Ewelina Sieczka: Wszystko się rozjechało

Trudno wytłumaczyć, jak siatkarki Budowlanych Łódź przegrały w niedzielę z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza - Gdybyśmy wiedziały o co chodzi, zmieniłybyśmy to w trakcie meczu - mówi Ewelina Sieczka.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
W niedzielę w Atlas Arenie siatkarki Budowlanych Łódź właściwie przegrały wygrany mecz. Po dwóch setach rywalizacji prowadziły 2:0, w trzeciej partii prowadziły różnicą pięciu punktów, w czwartej zaś miały cztery piłki meczowe, ale nie udało im się zwyciężyć z Tauronem Banimexem MKS Dąbrowa Górnicza. Ewelina Sieczka nie potrafi znaleźć racjonalnego wytłumaczenia dla tej porażki.
- Gdy wygrywa się 2:0 i prowadzi się 16:11 w trzecim secie, a potem przegrywa cały mecz, to człowiek nie wie, co powiedzieć, by to miało sens. Jeśli byśmy wiedziały o co chodzi, na pewno byśmy to zmieniły w trakcie meczu. Trzeba ten mecz koniecznie wyrzucić z pamięci - powiedziała łódzka przyjmująca.

W połowie trzeciej partii gospodyniom jakby odcięło zasilanie. Przytrafił im się dziewięciopunktowy przestój i to odwróciło losy całego meczu.

- Myślę, że zaczęło się od prostych błędów. Kiedy było przyjęcie, brakowało kilku centymetrów w ataku. Później także przyjęcie nam uciekło. Wszystko nam się zaczęło rozjeżdżać, a zespół z Dąbrowy złapał wiatr w żagle i trudno było go już zatrzymać - tłumaczyła siatkarka Budowlanych.

W całym niedzielnym spotkaniu atakująca łódzkiego zespołu, Sanja Popović, zdobyła aż 38 punktów, ale w tie-breaku radziła sobie już znacznie słabiej. Dąbrowianki zaczęły ustawiać do niej potrójny blok i to bardzo pomogło im w wygraniu tie-breaka i całego meczu.

- Cały nasz sezon ustawiony jest tak, ze to Sanja jest naszą liderką w ataku i ciężko oczekiwać, że ona tych piłek nie będzie dostawać. Byłoby to trochę dziwne. Na pewno wykonała kawał dobrej roboty, a w końcówce brakowało już chyba trochę szczęścia - stwierdziła Sieczka.

To już ostatnie mecze sezonu, a zawodniczki obu drużyn wykazywały oznaki zmęczenia. Jednak popularna "Sieka" nie chce tym tłumaczyć niedzielnej porażki.
Łodzianki wciąż mogą awansować do meczu o 5. miejsce bez złotego seta. Da im to wygrana 3:0 lub 3:1 w Dąbrowie Górniczej Łodzianki wciąż mogą awansować do meczu o 5. miejsce bez złotego seta. Da im to wygrana 3:0 lub 3:1 w Dąbrowie Górniczej
- Nie jest lekko, ale nie można się tym zasłaniać. To jest końcówka sezonu, więc ciężko, byśmy się teraz świetnie czuły się fizycznie i skakały pod sufit. Trzeba jednak w tym okresie wykrzesać wszystkie siły, bo cały czas droga do piątego miejsca jest otwarta. Jeśli wygramy 3:0 lub 3:1 to awansujemy dalej, nawet bez złotego seta. Dlatego bardzo będziemy chciały postawić kropkę nad i oraz żeby ta historia z pierwszego meczu już się nie powtórzyła - zapowiedziała przyjmująca Budowlanych.
Czy łodzianki odrobią straty i zagrają w meczu o 5. miejsce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×