Włochy? Kupiłam już fiszki - wywiad z Magdaleną Wawrzyniak, reprezentantką Polski

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Była zawodniczką PGNiG Nafty Piła opowiedziała naszemu portalowi nie tylko o ostatnim spotkaniu w Izmirze, ale również o czekającym ją wyzwaniu, jakim jest gra we włoskiej ekstraklasie.

Michał Kaczmarczyk: Co czuje się po tak bolesnej porażce jak w sobotnim spotkaniu z kadrą Turcji?

Magdalena Wawrzyniak: Przede wszystkim ogromną złość na siebie. Wczoraj nie było przyjęcia, ataku, bloku… Ciężko wychodzić na boisko i zdobywać punkty z przeciwnikiem takiej klasy, gdy nie potrafimy skupić się na chociaż jednym elemencie. [ad=rectangle] [b]

Da się jakoś wytłumaczyć tak nagłe obniżenie jakości gry?[/b]

- W nasze szeregi, nie wiadomo skąd, wkradła się panika. Oczywiście, gorszy okres może przytrafić się na samym starcie meczu, ale kolejnymi akcjami gra powinna wyglądać lepiej, natomiast u nas tak nie było. Turczynki potrafiły od pierwszej do ostatniej piłki wykorzystać nasza słabość: owszem, było momenty przełamania, jak seria na zagrywce Moniki Bociek w pierwszym secie, ale nie poszłyśmy za ciosem, nie wykorzystałyśmy tej szansy. Z jakimi założeniami wyjdziecie na spotkanie rewanżowe?

- Jesteśmy już po wideo, wiemy, jakie błędy popełniałyśmy podczas pierwszego spotkania i jak ich unikać. Wyciągnęłyśmy wnioski i porażki i teraz wypadałoby to wykorzystać, wtedy będą widoczne efekty. I przede wszystkim odwaga! Wychodzimy na boisko i boimy się właściwie nie wiadomo czego. Mówimy sobie podświadomie „trudno, jest jeszcze następny mecz”, a trzeba się skupiać na tym, co jest tutaj i teraz, nie na przyszłości. Jak ocenisz dotychczasowe zgranie w tej drużynie? Do pierwszego spotkania z Turczynkami wydawało się, że jesteście na krzywej wznoszącej, gdy chodzi o wzajemne zrozumienie na boisku.

- Mamy za sobą dwa miesiące wspólnej pracy, nie jest to wyjątkowo długi czas. Początki były ciężkie, mało co się kleiło, ale najważniejsza była kwestia poznania się nawzajem. Potem zdarzały się przełomy i wydawało się, że utrzymamy niezłą dyspozycję. Dlaczego to się nie utrzymało? Sama nie wiem… Po wczorajszym spotkaniu mogę powiedzieć tylko tyle, że gorzej być nie może. Masz już na swoim koncie występy w juniorskiej reprezentacji Polski, ale w tym roku zadebiutowałaś w zespole seniorskim. Jakie to uczucie?

- Cudowne! (śmiech) To wspaniała rzecz i ogromny zaszczyt po ośmiu latach przerwy znów założyć koszulkę z orzełkiem i słuchać hymnu przed meczami.

Była zawodniczka klubu z Piły już niedługo rozpocznie nowy rozdział w swojej sportowej karierze
Była zawodniczka klubu z Piły już niedługo rozpocznie nowy rozdział w swojej sportowej karierze

[b]

Tuż po sezonie kadrowym czeka cię wyjazd do Italii i przygotowania do sezonu z nie byle jaką drużyną, bo mowa o samym wicemistrzu włoskiej Serie A…[/b]

- Jakub Dolata, mój menadżer, wysyłał wideo z moimi zagraniami do zainteresowanych klubów i tak się stało, że władze klubu z Novary wyraziły swoje zainteresowaniem moją osobą. Zgodziłam się na ich ofertę… bo jak się mogłam nie zgodzić? W końcu niecodziennie zdarza się przejście do zespołu wicemistrza Włoch i jednej z najlepszych lig na świecie! Jak argumentowano decyzję o sprowadzeniu cię do Igora Gorgonzoli Novary?

- Z tego, co czytałam, klub zauważył to, że byłam podstawową zawodniczką klubu z Piły i według jego przedstawicieli nie będę miała większego problemu, by pomóc drużynie w spotkaniach ligowych czy pucharowych. Na pewno widzą we mnie potencjał i będą przede wszystkim dbali o poprawę mojej techniki, utrzymując przy tym siłę ataku. A jak idzie nauka włoskiego?

- Fiszki już kupiłam… (śmiech) Póki co powtarzam angielski, ale zamierzam tuż po przyjeździe do Włoch posługiwać się w miarę swobodnie podstawami języka. Przyswajam podstawowe słowa, zwroty, słownictwo siatkarskie… Na pewno będę miała sporo czasu na naukę włoskiego już na miejscu i na pewno z tego skorzystam. Co już wiesz o nowym zespole?

- To naprawdę wspaniały zespół, od zawodniczek po sztab szkoleniowy, i na pewno będzie się tam od kogo uczyć. Jest tam trener Luciano Pedulla pracujący teraz z Niemkami, Helene Rousseaux, Caterina Bosetti... Wcześniej kontaktowałam się z dziewczynami, które mają już za sobą występy we Włoszech, choćby z Joanną Wołosz czy Mają Tokarską. Obie bardzo polecały mi ten wyjazd, zachwalały kraj, jak i tamtejszą siatkówkę, mówiły, że wiele się można tam nauczyć. Właściwie żadna z nich nie zastanawiała się długo, słysząc o możliwości gry we Włoszech. Sama jestem ciekawa, co mnie czeka w nowym miejscu i nie mogę się doczekać tej przygody.

Z Izmiru, [b]Michał Kaczmarczyk

[/b]

Źródło artykułu:
Komentarze (7)
avatar
KSZO Ostrowiec
23.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no,żebyś się nie zdziwił  
DanMark
23.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
poczekaj na ligę to u siebie na kszo zobaczysz padakę.  
avatar
KSZO Ostrowiec
23.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bałdyga jest zajebista  
avatar
KSZO Ostrowiec
23.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
myślałem,żę dziś nie pokażą  
avatar
KSZO Ostrowiec
23.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
pasuje