Ireneusz Mazur ocenia wielką czwórkę. "Porażka nie ułatwia relacji w drużynie"

Po finale Pucharu Polski były szkoleniowiec reprezentacji Polski juniorów ocenił aktualną dyspozycję czterech najlepszych zespołów PlusLigi przed decydującymi rozstrzygnięciami medalowymi.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Finał Pucharu Polski był najlepszym odzwierciedleniem tego sezonu. W turnieju finałowym zagrały najlepsze drużyny PlusLigi, a w finale Lotos Trefl Gdańsk potwierdził, że jest największym objawieniem tego sezonu.
Miejscowi po raz kolejny wykorzystali atut własnej hali. W tym sezonie potrafili już pokonać w Ergo Arenie  PGE Skrę Bełchatów i Asseco Resovię Rzeszów. Czy możliwość rywalizacji na własnym parkiecie była w niedzielę decydującym czynnikiem? - Był to dość istotny aspekt. Najważniejsze były jednak czynniki sportowe. Gdańszczanie zagrali znakomicie w obronie i w tym elemencie stworzyli sobie przewagę nad rywalami - podkreślił Ireneusz Mazur.

Rzeszowianie po ostatnim gwizdku sędziego byli mocno zdenerwowani. W pomeczowych rozmowach nie ukrywali dużego rozgoryczenia. Czy porażka w finale może mieć na nich negatywny wpływ w kolejnych meczach finału PlusLigi? - Kto wie czy nie dojdzie do efektu odwrotnego i nie podziała ona na rzeszowian bardziej mobilizująco?! Podopieczni Andrzeja Kowala byli dobrze dysponowani i w niezłym stylu awansowali do decydującego spotkania. Tym samym mieli realne prawo myśleć, że okażą się w niedzielę triumfatorami. Rzeczywistość okazała się jednak dla nich brutalna, bowiem trafili na świetne dysponowanych gospodarzy. Niedzielny rezultat może mieć także znaczenie dla trójmiejskiej drużyny, która po wiktorii nabierze pewności siebie. Z kolei wicemistrzowie Polski dostali sygnał, że w Ergo Arenie nie jest łatwo wygrać i do tych spotkań trzeba przystępować ze szczególną koncentracją - zaznaczył rozmówca.

Kolejną srogą porażkę w tym sezonie ponieśli bełchatowianie. Po czwartym miejscu w Final Four Ligi Mistrzów i półfinałowej porażce PlusLigi z gdańszczanami aktualni mistrzowie Polski ponownie ulegli trójmiejskiej drużynie tym razem w ramach starcia w 1/2 finału Pucharu Polski. Czy taka słaba końcówka może zachwiać zaufanie między zawodnikami a Miguelem Falaską? - Na pewno nie ułatwia stosunków interpersonalnych wewnątrz drużyny. Pamiętajmy jednak, że hiszpański szkoleniowiec nadal walczy o zachowanie swojego wizerunku, jaki wykreował po pierwszym udanym sezonie. Przecież walka o brązowy medal cały czas trwa. Gdyby udało się to zrealizować obraz sezonu będzie już jaśniejszy i pozycja trenera znów stanie się mocniejsza. Podkreśliłbym także fakt, że Liga Mistrzów z wyjątkiem Final Four, była udana dla bełchatowian. Po raz pierwszy w historii klubu siatkarze wywalczyli awans do najlepszej czwórki na boisku - zapewnił były trener bełchatowian.
Jastrzębski Węgiel również tego sezonu nie może zaliczyć do udanych. "Pomarańczowym" pozostaje walka o najniższy stopień podium w krajowych rozgrywkach, co może zaowocować występem w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Czy powrót do gry Zbigniewa Bartmana może pomóc jastrzębianom wygrać rywalizację z PGE Skrą? - Przestrzegałbym przed huraoptymizmem. Zbyszek wrócił do składu po długiej przerwie spowodowanej operacją stawu łokciowego. Początek miał wspaniały. Z dużą przyjemnością obserwowało się jego grę w premierowym secie sobotniego starcia jastrzębian z rzeszowianami. Później jednak fizjologia dała znać o sobie i zawodnik gasł w oczach. W jakimś stopniu jego powrót na pewno podniesie poziom drużyny, ale nie wymagajmy cudów. W walce o brązowy medal kluczowe znaczenie będzie miała jednak dyspozycja pozostałych siatkarzy Jastrzębskiego Węgla - zakończył swoją wypowiedź Mazur.

PP: Historyczny triumf w Gdańsku! - relacja z meczu Lotos Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×