Bohaterowie sezonu: Juan Martín del Potro

Juan Martín del Potro był bezsprzecznie jednym z bohaterów sezonu 2009. Argentyńczyk po raz pierwszy wystąpił w wielkoszlemowym finale i na Flushing Meadows od razu święcił wielki triumf. Niezwykły wyczyn jak na tenisistę, który jeszcze na początku lipca ubiegłego sezonu nie miał na swoim koncie żadnego tytułu i był poza czołową 50 rankingu.

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek

Jego droga do chwały rozpoczęła się w lipcu 2008 roku, gdy wygrał imprezę w Stuttgarcie. Potem triumfował w trzech kolejnych turniejach, a jego serię 23 kolejno wygranych spotkań przerwał dopiero w ćwierćfinale US Open Andy Murray. Del Potro w ciągu niespełna dwóch miesięcy awansował z miejsca 65. do czołowej 20, a sezon ukończył w Top10 i zwieńczył go występem w Masters.

2009 rok Argentyńczyk rozpoczął od wygrania turnieju w Auckland i ćwierćfinału Australian Open. Bardzo dobrze wypadł we wszystkich wielkoszlemowych turniejach za wyjątkiem Wimbledonu, z którego w II rundzie wyeliminował go Lleyton Hewitt. We French Open doszedł do półfinału, przegrywając po emocjonującym pięciosetowym boju z Rogerem Federerem. Kilka miesięcy później zrewanżował się Szwajcarowi za tę porażkę po równie wspaniałym spotkaniu. Do tego zdobył jeszcze tytuł w Waszyngtonie i w ciągu 1,5 roku zaliczył siedem triumfów w cyklu ATP World Tour.

Del Potro jako 21-letni tenisista został piątym najmłodszym triumfatorem US Open w erze Open. Ten magiczny dla siebie sezon zwieńczył drugim występem w Turnieju Mistrzów. Tym razem doszedł aż do finału, przegrywając z rewelacyjnie dysponowanym Nikołajem Dawidienką. Obdarzony znakomitymi warunkami fizycznymi Argentyńczyk bardzo szybko może dostać się na sam szczyt rankingu ATP. Finał US Open, w którym przez półtora seta nic mu się nie układało pokazał jego wielki atut, jakim jest odporność psychiczna.

Olbrzymia determinacja, niesłychana wola walki i nadzwyczajne opanowanie - Argentyńczyk to po prostu urodzony zwycięzca. Poczuł wielką, zewnętrzną siłę, w finale US Open nie prosił Federera o najniższy wymiar kary. Przeczekał napór Szwajcara i w odpowiednim momencie uderzył. Zachował się jak doświadczony zawodnik, a nie jak nowicjusz. Del Potro w porównaniu z ubiegłym sezonem, w którym wypłynął na szerokie wody, jeszcze poprawił swoją grę. Jeżeli mając świetny serwis, porażający forhend i bardzo solidny oburęczny bekhend poprawi grę przy siatce, to w przeciągu dwóch sezonów ma szansę zostać numerem jeden na świecie jako pierwszy argentyński zawodnik.

Guillermo Vilas był wiceliderem światowego rankingu i zdobył cztery wielkoszlemowe tytuły. Czy w Argentynie pojawił się ktoś, kto będzie w stanie przyćmić jego dokonania? Na razie del Potro został drugim po Vilasie (1977) argentyńskim triumfatorem US Open.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×