Nawrocki to inteligentny facet - rozmowa z Giovannim Guidettim, trenerem kobiecej reprezentacji Holandii

Utytułowany szkoleniowiec z Włoch był pod wrażeniem potencjału kryjącego się w reprezentacji Biało-Czerwonych, finaliście turnieju finałowego drugiej dywizji World Grand Prix.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Michał Kaczmarczyk: Czy niedzielny mecz z Polską był najlepszym spotkaniem, jakie zagrała reprezentacja Holandii kobiet za pańskiej kadencji? 

Giovanni Guidetti: Absolutnie tak. Mógłbym użyć wielu przymiotników i komplementów, ale poprzestanę na tym, że to była siatkówka bardzo miła dla oka. Drużyna była precyzyjna w działaniu, a wszystkie zawodniczki skoncentrowały się maksymalnie na swoich zadaniach. Dzięki temu zagraliśmy niesamowite spotkanie.

Patrząc na ofensywne możliwości pana drużyny, można się zastanawiać: co właściwie trzeba jeszcze w jej grze poprawić?

- To oczywiste, że Holandia posiada niezwykle utalentowaną drużynę, a jej największym atutem jest, rzecz jasna, ogromny potencjał fizyczny. To nie jest coś, co można wytrenować przez lata... Różnie można to określać: talent, dar od boga, w każdy razie jest to wielka przewaga. Tak naprawdę jedyną rzeczą, jakiej potrzebowała ta drużyna, była pewność siebie. To właśnie starałem się przekazać moim zawodniczkom przez miesiące pracy. Poza tym wykładałem im swoją filozofię siatkówki, ćwiczyliśmy poszczególne boiskowe rozwiązania, jednak kluczem do systemu naszej pracy było podejście "możemy"...

...i nic nie jest dla was niemożliwe.

- Dokładnie tak. Jesteśmy na tyle mocni, by pokonać absolutnie każdego przeciwnika na świecie. Możemy przegrać, zakładam to, ale wyłącznie na gruncie sportowym, rywal musi się okazać od nas o klasę lepszy. Poza tym nic nie jest dla nas niemożliwe. Dlatego na odprawie przed meczem z Polską napisałem na tablicy słowa "chcemy", "marzymy" i natychmiast je skreśliłem. Po to, by zastąpić je najważniejszym słowem: "możemy".

W Lublinie Biało-Czerwone przegrały z Holenderkami bezdyskusyjnie, podobnie jak w poprzednim oficjalnym meczu w argentyńskiej Formozie. Jest nadzieja na to, by i one kiedyś znalazły się w światowej elicie?

- Jak najbardziej, obserwuję poczynania polskiej kadry i jestem pod wrażeniem. Rozmawiałem z nim Szczyrku, według mnie wykonuje póki co świetną pracę, zwłaszcza z doborem składu. W tegorocznym World Grand Prix widziałem tyle nowych zawodniczek z waszego kraju, że nie mogłem w to z początku uwierzyć! Wiadomo, że trzon polskiej kadry stanowią tak znakomite postaci jak Werblińska, Skowrońska, Bednarek-Kasza, ale na Igrzyskach Europejskich widziałem inne bardzo uzdolnione zawodniczki, a teraz jeszcze tyle nowych twarzy... Niesamowita liczba! W Holandii mój wybór jest ograniczony, co prawda pojawiają się zdolne siatkarki ze szkół mistrzostwa sportowego, ale nie są gotowe na tak wysoki poziom. Natomiast w młodych reprezentantkach Polski już na pierwszy rzut oka widać talent.
Zwycięskie Oranje i szczęśliwy Giovanni Guidetti Zwycięskie Oranje i szczęśliwy Giovanni Guidetti
Niemniej Jacek Nawrocki nie jest ulubieńcem kibiców, którzy wciąż wytykają mu małe doświadczenie w pracy z drużynami kobiecymi.

- Rozmiar boiska jest taki sam dla kobiet, jak i mężczyzn. Piłka jest taka sama, takie same są hale... Nie przesadzajmy, nie ma aż tak wielkich różnic, nie wiem, kto takie rzeczy wymyśla.

Ale nie zaprzeczy pan różnicy w podejściu mentalnym i całej sferze psychologicznej w pracy z siatkarkami i siatkarzami.

- Czy ja wiem... Budowa drużyny i jej specyfika jest podobna w obu przypadkach. Rozmawiam z moimi kolegami po fachu, którzy zajmują się siatkarzami i spotykają ich te same problemy, co mnie. Jacek to szalenie inteligenty facet, ma spore doświadczenie w kierowaniu zespołem i jestem pewien, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że mężczyźni i kobiety różnią się. Ale tu chodzi o detale, siatkówka niezależnie od płci pozostaje siatkówką, a drużyna drużyną.

Przygotowuje się już pan w myślach do starć z USA, Brazylią, Rosją i innymi liderami światowej siatkówki w kolejnej edycji World Grand Prix? 

- Odpowiem na to pytanie za rok! (śmiech) Teraz najważniejszym naszym zadaniem są mistrzostwa Europy, których Holandia jest współorganizatorem. Niemniej naszym celem było dorównanie do światowej czołówki, regularna gra z najlepszymi i tak się stało. To niezbędny czynnik służący rozwojowi: żeby iść do przodu, trzeba mierzyć się z mistrzami.

Skoro pan już wspomniał: jaki jest realny cel Holandii w tegorocznych mistrzostwach Starego Kontynentu?

- Mówiłem kiedyś o tym, że chcę, aby Holandia znalazła się w pierwszej trójce drużyn kobiecych w Europie. Ale jednocześnie mistrzostwa Europy to najtrudniejszy turniej na świecie, jest bardziej wymagający nawet od mundialu, dlatego czeka nas trudna droga. Marzymy o medalu, wiemy, że zdobycie go już w tym roku będzie niesamowitym wyzwaniem, ale to nas nie zniechęca.

Rozmawiał Michał Kaczmarczyk

Jacek Nawrocki: Trzeba mierzyć siły na zamiary

Czy reprezentantki Holandii sięgną po medal mistrzostw Europy w 2015 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×