LŚ, gr. B: Pięciosetowa batalia zakończona happy endem - relacja z meczu Polska - Rosja

W piątkowy wieczór Biało-Czerwoni rozegrali drugi pojedynek w ramach Ligi Światowej 2015. Emocjonująca, pięciosetowa batalia zakończyła się zwycięstwem podopiecznych Stephane'a Antigi.

Karolina Biesik
Karolina Biesik
Przed startem tegorocznej Ligi Światowej pojawiało się wiele pytań odnoszących się do zmian personalnych jakie nastąpiły w polskiej kadrze. Sztab szkoleniowy nie mógł w tym sezonie skorzystać z usług kluczowych graczy: Mariusza Wlazłego oraz Michała Winiarskiego. Trener Stephane Antiga stanął więc przed zadaniem zbudowania nowego wizerunku aktualnych mistrzów świata. Przebudowana drużyna pierwszy test formy zdała na "piątkę", deklasując w inauguracyjnym pojedynku grupy B Ligi Światowej reprezentację Rosji.
Podczas czwartkowego meczu oczy kibiców zwrócone były w stronę Bartosza Kurka, który powrócił do reprezentacji w całkowicie nowej roli. Trener Antiga zdecydował się bowiem na przestawienie 27-latniego siatkarza z lewego skrzydła na prawe. W zamyśle Francuza, Kurek ma stać się następną nieobecnego Wlazłego. Nowy nabytek Asseco Resovii Rzeszów może uznać swój debiut na ataku za udany. W wygranym 3:0 spotkaniu, Kurek był najlepiej punktującym graczem po stronie Biało-Czerwonych, notując na swoim koncie 15 "oczek". Pierwszy mecz Polaków stał nie tylko pod znakiem powrotów, ale również debiutów. Debiutantem, który zachwycił całą siatkarską Polskę został Mateusz Bieniek. Po 21-letnim zawodniku nie było widać żadnych oznak zdenerwowania występem przed ponad dziesięciotysięczną publicznością zgromadzoną w trójmiejskiej Ergo Arenie. Młody środkowy zasłużenie zbiera komplementy kierowane pod jego adresem przez ekspertów, kibiców oraz kolegów z drużyny. - Mateusz na pewno nie miał tylko farta. Gdyby to był tylko szczęśliwy dzień, to mógłby zagrać dwie, trzy akcje na dużym przypadku, ale on dziś zagrał całe spotkanie kapitalnie. Tak samo to wygląda na treningach, on jest bardzo regularny. Ma z pewnością parametry na granie na najwyższym poziomie i to udowadnia - ocenił występ kolegi z reprezentacji, Fabian Drzyzga.  

Rewelacyjny występ w pierwszym meczu Ligi Światowej sprawił, iż w piątek kibice jeszcze liczniej wypełnili Ergo Arenę. Wszyscy wyczekiwali kolejnego koncertu gry w wykonaniu Biało-Czerwonych.

Trener Antiga desygnował na boisko identyczny skład jaki rozpoczął czwartkowe spotkanie. Natomiast jego vis a vis, Andriej Woronkow zdecydował się na kilka rotacji w składzie. Na boisku zameldowali się od pierwszych piłek: Igor Kołodinski, Aleksander Markin oraz Artem Smoljar.

Biało-Czerwoni uskrzydleni czwartkową wygraną, odniesioną w znakomitym stylu, drugie spotkanie w tegorocznej edycji Ligi Światowej również rozpoczęli z wysokiego "C". Pełne energii ataki Bartosza Kurka oraz Mateusza Miki przynosiły mistrzom świata kolejne cenne punkty. W szeragach Rosjan od pierwszych piłek widoczny był brak dokładności w poczynaniach na boisku, co ułatwiło gospodarzom na szybkie zbudowanie przewagi.

Choć opiekun naszych wschodnich sąsiadów bardzo szybko zdecydował się na wymianę pary przyjmujących, w dalszym ciągu to reprezentacja Polski była w natarciu. Nieocenioną pracę na siatce wykonywali dwa polscy środkowi. Andrzej Wrona oraz czwartkowy bohater, Mateusz Bieniek raz po raz popisywali się skutecznymi zbiciami, dokładając do tego efektowną grę w bloku. Niesieni dopingiem 11-tysięcznej publiczności Biało-Czerwoni odnieśli w inauguracyjnej odsłonie przekonujące zwycięstwo.

Po zmianie stron boiska gospodarze nie zwalniali tempa. Mistrzowie świata nie mieli zamiaru oddać rywalom inicjatywy i podobnie jak w pierwszej odsłonie prezentowali wysoką skuteczność w ataku oraz ogromną determinację w działaniach defensywnych. To właśnie rewelacyjna gra w obronie deprymowała zawodników w niebieskich koszulkach, którzy mieli spore problemy z wbiciem ataków w parkiet.

W środkowej części drugiej partii gra się wyrównała. Sygnał do odrabiania strat po stronie Sbornej dał "rozkręcający się" z każda akcją Jewgienij Siwożelez. Na lewym skrzydle wtórował mu Denis Birjukow. Rozgrywający Kołodinski właśnie na tych dwóch graczach oparł swój system dystrybucji wystaw. Coraz skuteczniejsza gra rywali, nie podłamała Polaków, którzy nie odpuszczali i dzięki swojej walecznej postawie doprowadzili do wyrównanej końcówki. Ostra wymiana ciosów zakończyła się jednak po myśli gości, a w ostatniej akcji odsłony zablokowany na prawej stronie siatki został Kurek. Tym samym rywalizacja o zwycięstwo w czwartkowym pojedynku zaczęła się niejako od nowa.
Biało-Czerwoni stoczyli pięciosetowy bój z Rosjanami Biało-Czerwoni stoczyli pięciosetowy bój z Rosjanami
Po dziesięciominutowej przerwie zespoły wróciły na parkiet z nowymi siłami. Więcej argumentów po swojej stronie mieli jednak Rosjanie, którym dodała skrzydeł wygrana odniesiona w poprzedniej partii. Biało-Czerwoni coraz częściej mieli problemy z rozszyfrowaniem zamiarów rywali. O ładunku emocjonalnym jaki towarzyszył zespołom najlepiej świadczyło spięcie po siatką do jakiego doszło pomiędzy Michałem Kubiakiem, a Siwożelezem. Arbitrowi spotkania udało się bardzo szybko ostudzić głowy obu przyjmującym. Zacięta walka w czwartej odsłonie trwała od początku do końca, ale elementem przechylającym szale zwycięstwa były atomowe ataki posyłane przez mistrzów olimpijskich.

Szkoleniowiec reprezentacji Polski zdecydował się na pozostawienie w grze Fabiana Drzyzgi, który pojawił się na parkiecie pod koniec trzeciej odsłony. Stephane Antiga dodatkowo zdjął z boiska nieskutecznego Kubiaka, by w jego miejsce desygnować wypoczętego Rafała Buszka. Dokonane roszady przyniosły oczekiwane efekty: Polacy złapali wiatr w żagle, czym ponownie rozbudzili biało-czerwone rzesze fanów. Wyeliminowanie błędów własnych oraz bezkompromisowa gra na siatce umożliwiła gospodarzom na zbudowanie kilkupunktowej przewagi jeszcze przed drugą przerwą techniczną. Rozważne i co najistotniejsze posyłane z chirurgiczną precyzją rozegrania Drzyzgi poprowadziły mistrzów świata do zwycięstwa 25:19. Przy piłce setowej na zagrywce pomylił się Birjukow.

Tie-break dostarczył sympatykom siatkówki wielu emocji. Rozpędzeni Polacy w szybkim tempie zdołali odskoczyć na dwupunktowe prowadzenie. Zdezorientowani goście zaczęli popełniać proste błędy przy wyprowadzaniu akcji. Każdą niedokładność po stronie rywali, z zimną krwią wykorzystywali Biało-Czerwoni, którzy pewnie zmierzali po drugie zwycięstwo w tegorocznej Lidze Światowej. Po zmianie stron boiska gra się wyrównała, ale ostatnie słowo należało do polskich Orłów. Nagrodę dla najlepszego zawodnika meczu otrzymał Kurek.

Polska - Rosja 3:2 (25:19, 24:26, 20:25, 25:19, 18:16)

Polska: Kurek (23), Wrona (6), Łomacz (2), Kubiak (5), Mika (21), Bieniek (10), Zatorski (libero) oraz Jarosz, Możdżonek, Buszek (6), Nowakowski (5), Drzyzga (2).

Rosja: Sawin (9), Aszczew (7), Michajłow (15), Kołodinski (4), Markin, Smoljar (6), Wierbow (libero) oraz Birjukow (16), Siwożelez (10), Moroz (2), Butko (1), Obmoczajew (libero).

MVP: Bartosz Kurek

Tabela grupy B:

Miejsce Zespół Punkty Bilans (Z-P) Sety
1 Polska 5 2:0 6-2
2 Rosja 1 0:2 2-6
3 Iran 0 0-0 0:0
4 USA 0 0-0 0:0

Zagraniczne media po meczu Polska - Rosja: Niepokonani mistrzowie świata, ogłuszająca widownia

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×