Waldemar Wspaniały: Nie szukajmy dziury w całym
- Tak został skonstruowany system i nie ma co nad tym dyskutować - stwierdził utytułowany szkoleniowiec pytany o fakt, że polskie zespoły muszą zmierzyć się ze sobą już w półfinale Ligi Mistrzów.
Szymon Łożyński
Kolejna wielka chwila w historii polskiej siatkówki zbliża się wielkimi krokami. W sobotni wieczór w półfinale Ligi Mistrzów po przeciwnych stronach siatki staną PGE Skra Bełchatów i Asseco Resovia Rzeszów. Awans dwóch polskich drużyn to potwierdzenie rosnącej w siłę PlusLigi. Dzięki "bratobójczemu" pojedynkowi w półfinale kibice znad Wisły mogą mieć pewność, że w decydującym niedzielnym boju zagra na pewno polski klub.
Czy Jochen Schoeps w decydujących meczach w Lidze Mistrzów znów będzie nie do zatrzymania?
Nieco kontrowersji wzbudza system rozgrywania Final Four Ligi Mistrzów. Jeśli do najlepszej czwórki awansują dwa zespoły z tego samego kraju, muszą się one zmierzyć w półfinale. - Nie szukajmy dziury w całym. Po raz pierwszy zagrają w 1/2 finału dwa polskie zespoły, ale wcześniej takie przypadki dotyczyły drużyn z Włoch czy Rosji. Wówczas nikomu to nie przeszkadzało. Tak został skonstruowany system przez CEV. Odłóżmy zatem dywagacje na bok. Skupmy się na sportowej rywalizacji. Jak będzie wyglądał system w kolejnych latach, to czas pokaże - powiedział Wspaniały.
W 2012 roku bełchatowianie byli piłkę od triumfu w najbardziej prestiżowym z europejskich pucharów. W niedzielę mistrzowie Polski albo rzeszowianie znów staną przed szansą przejścia do historii. Czy tym razem przedstawiciele PlusLigi uniosą puchar w górę? - Musimy w to wierzyć. Po to trenujemy i gramy, by osiągać sukcesy. Pamiętajmy jednak, że nawet jeśli polski zespół rozegra dobry mecz, to przeciwnik może okazać się jeszcze lepszy. Wówczas trzeba się z tym pogodzić - przestrzegł trener, który w 2002 roku doprowadził ówczesny Mostostal do brązowego medalu w Lidze Mistrzów.