Leon nie chce od nas pieniędzy - rozmowa z Wojciechem Drzyzgą

Nie wolno karać człowieka za to, że urodził się w kraju, w którym rządzi brutalny reżim. To nie jest jego wina. Sytuacja z mistrzostwami świata piłkarzy ręcznych i kadrą Kataru była zupełnie inna.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Siatkarski komentator Polsatu Sport, Wojciech Drzyzga, nie ma nic przeciwko powołaniu Wilfredo Leona do polskiej kadry. Gorąca dyskusja wokół tej sprawy wciąż trwa.

Dokumenty złożone, prezydent RP zajmie się sprawą pewnie za kilka miesięcy, być może na przełomie roku jeden z najlepszych siatkarzy świata otrzyma polskie obywatelstwo - mówił nam podczas Final Four w Berlinie menedżer Andrzej Grzyb.

Nie sądziliśmy, że sprawa wywoła tak gorącą debatę. Sportowcy, kibice, dziennikarze spierają się na ten temat. Jedni nazywają Wilfredo Leona  "farbowanym lisem" i porównują do afery podczas MŚ piłkarzy ręcznych w Katarze, inni już zacierają ręce na wieść o wzmocnieniu polskiej reprezentacji. Po której stronie barykady stoi Wojciech Drzyzga?

Marek Bobakowski: Wilfredo Leon w biało-czerwonej koszulce podczas mistrzostw świata w 2018 roku. Potrafi sobie pan wyobrazić taką sytuację?

Wojciech Drzyzga: Oczywiście, znam temat, orientuję się w sytuacji. Dlaczego pan pyta?

Bo po publikacji w naszego artykułu o tym, że kubański siatkarz złożył już wszystkie potrzebne dokumenty do uzyskania obywatelstwa, rozgorzała gorąca dyskusja. Zdania są różne.

- No cóż, sprawa pod względem moralnym jest rzeczywiście dyskusyjna. Jednak biorąc pod uwagę umiejętności sportowe Leona, bez dwóch zdań będzie wzmocnieniem naszego zespołu.

Właśnie, zacznijmy od tego aspektu. Leon zasłużenie otrzymał tytuł najlepszego zawodnika Final Four Ligi Mistrzów w Berlinie?

- Tak. Gdyby nie on, to Zenit Kazań nie zdobyłby Pucharu Europy. Mało tego, nie awansowałby nawet do finału. Przecież to Kubańczyk wziął na swoje plecy cały ciężar odpowiedzialności w trudnych momentach spotkania z ekipą z Berlina. A było ich całkiem sporo.

Zawodnik kompletny?

- Nie, nie, bez przesady. To wciąż młody i świetnie zapowiadający się siatkarz. W przyszłości naprawdę może rządzić na międzynarodowej arenie. Na razie zamieszanie wokół jego osoby związane z ucieczką z Kuby mu nie pomogło. Stracił trochę cennego czasu. Jednak ten sezon miał wyśmienity. Widać, że mógł się skupić tylko i wyłącznie na treningu. Wypracował wysoką formę. Stać go jednak na jeszcze więcej.

Słabe strony?

- Obserwując go w meczach ligi rosyjskiej często był bardzo pobudzony, aż agresywny. Takiego zachowania nie pochwalam, bo siatkówka to mimo wszystko gra dżentelmenów i powinny obowiązywać zasady fair play. W Berlinie zaprezentował się idealnie, był skupiony na grze, a nie pozaboiskowych zagrywkach. Może po prostu w Rosji trzeba tak grać? Kto wie… Czasami też błędnie stawia siłę ponad techniką. Niepotrzebnie, ale to częsta maniera młodych siatkarzy. Wyrośnie z tego. Jeżeli będzie nadal tak pracował i zostanie pod opieką dobrego trenera, z pewnością stać go jeszcze na więcej. To unikalny talent, taki rodzi się raz na kilkadziesiąt lat.

Wróćmy więc do jego flirtu z reprezentacją Polski. Niektórzy porównują jego sytuację do kupowania przez Katar szczypiornistów z całego świata. Słusznie?

- Bzdura. Nie słyszałem, aby Leon chciał od naszego kraju jakiejkolwiek pensji. To w ogóle nie o to chodzi. Sytuacja z mistrzostwami świata piłkarzy ręcznych i kadrą Kataru była zupełnie inna. Leon szuka po prostu swojego miejsca na międzynarodowej arenie. Oficjalnie mieszka i pracuje w Polsce, choć trudno ukrywać, że to jest związane z jego menedżerem Andrzejem Grzybem, więc naturalnym jest, iż wystąpił o polski paszport.

To powinno uciszyć nasze sumienie? Możemy przymknąć oko w takiej sytuacji?

- Moralnie oczywiście to sprawa dyskusyjna i nie uwierzę, że jakakolwiek debata na ten temat przyniesie rozwiązanie. To niemożliwe, bo każdy z nas inaczej odczuwa przywiązanie do barw narodowych, sprawę obywatelstwa, itd. Moje zdanie jest takie, że trzeba Leona traktować na specjalnych warunkach. Pochodzi z kraju, który ma za nic ludzkie prawa. Reżim w tym państwie jest dla nas niewyobrażalny. Dlatego wcale nie dziwię się siatkarzowi, że szuka nowego miejsca na ziemi. Postawmy się w jego sytuacji. Gwarantuję, iż każdy z nas chciałby wydostać się z Hawany i godnie żyć w normalnym kraju. Nie kamieniujmy go.

Włosi nie mieliby żadnych skrupułów. Właśnie do kadry powołali kolegę Leona, Osmany Juantorenę...

- ... i znając ich, to jeżeli my z jakichkolwiek powodów zrezygnujemy z Leona, to oni zrobią wszystko, aby zagrał w ich kadrze. A jak nie Włosi, to na przykład Hiszpanie. Sportowo to jest zawodnik, który znajdzie miejsce w każdej reprezentacji świata. Powinniśmy się cieszyć, że wybrał właśnie nas. Nie interesuje mnie z jakich powodów to zrobił. Powtarzam jeszcze raz, nie chce od nas pieniędzy. To powinno przerwać jakiekolwiek dyskusje.

Pana syn jest filarem reprezentacji, zna pan doskonale atmosferę, która w niej panuje. Siatkarze przyjmą Leona z otwartymi rękami? Nie będzie kwasów?

- Proszę nie robić z nas nacjonalistów. Jesteśmy bardzo otwartym środowiskiem. Zwłaszcza młode pokolenie, które często zarabia na chleb poza granicami Polski. 20 lat temu reprezentant Polski pochodzący z Kuby mógłby wywoływać kontrowersje. Teraz świat się tak zmienił, że nie ma żadnego zagrożenia, że Leon nie zostanie dobrze przyjęty. Chyba, że jest zawodnikiem psującym atmosferę. Nie znam go aż tak dobrze, aby całkowicie to wykluczyć. A jednocześnie zdaję sobie sprawę, że czasami zdarzają się ludzie, którzy rozsadzają od środka nawet najlepiej działającą machinę. Stephane Antiga idealnie dba o atmosferę w zespole, natychmiast reaguje na każdą sytuację, która może ją zburzyć, więc z pewnością sobie poradzi. Ewentualny brak powołania Leona nie powinien być związany z tym, że urodził się na Kubie, ale z tym, że charakterologicznie nie pasuje do naszej kadry. Jedynie taki argument będę mógł zaakceptować.

Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to Leon może otrzymać polskie obywatelstwo na przełomie 2015/2016 roku. Jest pan zaskoczony, że tak szybko?

- Umówmy się, że sportowcy na całym świecie mają nieco łatwiej od przeciętnego "Kowalskiego". I to nie tylko w sprawach związanych z obywatelstwem. Pozwolę sobie jeszcze zauważyć jedną rzecz. Jeżeli Leon otrzyma polski paszport, to debata o jego powołaniu do kadry powinna zostać zakończona. Automatycznie ten zawodnik nabędzie dokładnie takie same sprawa do gry w kadrze, jakie ma każdy siatkarz z naszego kraju. Niczym nie będzie się różnił od Bartka Kurka, Mateusza Miki czy Grześka Boćka. Jakiekolwiek dyskusje na temat jego pochodzenia będą wówczas po prostu niesmaczne. Wierzę, że siatkarskie środowisko jest na tyle inteligentne, iż nie dojdzie do incydentów.

A kibice? Jak zareagują? Patrząc na piłkę nożną można się obawiać.

- Nie mam żadnych wątpliwości, że Leon zostanie ciepło przyjęty przez najlepszą widownię na świecie. Ludzie doskonale rozumieją jego sytuację i potrafią się wczuć w jego ciężką sytuację. Nie wolno karać człowieka za to, że urodził się w kraju, którym rządzi brutalny reżim. To nie jest jego wina.



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×