Pomarańczowi na miarę możliwości? - sezon 2014/2015 w wykonaniu Jastrzębskiego Węgla
Od 2001 roku jastrzębianie tylko raz byli poza czołową czwórką PlusLigi. Po walce do końca o brązowy medal, pomarańczowych znów czeka rewolucja, tym razem przez finansowe problemy sponsora.
Sezon 2013/2014 był dla pomarańczowych niezwykle udany. Zespół prowadzony przez Lorenzo Bernardiego zagrał w finale Pucharu Polski, zajął trzecie miejsce w PlusLidze oraz, co chyba najistotniejsze, pokonał Zenit Kazań w walce o brązowy medal Ligi Mistrzów. Wydawało się, że w kolejnym sezonie jastrzębianie w końcu, po raz pierwszy od 2010 przebiją się do finału mistrzostw Polski. Rzeczywistość nie okazała się jednak łaskawa dla klubu ze Śląska.
Przed sezonem
Kadrę na sezon 2014/2015 dziennikarze oraz kibice poznali dość szybko. Utrzymano trzon zespołu, dołączył Grzegorz Kosok, a wielkim wzmocnieniem miał być niemiecki przyjmujący Denis Kaliberda. Gdy rozgorzały dyskusje na temat potencjału ekipy Bernardiego i jaką siłę ognia będzie prezentował duet Kaliberda-Michał Kubiak, ten trzeci Jastrzębie-Zdrój zamienił na Ankarę, "zabierając" ze sobą włoskiego szkoleniowca. W jednej chwili Jastrzębski Węgiel został bez trenera oraz jednego z kluczowych zawodników.Z całej ekipy Jastrzębskiego jedynie Kaliberda był powołany na mistrzostwa świata w Polsce. Inaczej niż w 2013, kiedy to większość składu była zaangażowana w polsko-duńskie Euro. Trening w pełnym składzie miał być przewagą nad między innymi Skrą Bełchatów, czy Resovią. Tuż przed startem PlusLigi jastrzębianie rozegrali serię gier z zagranicznymi sparingpartnerami takimi jak: Arkas Izmir, Tomis Constanta, czy Berlin Recycling Volleys.
Seria niefortunnych zdarzeń
Chyba nikt na Śląsku w najczarniejszych snach nie przypuszczał, że pierwszy mecz ligowy z BBTS-em Bielsko-Biała okaże się aż tak brzemienny w skutkach. Z pozoru niegroźne zderzenie Kaliberdy z Bartmanem wywołało kontuzję Niemca. Jak się później okazało uraz barku wykluczył byłego gracza Copra Piacenza z dalszego udziału w grze. Mecz z bielszczanami okazał się jego pierwszym i ostatnim oficjalnym meczem w barwach Jastrzębskiego Węgla.
Kontuzja Kaliberdy rozpoczęła też serię domysłów i spekulacji na temat przyczyn jego urazu. Pojawiały się głosy, że niemiecki siatkarz już do Jastrzębia przyjechał z problemami zdrowotnymi. - Chcieliśmy wyleczyć go w sposób permanentny, podjęliśmy każdą próbę. Zawodnik na wiele się zgodził, ale nie miał ochoty na brutalną iniekcję w bark, decydując się ostatecznie na operację. Stąd został wykluczony na cały sezon, a obecnie przechodzi do Lokomotiwu Nowosybirsk. Z rosyjskim klubem nawet nie zamierzaliśmy konkurować, bo to są pieniądze niewyobrażalne - oświadczył 13 maja na konferencji prasowej prezes Grodecki.Kolejnym kluczowym momentem była 16 seria gier i mecz ze Skrą Bełchatów. Do zespołu dołączył właśnie nowy nabytek Guillaume Quesque, a kontuzji nabawił się Bartman. Co ciekawe Francuz przychodził w trakcie rehabilitacji po kontuzji, wcześniej rozgrywając zaledwie kilka spotkań we włoskiej Monzy. - Wiedzieliśmy, że za wszelką cenę musimy kogoś pozyskać, aby nadal liczyć się w walce o medale. Na rynku dostępny był Guillaume Quesque, który rozstawać się z klubem z Monzy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ma kontuzję barku i potrzeba czasu. Media pisały, że nie może atakować, a on naprawdę nie mógł tego robić. Modliliśmy się, aby nic mu się gorszego nie stało - wyznał Grodecki.
Wydawało się, że sytuacja pomarańczowych jest jeszcze bardziej opłakana, jednak gracze Piazzy zajęli czwarte miejsce na koniec rundy zasadniczej. Zaledwie o dwa oczka wyprzedzając Cuprum Lubin i Transfer Bydgoszcz.
I to właśnie sensacyjny beniaminek z Lubina był rywalem jastrzębian w pierwszej rundzie play-offów. Pojedynek z zespołem Gheorghe Cretu był ostatnią szansą, aby uratować sezon. Miedziowi również zamierzali skorzystać z nadarzającej się okazji i wygrali pierwszy mecz przed własną publicznością. O losach rywalizacji decydowało trzecie, ostatnie spotkanie. Dopiero po tie-breaku gracze Piazzy przypieczętowali awans do półfinału.
W walce o finał Jastrzębski Węgiel nie miał większych szans z rozpędzoną ekipą Andrzeja Kowala. Ślązakom, tak jak w poprzednich trzech latach została walka o brązowy medal. Poruszający się na oparach bolid pomarańczowych doprowadził do piątej gry o trzecią lokatę. Dopiero po czterosetowym pojedynku Skra zgarnęła jastrzębianom medale sprzed nosa.
Brązowy medal wywalczony w poprzednim sezonie był przepustką do gry w Lidze Mistrzów. Jastrzębianie nie mieli kłopotów z hiszpańskim Cai Teruel oraz bułgarskim Markiem Dupnica. Batalię o pierwsze miejsce w grupie Michał Łasko i spółka przegrali z Lokomotiwem Nowosybirsk. W kolejnej rundzie los skojarzył ze sobą zespół ze Śląska z włoskim Sir Safety Perugia. Po dobrym, choć przegranym, pięciosetowym pojedynku w Jastrzębiu, w stolicy Umbrii Roberto Piazza przegrał ze swoim byłym podopiecznym Nikolą Grbiciem.
Z kolei w rozgrywkach o Puchar Polski pomarańczowym udało się awansować do turnieju finałowego w Gdańsku. W drodze do Trójmiasta ograli ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle oraz MKS Banimex Będzin. Na drodze do finału jastrzębianom stanęła na drodze Resovia.