Chemik Police poprawił dyspozycję. "Musiałyśmy odbić się emocjonalnie"

Po niezbyt udanych tygodniach w wykonaniu siatkarek Chemika Police mistrzynie Polski powoli wracają do formy z początku sezonu.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Trzecie spotkanie półfinałowe Orlen Ligi przysporzyło wiele emocji kibicom Chemika Police i Impela Wrocław. Po pierwszym secie, gładko przegranym przez wrocławianki 14:25, niewielu spodziewało się walki w kolejnych odsłonach. Mira Topić i Hana Cutura raziły nieskutecznością ze skrzydeł, nie brakowało także nieporozumień w przyjęciu i dograniu sytuacyjnych piłek. Czas pokazał, że nie należało przedwcześnie skreślać wicemistrzynie kraju. Impelki podjęły rękawicę i w drugiej partii udowodniły, że w półfinałowej rywalizacji nie powiedziały ostatniego słowa. Zwycięstwo 25:20 przedłużyło szansę siatkarek Tore Aleksandersena. Zespół z Dolnego Śląska walczył do samego końca spotkania, jednak ich trud nie został wynagrodzony. Impel musiał schodzić z parkietu w roli pokonanych.
- Wiadomo, to jest gra o finał. Wrocław jest w bardzo dobrej dyspozycji. Nie ma im co ujmować, stanęły na wysokości zadania i wydaje mi się, że, grając z nimi, trzeba być cały czas uważnym, bo pokazują niezłą siatkówkę - oceniła Małgorzata Glinka-Mogentale, przyjmująca Chemika Police. W podobnym tonie wypowiadała się Stefana Veljković, środkowa mistrzyń Polski. - Spodziewałam się po Impelu, że zagrają dobre zawody i to normalnie, że na tym etapie walczą z nami - dodała Serbka.

Kluczem do dwóch zwycięstw w rywalizacji z wrocławiankami było odbudowanie sfery psychicznej w drużynie z Pomorza Zachodniego. Policzanki notowały nie najlepszy okres, zajmując czwarte miejsce w Final Four Ligi Mistrzyń i ulegając 2:3 Impelowi w pierwszym półfinałowym pojedynku. - Po pierwszym spotkaniu musiałyśmy się trochę odbić emocjonalnie. Miałyśmy złą passę i musiałyśmy popracować przede wszystkim nad sferą mentalną, nie nad formą fizyczną, ani taktyką - przyznała Glinka-Mogentale.

Jak podkreśliła Stefana Veljković, pierwszy mecz w Azoty Arena w Szczecinie był tylko wypadkiem przy pracy. Mistrzynie Polski prawdziwą wartość udowodniły na parkiecie we Wrocławiu. - To był trudny okres po pierwszym spotkaniu. Tamten mecz nie odzwierciedla naszych umiejętności. Raz zdarzył się słabszy pojedynek w naszym wykonaniu, ale we Wrocławiu pokazałyśmy na co nas stać. Wynik najlepiej o tym świadczy - zakończyła serbska środkowa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×