To zaskoczenie na miarę złotego medalu MŚ polskich siatkarzy - rozmowa z Grzegorzem Wagnerem

Wielokrotny reprezentant Polski, później trener, obecnie dyrektor Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku jest pod wrażeniem tegorocznej postawy Lotosu Trefl Gdańsk.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Lotos Trefl Gdańsk zdobywcą Pucharu Polski. Niedzielna informacja lotem błyskawicy obiegła cały kraj, odbiła się głośnym echem nawet w Europie.

Nic dziwnego. Przecież nieczęsto zdarza się, aby zespół, którego przed sezonem fachowcy lokowali w grupie przeciętniaków, awansował do finału PlusLigi (przypomnijmy, że Lotos gra tam z Asseco Resovią i na razie przegrywa 0-1) i wywalczył krajowy puchar.
- Porównałbym tę sytuację do mistrzostw świata w Polsce. Kto przed rozpoczęciem tego turnieju stawiał na złoto Biało-Czerwonych? Oczywiście grono zagorzałych kibiców - marzyło o takim sukcesie. Wiedzieliśmy, że nasi siatkarze są mocni, będą walczyli o czołową lokatę, ale o złocie, realnie, większość z nas nie myślała. Dokładnie tak samo jest z siatkarzami z Gdańska - rozpoczął rozmowę ze Sportowymi Faktami, Grzegorz Wagner.

Marek Bobakowski: Lotos Trefl gra w PlusLidze czwarty sezon. W poprzednich latach regularnie lądował na miejscach 8.-10. Widać było potencjał, ale zawsze brakowało...

Grzegorz Wagner: ... tego "czegoś". A tak naprawdę "kogoś".

Ma pan na myśli Andreę Anastasiego, który latem zeszłego roku objął stanowisko trenera?

- W dużej mierze tak. Andrea dał temu zespołowi takiego prawdziwego "kopa". Nie tylko pod względem sportowym i szkoleniowym, ale również mentalnym. W Trójmieście stworzył zespół, który tak naprawdę, a nie tylko w mediach, walczy pod hasłem: "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Zarówno na parkiecie, jak i poza nim widać, że to świetnie zgrany zespół.

Do drużyny dołączył również Mateusz Mika. Dołożył swoją cegiełkę do wyśmienitej gry całego zespołu w tym sezonie?

- Mateusz w ostatnich miesiącach zrobił tak kolosalny postęp, że szefowie Lotosu są naprawdę teraz szczęściarzami. Mają zawodnika, który prezentuje nie tylko najwyższy poziom krajowy, ale... światowy. I wcale nie przesadzam. Zatrudnienie go przez Lotos było strzałem w przysłowiową "dziesiątkę".

W niedzielę gdańszczanie ograli Asseco Resovię w finale Pucharu Polski. Te same drużyny rywalizują w finale PlusLigi. Na razie prowadzą rzeszowianie. Czy ta wygrana może spowodować, że dojdzie do przełomu i będziemy mieli jeszcze spore emocje?

- Emocje na pewno będą, ale ja jednak jestem zdania, że mistrzostwo pojedzie do Rzeszowa. Więcej, nie będzie potrzebnych aż pięciu spotkań. Co innego jest wygrać jedno spotkanie w Pucharze Polski, a co innego trzykrotnie w finale ligi. Przecież nie od dzisiaj się mówi, że puchary zawsze rządzą się swoimi prawami i łatwiej tutaj o niespodziankę. W lidze trzeba udowodnić aż kilka razy, że jest się lepszym. Trefl na razie nie jest.

Na razie? Jest pan w gronie tych fachowców, którzy twierdzą, że właśnie w Gdańsku powstał zespół na miarę dominacji w Europie?

- Jak już, to powstaje. Jeszcze na pewno nie powstał. A czy do tego dojdzie, to zależy od wielu czynników, ale nie ukrywajmy, że też od finansów. Firma Lotos zdecydowała się inwestować mocno w piłkę nożną i pytanie, czy nie odbije się to czkawką na siatkówce. Oby nie. Jeżeli budżet klubu nadal będzie wysoki, a może nawet jeszcze większy, to jestem spokojny o przyszłość. Klubem rządzą też ludzie, którzy znają się doskonale na biznesie i marketingu. To doskonale zorganizowana machina. Zresztą, można powiedzieć, że Trójmiasto stało się stolicą polskiej siatkówki. Siatkarze - doskonały sezon, siatkarki Atomu Trefla - walczą o finał Orlen Ligi, dodam, że świetnie dziewczyny i chłopcy radzą sobie w rozgrywkach Młodej Ligi. Efekty ciężkiej pracy, na którą zdecydowano się kilka lat temu przynosi doskonałe efekty.

Dodajmy do tego piękną i nowoczesną Ergo Arenę, która potrafi przyciągnąć na trybuny nawet ponad 10 tysięcy kibiców.

- To równie ważny czynnik, jak te sukcesy sportowe, o których powiedziałem przed chwilą. Przecież bez oddanych fanów sport nie ma większego sensu. W Trójmieście mamy prawdziwą modę na siatkówkę.

Lotos Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (fotorelacja)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×