Paweł Papke: W sobotę serce będzie rozdarte

Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej przyznaje, że w "polskim" półfinale Ligi Mistrzów szanse ocenia 50 na 50. - Oba zespoły znają się tak dobrze, że mogą decydować niuanse - twierdzi.

Agata Kołacz
Agata Kołacz
Paweł Papke nie podejmuje się wskazania jednoznacznego faworyta drugiego półfinału Ligi Mistrzów, w którym Asseco Resovia Rzeszów zagra z PGE Skrą Bełchatów. - Wydaje się, że w tej chwili w lepszej dyspozycji jest Resovia, która ma dłuższą ławkę rezerwowych. Skra to jest jednak Skra, wielkiego mistrza zawsze trzeba szanować. Mają tam kilku zawodników, na czele z Mariuszem Wlazłym, którzy mieli teraz chwilę odpoczynku, by przygotować się do Final Four. Dlatego szanse oceniam 50 na 50 - komentuje prezes PZPS.
Sternik federacji przypomina, że drużyny nie będą w stanie w żaden sposób się zaskoczyć. - I trenerzy, i zawodnicy doskonale się znają. Każdy ma dokładnie rozpisaną każdą akcję. Oczywiście mecz meczowi nie równy, ale pewne zagrania i umiejętności są tak wyuczone, że trudno je zmienić. Teraz jednak analiza taktyczna i możliwości poznania przeciwnika są ogromne. Być może te niuanse podpowiedziane w decydującym momencie przez statystyka czy trenera powoduje różnicę w secie - zaznacza.Prezes PZPS-u w swojej bogatej zawodniczej karierze występował m.in. barw drużyny z Rzeszowa. - Miałem przyjemność reprezentować barwy Resovii przez 3 lata, też z sukcesami, bo graliśmy w finale Pucharu Challenge, rozgrywanego w Rzeszowie. Niewiele zabrakło, żebyśmy zdobyli medal. Przez te lata Resovia oczywiście się zmieniła, poziom sportowy się zdecydowanie polepszył. Na poziomie organizacyjnym już wtedy klub funkcjonował bardzo dobrze - wspomina były atakujący. - W sobotę serce będzie rozdarte, bo obie polskie drużyny rywalizować będą ze sobą o finał. I tu, i tu mamy mistrzów świata. To, co mnie najbardziej interesuje, to poziom sportowy reprezentantów i stan ich zdrowia. Ważne, żeby zdobywali sukcesy, ale równie ważne, by w zdrowiu dotrwali do końca sezonu klubowego, byśmy po ich dłuższym lub krótszym odpoczynku mogli zobaczyć w kadrze - podkreśla.
Paweł Papke z Asseco Resovią Rzeszów zajął 4. miejsce w Pucharze Challenge Paweł Papke z Asseco Resovią Rzeszów zajął 4. miejsce w Pucharze Challenge
Zanim na parkiet wyjdą Asseco Resovia Rzeszów i PGE Skra Bełchatów, wcześniej półfinałowy bój stoczą gospodarze, Berlin Recycling Volleys z Zenitem Kazań. Według włodarza związku, rosyjski zespół jest głównym kandydatem do złota, choć nie można lekceważyć miejscowej ekipy. - Zenit Kazań jest uważany za faworyta rozgrywek, choć trzeba pamiętać, że wcale nie ma prostego zadania, bo za drużyną z Berlina będzie kilkutysięczna publiczność. A parę takich niespodzianek już w swoim życiu widziałem. Mimo wszystko wydaje się jednak, że siła Rosjan nie podlega dyskusji - twierdzi.

Paweł Papke jest zdania, że obie polskie drużyny stać na medal. - Ci, którzy zagrają w finale, będą się pewnie musieli szturmować z Rosjanami, choć Resovia pokazała w tym roku, a Skra w latach wcześniejszych, że potrafimy z nimi grać. Także można powiedzieć, że kluby, podobnie jak i kadra, zapomniały już o kompleksie drużyn rosyjskich. Przegrany z drugiego półfinału, który prawdopodobnie zmierzy się z Berlin Recucling Volleys, będzie miał teoretycznie łatwiejsze zadanie w meczu o brąz - komentuje.

Historia rywalizacji Asseco Resovii Rzeszów z PGE Skrą Bełchatów

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×