi, po dwóch latach, triumfował w Londynie, gdzie ostatnią porażkę poniósł w 2007 roku.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Nadal odzyskał tytuł, którego z powodu kontuzji nie mógł bronić w ubiegłym roku. W Wimbledonie w czterech ostatnich startach cztery raz grał w finale, ale wcześniej za każdym razem przeciw Rogerowi Federerowi. Po nowym sukcesie umocni się na pierwszej pozycji na świecie, a stary mistrz ze Szwajcarii spadnie na pozycję trzecią. 13. na liście ATP Berdych po ponad dwóch latach wróci w poniedziałek do Top 10.

Rok po najtrudniejszym okresie w karierze Nadal znów jest na szczycie, tak jak w 2008 roku, kiedy pierwszy raz sięgnął po dublet Roland Garros-Wimbledon. Teraz także liczy na zwycięstwo swoich rodaków-piłkarzy, wtedy w mistrzostwach Europy (udało się), tym razem w mistrzostwach świata (może się udać). Rafa na oczach wielkich postaci nie tylko sportu potwierdził, że jest tenisistą numer jeden na świecie.

Pięciosetowe mecze w pierwszym tygodniu były złą zapowiedzią wielkich wyczynów w fazie decydującej turnieju. Bramy do finału otworzyła Nadalowi wiktoria nad Murrayem, mecz z którym nazwał jednym z najtrudniejszych w życiu. Debiutujący w wielkoszlemowym finale Berdych niespodzianki nie sprawił, choć wcześniej odprawił Federera i Đokovicia. Czech miał momenty słabości w momentach decydujących: Nadal tylko na to czekał.

Rafa był do bólu skuteczny, ryzykując śmiałe ataki po błędach we własnych gemach serwisowych i wykorzystując serie pomyłek rywala. Berdych był przełamany dwukrotnie w pierwszej partii i po razie w dwóch kolejnych. Czech, który dysponuje podaniem potężniejszym, nie potrafi zachować przy nim regularności: w jednym gemie wszystkie zagrania mogą być wygrywające, ale w kolejnym może nie zanotować żadnego pierwszego serwisu. Problemy zaczęły się przy 3:3, gdy niesamowite zagranie wzdłuż linii Nadala poprzedziło błąd bekhendowy Czecha (0-40). Płaski kros Rafy dał pierwsze przełamanie, a kolejne było przy 3:5, gdy Berdychowi piłka "stanęła" na linii.

13 asów nie pomogło Czechowi, który nie był w stanie skorzystać z żadnego z czterech wypracowanych break pointów. Wszystkie szanse na przełamanie miał we wczesnych fazach setów drugiego i trzeciego. W trwającym 10 minut otwierającym gemie drugiej partii Nadal popełnił aż dwa podwójne błędy serwisowe i dał Czechowi trzy break pointy, ale przy każdym zrobił swoje. Ostatnia okazja dla Berdycha przy 1:1 w trzeciej partii, gdy panowie zaczęli wymieniać uderzenia slajsem, a Czech w końcu wpakował jedno w siatkę.

Gdy największą bronią danego zawodnika jest serwis i przegrywa go łatwo razem z setem, znaczy to, że w głowie jest wiele niepotrzebnych myśli. Berdych do zera, autowym forhendem, oddał gema, który dał Nadalowi podwyższenie prowadzenia w setach. Podobnie było w trzeciej partii, gdy jednak Rafa pokusił się o dwie (w tym przy meczbolu!) bajeczne piłki. Hiszpan wygrał bezpośrednio 29 pkt (o dwa mniej miał Berdych), zanotował pięć asów (cztery w I secie), popełnił 21 błędów niewymuszonych (Berdych miał 17).

MÓWIĄ FINALIŚCI

Nadal: Przy tej publiczności czuję się kimś specjalnym
- Po raz drugi wygrałem turniej, który był moim dziecięcym marzeniem. Nie mogę jednak porównać tego tytułu z poprzednim, bo wtedy spełniłem swój sen, a teraz go powtórzyłem. Nie mogę też wartościować żadnego z moich ośmiu tytułów w Wielkim Szlemie. Wimbledon jednak ma najlepszą na świecie publiczność, która szanuje wszystkich zawodników. Przy niej czuje się, że jesteś kimś specjalnym. Mogąc zagrać tutaj, dojść do finału i wygrać, to coś niesamowitego. Jest tu ze mną rodzina, team, przyjaciele, bo ważne, by mieć zawsze przy sobie swoich ludzi. Przed występem niczego nie oczekiwałem, bo nigdy tego nie robię. Chciałem walczyć o każdy punkt tak, jakby był to punkt ostatni w meczu. Wychodzę na kort i nie myślę o tym, co było. Ale jeżeli grasz w finale Wimbledonu i się nie denerwujesz, znaczy, że nie jesteś człowiekiem. Byłem dzisiaj trochę bardziej nerwowy niż wcześniej. Miałem trochę szczęścia, Tomáš pomylił się parę razy w ważnych momentach.

Berdych: Najlepsze przede mną
- Największa różnica między nami polegała na tym, że nie potrafiłem wykorzystać szans, które otrzymałem. On przeciwnie, co pokazuje jak mocnym jest zawodnikiem. Wiele rotacji, mało błędów, agresywna gra i lewa ręka, która jest jego największą bronią: to czyni go niebezpiecznym na trawie. Trudno przygotować taktykę, kiedy rywal nie ma tak naprawdę słabych punktów. Jestem zawiedziony, bo mogło być lepiej. On jest najtrudniejszym przeciwnikiem w drabince, jest numerem jeden na świecie. Wolałbym grać bez takiego wiatru jak dzisiaj, bo jego gra bardziej do takich warunków pasuje. To, że pokonałem Federera, o niczym w kontekście finału nie znaczyło, bo każdy mecz jest inny. Z tego natomiast zaczerpnę przede wszystkim wiele doświadczenia i tak jak po półfinale Roland Garros postaram się je wykorzystać do osiągnięcia jeszcze lepszych wyników. Wielkie doświadczenie emocjonalne płynie już z tego, że mogłem wyjść na kort centralny w ostatni dzień turnieju. Przede mną dalsza praca na to, by znaleźć się w Top 5, gdzie chcę zostać przez kilka lat. Moja gra najbardziej pasuje na kort twardy i jeśli wierzyć statystykom przed US Open, to najlepsze przede mną. Nie wiem, czy zagram w przyszłym tygodniu w Chile w Pucharze Davisa.

Wyniki i program rywalizacji mężczyzn

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×