Ewelina Sieczka: Wszystko się rozjechało
Trudno wytłumaczyć, jak siatkarki Budowlanych Łódź przegrały w niedzielę z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza - Gdybyśmy wiedziały o co chodzi, zmieniłybyśmy to w trakcie meczu - mówi Ewelina Sieczka.
W połowie trzeciej partii gospodyniom jakby odcięło zasilanie. Przytrafił im się dziewięciopunktowy przestój i to odwróciło losy całego meczu.
- Myślę, że zaczęło się od prostych błędów. Kiedy było przyjęcie, brakowało kilku centymetrów w ataku. Później także przyjęcie nam uciekło. Wszystko nam się zaczęło rozjeżdżać, a zespół z Dąbrowy złapał wiatr w żagle i trudno było go już zatrzymać - tłumaczyła siatkarka Budowlanych.
W całym niedzielnym spotkaniu atakująca łódzkiego zespołu, Sanja Popović, zdobyła aż 38 punktów, ale w tie-breaku radziła sobie już znacznie słabiej. Dąbrowianki zaczęły ustawiać do niej potrójny blok i to bardzo pomogło im w wygraniu tie-breaka i całego meczu.
- Cały nasz sezon ustawiony jest tak, ze to Sanja jest naszą liderką w ataku i ciężko oczekiwać, że ona tych piłek nie będzie dostawać. Byłoby to trochę dziwne. Na pewno wykonała kawał dobrej roboty, a w końcówce brakowało już chyba trochę szczęścia - stwierdziła Sieczka.
To już ostatnie mecze sezonu, a zawodniczki obu drużyn wykazywały oznaki zmęczenia. Jednak popularna "Sieka" nie chce tym tłumaczyć niedzielnej porażki.