Jastrzębski Węgiel zakończył sezon bez medalu. Kontuzje przekreśliły szansę?
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla zakończyli sezon PlusLigi na czwartym miejscu. Prezes klubu nie był jednak zadowolony z rezultatu. - Jestem zły - przyznał na konferencji prasowej Zdzisław Grodecki.
- Sytuacja była trudna, bowiem już w pierwszym pojedynku kontuzji doznał Denis Kaliberda. Chcieliśmy wyleczyć go w sposób permanentny, podjęliśmy każdą próbę. Zawodnik na wiele się zgodził, ale nie miał ochoty na brutalną iniekcję w bark, decydując się ostatecznie na operację. Stąd został wykluczony na cały sezon, a obecnie przechodzi do Lokomotiwu Nowosybirsk. Z rosyjskim klubem nawet nie zamierzaliśmy konkurować, bo to są pieniądze niewyobrażalne - podkreślił.
Włodarze Jastrzębskiego Węgla starali się załatać lukę w składzie, która wytworzyła się po kontuzji Denisa Kaliberdy. Przez kilka tygodni drużyna musiała radzić sobie w uszczuplonym składzie, bowiem spory problemem okazało się zakontraktowanie nowego gracza. Prezes Zdzisław Grodecki przyznał, że niemal pewnym był transfer Włocha Jakopo Massariego, który występował w Coprze Piacenza. - Okienko transferowe było na naszą prośbę przedłużane aż trzykrotnie. Na rynku nie było zawodników, a my w związku z budżetem naszego klubu nie byliśmy w stanie pozyskać siatkarza tej klasy, co Denis Kaliberda. Nasza sytuacja wyglądała źle, a po domówieniu się z ekipą z Piacenzy jeszcze gorzej. Teraz mogę powiedzieć, że chcieliśmy, aby w naszych szeregach występował Jacopo Massari, ale niestety prezes okazał się niesłowny. Szkoda, bowiem z tego co słyszałem klub idzie do likwidacji, a siatkarzom nie są wypłacane pensje - zdradził prezes. Ostatecznie do drużyny trafił Guillaume Quesque, który również zmagał się z urazem. Jednak Francuz od początku został rzucony na głęboką wodę, ponieważ niemal w tym samym czasie kontuzji łokcia nabawił się Zbigniew Bartman. Niedyspozycja podstawowego zawodnika Jastrzębskiego Węgla trwała kilka miesięcy, a w tym czasie francuski przyjmujący musiał szybko zgrać się z kolegami. - Wiedzieliśmy, że za wszelką cenę musimy kogoś pozyskać, aby nadal liczyć się w walce o medale. Na rynku dostępny był Guillaume Quesque, który rozstawać się z klubem z Monzy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ma kontuzję barku i potrzeba czasu. Media pisały, że nie może atakować, a on naprawdę nie mógł tego robić. Modliliśmy się, aby nic mu się gorszego nie stało - wyjaśnił Zdzisław Grodecki.Pomimo niezadowolenia z wyników, prezes zdradził również system, jaki stworzyć szkoleniowiec Roberto Piazza. - Jestem wdzięczny trenerowi, bo w obliczu naszych problemów, mógłby się już poddać, ale walczył i pracował. Roberto Piazza stworzył system, którego na pewno nie przejmie wielu szkoleniowców. Ludzie mieli nam za złe, że kiwamy z lewego skrzydła, a to właśnie było założenie taktyczne. To spowodowało, że zachowaliśmy ciągłość gry, powodującą systematyczne zbliżanie się i zmęczenie przeciwnika. Żal można mieć jedynie o to, iż zielonego światła nie dostał Michał Łasko. Jednak taki był system i ja to szanuję - zakończył Zdzisław Grodecki.