Zupełnie inni, ale nadal silni? - z Austriakami o Austriakach
Wygrali wszystko, co można w skokach. Po dekadzie dominacji, pod wodzą nowego trenera i w zupełnie zmienionym składzie, walczą o utrzymanie się na szczycie. Z jakim skutkiem?
"To naturalne, że pojawia się syndrom wypalenia"
- Tak naprawdę to nie gra żadnej roli, czy Austriacy byli za odejściem Alexa, czy przeciw. Faktem jest, że Alexander Pointner przez dziesięć lat był głównym trenerem, i była to dekada, podczas której drużyna odniosła ogromne sukcesy. Z drugiej strony jednak, jeśli by to porównać, dziesięć lat pracy w jednym teamie to bardzo długi okres czasu jak na jednego szkoleniowca. Trzeba to też brać pod uwagę. To naturalne, że pojawia się syndrom wypalenia, i nie ma to nic wspólnego ze skokami czy z samymi zawodnikami. Po prostu: jeśli trener pracuje przez tak długi okres z jednym zespołem, z czasem pojawia się to wypalenie, tzw. zmęczenie materiału. Decyzja w tym przypadku była kontrowersyjna z tego względu, że austriacki związek zdecydował się zatrudnić nowego trenera, a sam Alex Pointer nie chciał zrezygnować - przyznaje Roscher.- Heinz jest trenerem, który poświęca więcej uwagi treningom typowo technicznym. Za czasów Alexa wyglądało to trochę inaczej: on zakładał, że treningi podczas których pracuje się nad techniką, w głównej mierze odbywają się z trenerami klubowymi, a Heinz Kuttin powiedział: w klubach będzie pracowało się bardziej nad siłą i rozwojem fizycznym, a on sam będzie koncentrował się nad elementami technicznymi. To jest w zasadzie największa zmiana, jeśli chodzi o metody treningowe - wyjaśnia komentator.
Wyjść z cienia wielkich?
Obserwując poczynania Austriaków w ostatnim czasie, wydaje się, że na zmianie w sztabie trenerskim skorzystali najbardziej przedstawiciele młodego pokolenia, Michael Hayboeck i Stefan Kraft. Według Roschera jednak, i jeden i drugi już w ubiegłym sezonie pokazali, że "mają papiery na wielkie skakanie". - To trudno ocenić. Michi Hayboeck już w poprzednim sezonie zaczął bardzo dobrze skakać. Jeszcze za czasów Alexa Pointnera w Wiśle stanął po raz pierwszy na podium Pucharu Świata. Stefan Kraft pierwszy raz wskoczył na podium także poprzedniej zimy, i także za czasów Pointnera. To, że ci dwaj aż tak się rozwinęli, jest spowodowane sukcesami, jakie udało im się odnieść. Oni są teraz na pozycji liderów - przyznaje Roscher.
Po odejściu z zespołu Thomasa Morgensterna i Martina Kocha, "liderowanie" przypadło w udziale Gregorowi Schlierenzauerowi. On sam jeszcze przed rozpoczęciem sezonu przyznał, że w nowej roli czuje się dziwnie i nie najlepiej. Na pierwszy rzut oka dokładnie tak samo się z niej wywiązuje, i obecnie to raczej Hayboeck nadaje się bardziej na "przywódcę" drużyny. Choć Roscher dostrzega, jak bardzo ważną postacią jest Michael, według niego to i tak zawsze Schlierenzauer będzie "pełnoprawnym" liderem.
- Z zewnątrz może wydawać się to zaskakujące, że Michi Hayboeck jest w tak dobrej i równej formie. Ja, i pewnie niektórzy eksperci, liczyliśmy się z tym, że może mieć teraz świetny sezon, bo wiele na to wskazywało. Można było także zaobserwować, że on powoli zaczyna przyjmować "czołową pozycję" w drużynie - mówi komentator, po czym dodaje: - Niemniej jednak, to Gregor zawsze będzie liderem, z powodu respektu, jakim jest darzony i z powodu sukcesów jakie odnosił. To się nie zmieni. Moje wrażenie jest takie, że ci młodzi, Michi, Stefan, mają wspaniałe kumpelskie relacje nie tylko pomiędzy sobą, ale obecnie znacznie lepszy jest ich kontakt także z Gregorem. Widzę, że Gregor zintegrował się zdecydowanie bardziej w tym kolektywie jakim jest drużyna, nie jest już "samotnikiem", pojedynczą jednostką.
Jak się okazuje, podejrzenia, jakoby między Schlierenzauerem i resztą drużyny miał być spory dystans, nie były wyssane z palca. - Na pewno był większy niż obecnie. - odpowiedział Roscher, co potwierdził także Martin Koch, który przez kilka lat skakał w drużynie razem z Tyrolczykiem. - To jest po prostu jego osobowość. Może to zasługa Heinza, że tak bardzo udało mu się "zespawać" ten zespół. Jemu bardzo zależy na takiej jedności i solidarności drużyny - wyjaśnia Roscher. Podobnego zdania jest Koch. - Dla Heinza nie jest ważne, czy to jest Gregor, czy to Michi, Stefan, Fettner… Wszyscy są równi. Ten, kto dobrze skacze, jest po prostu w drużynie.