Mateusz Bieniek: Rosjanie dostali od nas bęcki
Debiutant w seniorskiej reprezentacji w czwartek zachwycił wszystkich swoją grą. Jego czujność na siatce i dobre zagrywki znalazły uznanie w oczach komisarzy meczu, którzy nagrodzili go nagrodą MVP.
Anna Fijołek
Pierwszy mecz Ligi Światowej z udziałem polskiego zespołu okazał się być krótkim widowiskiem, które zdominowali gospodarze. Wyróżniającą się postacią była osoba młodego środkowego. - Spełniło się jedno z moich najskrytszych marzeń. Wystąpiłem w seniorskiej drużynie, a do tego zaliczyłem dobry występ razem z kolegami, otrzymałem nagrodę MVP i pokonaliśmy mistrzów olimpijskich. Czego chcieć więcej? - mówił ucieszony Mateusz Bieniek.
100 procent skuteczności i 14 punktów - taki wynik osiągnął w czwartek 21-letni środkowy
W piątek zostanie rozegrany rewanżowy mecz i z pewnością Sborna będzie chciała zaprezentować się w lepszy sposób niż zrobiła to w pierwszym starciu. - Nie ma wątpliwości, że będzie trudniej. Rosjanie muszą się przebudzić. O tym pojedynku można powiedzieć tylko tyle, że dostali od nas bęcki. Od początku do końca kontrolowaliśmy sytuację i efekt znamy. Czekamy na kolejne spotkanie, bo na pewno rywale będą chcieli się zrewanżować i udowodnić, że są lepsi od nas - rozmyślał najbardziej wartościowy zawodnik (MVP) czwartkowej batalii.
Dla siatkarza ogromnym przeżyciem, poza debiutem w reprezentacji seniorów, była gra przed liczną publiką. - Jeszcze nigdy nie miałem okazji grać przy takiej widowni. Oglądało nas pewnie około 11 tysięcy widzów. W Kielcach zdarzyło mi się występować przed mniej więcej 3,5 tysiącami ludzi, czyli różnica jest ogromna. Do tego ten doping... Zaczynam rozumieć, dlaczego wszyscy mówią, że Polacy mają najlepszych kibiców na świecie - chwalił fanów biało-czerwonej reprezentacji Mateusz Bieniek.