Piotr Lipiński: Oni muszą, a my już nic nie musimy
W cieniu finałów Ligi Mistrzów polskie zespoły spoza strefy medalowej grają w trzeciej rundzie play off. Inżynierowie będą walczyć w Bydgoszczy o awans w meczu rewanżowym.
Lipiński przed przyjściem do stołecznego zespołu był wiele lat zawodnikiem bydgoskiej ekipy, ale mówi, że teraz to już nie ma dla niego znaczenia. - Bardziej motywuje mnie stawka, teraz gramy już o naprawdę wysokie, jak na nas, cele. A do tego czuliśmy w pierwszym meczu, że rywal jest w naszym zasięgu. Nie udało się, ale jedziemy wygrać do Bydgoszczy, i to najlepiej za trzy punkty. Odpoczęliśmy i zresetowaliśmy głowy, jedziemy się bić i na pewno nie sprzedamy tanio skóry. Nasza przewaga jest taka, że oni muszą, a my już nic nie musimy - podkreślił doświadczony zawodnik.
Podopieczni trenera Jakuba Bednaruka faktycznie już nic nie muszą, bo niezależnie do wyników kolejnych rund play off i tak zakończą sezon na pozycji wyższej niż po rundzie zasadniczej. - Z jednej strony tak, ale z drugiej nasze apetyty są teraz większe. Nie satysfakcjonuje nas samo bycie w ósemce, chcemy być wyżej. I ja głęboko wierzę, że to jest w naszym zasięgu. Zespół z Bydgoszczy nie pokazał niczego wielkiego, tam grali tylko dwaj zawodnicy, Kuba Jarosz i Konstantin Cupkovic, to oni punktowali atakiem i zagrywką głównie. My popełniliśmy kilka błędów za dużo i te detale zadecydowały o wyniku. Trochę nam zabrakło zimnej krwi, trochę skuteczności w kontrze. Może kilka piłek z pola powinno być lepiej dogranych. A przede wszystkim szczęścia i mam nadzieję, że w Bydgoszczy nam ono dopisze - zakończył najstarszy gracz AZS Politechniki Warszawskiej.