Młode Wilki pokazały pazury - sezon 2014/2015 w wykonaniu AZS Politechniki Warszawskiej

Politechnika zakończyła sezon na 8. miejscu. To gorzej niż przed rokiem, ale patrząc na przebudowę składu i kontuzje, to i tak wynik, na który przed rozgrywkami nikt nie odważyłby się postawić.

Dominika Baran
Dominika Baran
Odkąd trenerem zespołu z Warszawy jest Jakub Bednaruk, zwykło się mówić, że budowana z anonimowych zawodników AZS Politechnika Warszawska - choć skazywana na nieuchronną porażkę - zaskoczy swoją postawą i zakończy sezon na tarczy. Nie inaczej było i w październiku 2014 roku, kiedy to przed startem rozgrywek większość fanów PlusLigi musiała zatroszczyć się o dobry research, by rozpoznać wybrańców popularnego "Diabła". Na ich końcówce nikt nie miał z tym już większego problemu.
Zaczynali od zera

Trzech. Dokładnie tylu zawodników z poprzedniego sezonu postanowiło przedłużyć w Warszawie kontrakty. Wielu Inżynierów obrało kierunek na Olsztyn, w tym Juraj Zatko, który w Politechnice dostał szansę na wypromowanie się na polskich parkietach. Politechnikę opuścili też: Adrian Gontariu, Maciej Pawliński, Dawid Gunia, Paweł Adamajtis, Michał Potera, Iwan Kolew, Paweł Kaczorowski i Przemysław Smoliński. Zmiany dotknęły także sztab szkoleniowy, bo dotychczasowy II trener, Przemysław Michalczyk przyjął propozycję prowadzenia pierwszoligowego KS Morze Bałtyk Szczecin. Jego miejsce zajął Konrad Cop, specjalizujący się w pracy z młodzieżą w warszawskim MOS-ie Wola Warszawa. W ślad za Michalczykiem powędrował Marcin Nowak, czyli ostoja stołecznej drużyny na środku siatki.

Wszystko więc trzeba było poukładać w drużynie na nowo. Tajemnicą poliszynela były problemu finansowe klubu przez cały okres trwania rozgrywek, w związku z czym pole manewru trenera Bednaruka w doborze zawodników było raczej mocno ograniczone. Postawiono na młodzież - i tym razem nie był to wyłącznie pusty slogan, bo średnia wieku skompletowanej drużyny wynosiła niecałe 23 lata. Rzeszowski zaciąg w postaci Michała Filipa, Aleksandra Śliwki, Bartłomieja Mordyla i Krzysztofa Bieńkowskiego został w trakcie sezonu jeszcze powiększony o Dominika Depowskiego. Podkarpacka kolonia stanowiła o sile zespołu ze stolicy. Oprócz tych nabytków drużynę wzmocnił powracający znad morza Paweł Mikołajczak (choć z powodu kontuzji grać zaczął dopiero od stycznia), a rozegranie powierzono doświadczonemu Piotrowi Lipińskiemu. Swoją szansę w końcu otrzymał z kolei Maciej Olenderek, pełniący dotąd głównie rolę rezerwowego libero. Odtąd miał być graczem pierwszoszóstkowym. Na środek zakontraktowano ponadto młodziutkiego Bartłomieja Lemańskiego i Waldemara Świrydowicza.

Po kilku nieoficjalnych sparingach Politechnika tradycyjnie rozpoczęła sezon od Memoriału Zdzisława Ambroziaka we własnej hali. - Zaskoczyli mnie swoją dobrą grą w tym turnieju. I chyba siebie też zaskoczyli tym drugim miejscem. Trochę mnie to martwi, bo dwa lata temu ten turniej kompletnie nam nie wyszedł i mieliśmy rewelacyjny początek ligi, a rok temu wygraliśmy Memoriał pierwszy raz w historii i początek ligi był fatalny. Więc nie jestem pewien czy powinienem się cieszyć z tego dobrego wyniku - mówił pół żartem, pół serio trener Bednaruk. Szkoleniowiec zarzekał się, że nie stawia drużynie przed startem rozgrywek żadnych celów, a swoim podopiecznym zabrania nawet myśleć o punktach i miejscach.

Wzloty i upadki

Można śmiało powiedzieć, że jego słowa okazały się prorocze, bo przegrana w finale memoriału przełożyła się na fantastyczny start w PlusLidze. Inżynierowie wygrali trzy pierwsze mecze, w tym inauguracyjny w Bydgoszczy po tie-breaku. Potknięcie w Bielsku-Białej w 4. kolejce szybko zostało zmazane dobrym pojedynkiem z Cuprum Lubin. Prawdziwe kłopoty zaczęły się dopiero w potyczkach z "górą" tabeli. Akademicy potrafili przeciwstawić się wyłącznie drużynie Jastrzębskiego Węgla. Przy pozostałych potentatach byli raczej bez szans.

Przygoda z Pucharem Polski potrwała ledwo kilka tygodni, bo po zwycięstwie w derbach Mazowsza z Cerradem Czarnymi Radom, przyszła kolej na wicemistrza Polski z Rzeszowa. W tym starciu nikt się cudu nie spodziewał, tym bardziej, że wraz z wejściem w nowy rok, Politechnikę dopadła potężna zadyszka. W styczniu i w lutym warszawiacy przegrali osiem meczów z rzędu, a przebudzenie nastąpiło dopiero przy końcu rundy zasadniczej. Na jej koniec wygrali niespodziewanie z przyszłym finalistą PlusLigi, Lotosem Treflem Gdańsk 3:1.

Nie udało się Inżynierom dobić do 5. miejsca, bo lepszy okazał się Transfer Bydgoszcz. Nie udało się też w ostatnim dwumeczu sezonu pokonać beniaminka z Lubina w walce o 7. pozycję w tabeli. - Ósme miejsce, to mieliśmy już miesiąc temu. Z perspektywy sezonu, pewnie jest to sukces, ale przegraliśmy ostatnie cztery mecze i na pewno nie możemy być szczęśliwi. Zabrakło nam "pary" w samych końcówkach. Bardzo dużo nas kosztowało wejście do ósemki i ten okres, kiedy zagraliśmy najlepszą siatkówkę, jaką mogliśmy grać - podsumował rozgrywki i wynik drużyny trener Bednaruk.

Naj... sezonu 2014/15 PlusLigi

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×