Polscy skoczkowie o nowych regułach gry: Dużo się kombinuje

Testowany podczas Letniej Grand Prix będzie nowy system rozgrywania zawodów w skokach narciarskich. Większego znaczenia nabierają kwalifikacje, które liczą się już do konkursu głównego.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
W Wiśle po raz pierwszy zawody Letniej Grand Prix odbywają się według nowych zasad, które są testowane pod kątem rozgrywania zawodów Pucharu Świata w lotach narciarskich już w sezonie 2014/2015. Skoczkowie mają podzielone zdanie na temat tej rewolucji. Klemens Murańka nie jest entuzjastą zmian. - W kwalifikacjach oddałem całkiem niezły skok, choć oczekiwania były większe. Szczerze mówiąc, na treningach nie skakałem jakoś szczególnie dobrze. Skok w kwalifikacjach zaliczam na plus. Wiadomo, że teraz trzeba się skupić także na kwalifikacjach, bo są one już liczone do zawodów. Nie można sobie odpuścić. Ta zmiana osobiście mi się nie podoba. Trochę za dużo się już kombinuje w tej naszej dyscyplinie sporcie. Trzeba dobrze skakać i nie zważać na zmiany w regulaminie. Różne rzeczy wchodzą już do przepisów o skokach narciarskich. Zobaczymy, co jeszcze nam wymyślą? - zastanawia się Klemens Murańka.
Największym przegranym nowego systemu wydaje się być Kamil Stoch, który świetnie skakał na treningach, ale niestety zepsuł kompletnie skok treningowy, co jednocześnie pogrzebało jego szanse na sukces w sobotnim konkursie. - Zdaję sobie sprawę, że nie awansuję z 47 miejsca na pierwsze. Jeśli chodzi o ten nowy system, na razie nie wiem, jak to będzie wyglądało w "praniu". W czwartek oddaliśmy dwa skoki treningowe i kwalifikacje, które zaliczane są już do konkursu. Zobaczymy, jak to będzie w sobotę wyglądało w praktyce - tłumaczy dwukrotny mistrz olimpijski.

Z osądem nowinek regulaminowych wstrzymuje się na razie Dawid Kubacki. - Zobaczymy, co z tych testów wyjdzie. Tak naprawdę dopiero w czwartek przed kwalifikacjami dowiedzieliśmy się, jak to ma wyglądać w praktyce. Wcześniej do końca tego nikt nie wiedział. Ciężko się wypowiadać o zmianach, które nie były jeszcze zastosowane w praktyce. Musimy poczekać do sobotnich zawodów. Wtedy będzie można wyciągać jakieś większe wnioski na temat tych nowych przepisów - przyznaje polski skoczek.

Zmiany wymuszają trochę większą koncentrację skoczków już na fazie serii kwalifikacyjnej, która liczy się do konkursu. - Do każdego skoku podchodzę tak samo. Czy to były kwalifikacje, jak do tej pory czy teraz na nowych zasadach, trzeba skakać tak samo. W kwalifikacjach bywały różne warunki i nie wolno było sobie ich odpuszczać, bo można się było na tym przejechać - wyjaśnia Kubacki.

- Staram się normalnie podchodzić do kwalifikacji tak jak zawsze. Na spokojnie, bez myślenia o tym, że to są już zawody. Trzeba robić swoje. Czy to się okaże dobrą zmianą, czas pokaże. Wygląda to ciekawie. Wiadomo, jak się fajnie równo skacze to lepiej, że są trzy skoki liczone - uważa z kolei Piotr Żyła.

Czy nowy system może wprowadzić dodatkowo element taktyki do poczynań skoczków? Maciej Kot uważa, że w przypadku najlepszych nie ma o tym mowy. - Zawodnicy, którzy będą walczyć o najwyższe miejsca, powiedzmy czołową dziesiątkę, to w ich przypadku żadna taktyka nie wchodzi w grę. Po prostu trzeba oddać trzy dobre skoki. Zawodnicy, którzy walczą o to, by być w drugiej serii, mogą pokusić się wskoczyć do grupy, która będzie im bardziej pasować. Myślę, że to może być ciężkie do zrealizowania. Wszelkie kalkulacje, by wskoczyć do konkretnej grupy może się źle skończyć. Każdy skok trzeba oddać na maksa, bo i tak się liczy w końcowym rozrachunku - wyjaśnia Kot.

Nowy system przechodzi dopiero testy i więcej będzie można coś powiedzieć w późniejszym terminie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że zmiany mogą być nieczytelne dla kibiców, szczególnie tych oglądających zawody na żywo pod skocznią.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy nowy system będzie czytelny dla kibiców?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×