Koloryt beniaminka - czyli jak "nowe" drużyny kształtowały PlusLigę w ostatniej dekadzie

Szturmem brały ligę, sprawiały niespodzianki, albo pojawiały się w rozgrywkach na sezon. Beniaminki wzbogacają Plusligę. Ale jak radziły sobie zespoły noszące to miano w ostatniej dekadzie?

Nicole Makarewicz
Nicole Makarewicz
Każdy musiał kiedyś postawić pierwszy krok w ekstraklasie. Dziś oglądamy zmagania walczącego wciąż o jedenaste miejsce w PlusLidze MKS-u Banimex Będzin czy liczącego się w walce o piątą lokatę Cuprum Lubin. Jednak nie tak dawno w roli beniaminka mogliśmy oglądać takie drużyny jak Asseco Resovia Rzeszów, Lotos Trefl Gdańsk czy Cerrad Czarni Radom. Ciekawych historii związanych z zespołami, które awansowały do najwyższej klasy rozgrywkowej jest więcej. Przyjrzyjmy się jak radziły sobie beniaminki w ostatnich 10 latach.
Sezon 2004/2005

Kiedy pierwsze mistrzostwo Polski zdobywała PGE Skra Bełchatów do ekstraklasy wkraczały Resovia Rzeszów i Górnik Radlin. Nie jest tajemnicą, który zespół poradził sobie lepiej. Pasy sensacyjnie pokonały Mostostal Kędzierzyn-Koźle w fazie zasadniczej i zakwalifikowały się do play-offów. W ćwierćfinale ulegli bełchatowianom, później nie poradzili sobie z kędzierzynianami, ale potrafili wygrać rywalizację z Płomieniem Sosnowiec i ostatecznie zakończyć sezon na siódmej pozycji. Tyle szczęścia nie mieli Górnicy z Radlina. Ślązacy przegrywali mecz za meczem i na koniec pierwszej rundy znaleźli się na dziewiątej lokacie. W play-outcie okazali się gorsi od Stali AZS PWSZ Nysa i musieli walczyć o przetrwanie w Polskiej Lidze Siatkówki w barażach z Gwardią Wrocław. Po czterech spotkaniach stało się jasne, że radlinianie kolejny sezon spędzą w serii B.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×