Akademicy bliżej dziesiątki - relacja z meczu Effector Kielce - Indykpol AZS Olsztyn

Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn po dramatycznym meczu pokonali na wyjeździe Effectora Kielce 3:2. Podopieczni Andrei Gardiniego uczynili pierwszy krok w kierunku czołowej dziesiątki PlusLigi.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Siatkarze Effectora Kielce awansując do fazy play-off o miejsca 9-12 znaleźli się w pozycji wyjściowej. Po rundzie zasadniczej podopieczni Dariusza Daszkiewicza zajmowali bowiem dwunastą pozycję. W nieco innej sytuacji w dalszym ciągu pozostają olsztynianie, którzy chcąc obronić dziesiąte miejsce zajęte po pierwszej fazie rozgrywek, muszą pokonać kielczan w dwumeczu.
Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy po skutecznym ataku Frantiska Ogurcaka odskoczyli od rywali na trzy punkty (4:1). Co prawda kielczanie dzięki błędom popełnionym przez przyjezdnych i udanej akcji w wykonaniu Adriana Staszewskiego chwilę później zdołali zmniejszyć dystans (4:5), jednak na pierwszą przerwę techniczną w lepszych nastrojach zeszli Akademicy (8:5). Po powrocie na plac gry inicjatywa zdecydowanie przeniosła się na stronę podopiecznych Andrei Gardiniego. Miejscowi zaczęli mieć spore problemy z przyjęciem zagrywki co przełożyło się na skuteczność w ataku. W efekcie na drugiej przerwie technicznej olsztynianie posiadali już dziewięć oczek przewagi (16:7). Patrząc na przebieg trzeciej części seta wydawało się, że nie należy spodziewać się w nim emocji. Tymczasem od stanu 15:21, miejscowi ruszyli do odrabiania strat. Kilkakrotnie skutecznym blokiem popisał się Mateusz Bieniek, punkty zdobyte atakiem dołożył Sławomir Jungiewicz i różnica błyskawicznie zmalałacf (21:22). Goście zdołali się jednak otrząsnąć z marazmu po ataku Bartosza Bednorza i w efekcie to olsztynianie zwycięsko zakończyli inauguracyjną odsłonę.Na początku drugiej partii inicjatywa w dalszym ciągu należała do Akademików, którzy dzięki serii dobrych zagrywek Cabrala na pierwszą przerwę techniczną zeszli z prowadzeniem 8:5. Po niej dystans wzrósł do czterech oczek, bowiem w siatkę zaserwował Andreas Takvam (7:11). Podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie czekali jednak odrabianiem strat i dzięki dobrej grze Norwega jeszcze przed drugą przerwą techniczną zbliżyli się do rywala (13:14). Co więcej, z każdą kolejną akcją miejscowi zaczęli nabierać rozpędu i po skutecznym bloku tercetu Bieniek - Janusz - Penczew na Ogurcaku wyszli na dwupunktowe prowadzenie (19:17). W końcówce goście zdołali doprowadzić do remisu, po ataku z przechodzącej Cabrala (20:20), jednak dzięki dobrej grze Adriana Staszewskiego miejscowi odzyskali przewagę, którą dowieźli do końca seta.
Andreas Takvam, w drugim secie dał kielczanom sygnał do ataku Andreas Takvam, w drugim secie dał kielczanom sygnał do ataku
Bardzo emocjonujący przebieg miała trzecia partia. Obie drużyny przez dłuższy czas toczyły bowiem wymianę ciosów. Na przerwę techniczną z dwupunktowym prowadzeniem zeszli goście, po skutecznym ataku Bartosza Bednorza. Po niej, przez dłuższy czas utrzymywała się niewielka przewaga przyjezdnych. Duża w tym zasługa Cabrala, który imponował skutecznością w ataku. Po stronie Effectora natomiast, pierwszoplanowymi postaciami byli Rozalin Penczew i Mateusz Bieniek. Nie byli jednak w stanie przechylić inicjatywy na stronę gospodarzy. Decydujący szturm miejscowych nastąpił dopiero w końcówce. Po autowej zagrywce Miłosza Zniszczoła na tablicy pojawił się rezultat remisowy (19:19). W kolejnych akcjach zapunktował Adrian Staszewski, w ataku pomylił się dwukrotnie Cabral i miejscowi odskoczyli na trzy oczka (22:19). To najwyraźniej odebrało olsztynianom chęć do walki, bowiem kolejne trzy punkty również padły łupem Effectora, który objął prowadzenie w całym meczu.

Podrażnieni niepowodzeniem goście na kolejną partię wyszli bardzo zmotywowani i dzięki dobrej grze w ataku Bartosza Bednorza od początku odskoczyli przeciwnikom, schodząc na pierwszą przerwę techniczną z przewagą trzech oczek (8:5). Po powrocie na plac gry podopieczni Andrei Gardiniego nadal przeważali, powiększając dystans do sześciu punktów po ataku Cabrala (12:6). Miejscowi przed drugą przerwą techniczną zdążyli nieco zniwelować straty (12:16), jednak po naradzie ze sztabem szkoleniowym w Effectorze ponownie nastąpił przestój AZS odzyskał bezpieczną przewagę (19:13). Krótki zryw kielczan i trzy kolejne wygrane akcje ożywiły jeszcze nadzieje wśród fanów gospodarzy (16:19), jednak nie zdołały odmienić losów partii. Natychmiastowa odpowiedź Akademików pozbawiła ich bowiem złudzeń.

Rozpędzeni olsztynianie dobrą grę kontynuowali również w tie-breaku. Nie najlepiej spisywał się natomiast Adrian Staszewski, którego pomyłki w ataku kosztowały miejscowych stratę kilku punktów. W efekcie, zmiana stron nastąpiła przy czteropunktowym prowadzeniu gości. Kielczanie jednak nie spasowali. Ciężar zdobywania punktów wziął na swoje barki Adrian Staszewski i dzięki niemu różnica stopniała do dwóch oczek (9:11). W końcówce więcej zimnej krwi zachowali jednak Akademicy, którzy skutecznym blokiem na Adrianie Staszewskim przypieczętowali sukces w tie-breaku.

Effector Kielce - Indykpol AZS Olsztyn 2:3 (21:25, 25:23, 25:19, 19:25, 11:15)

Effector: Jungiewicz, Staszewski, Maćkowiak, Pająk, Penchev, Bieniek, Kaczmarek (libero) oraz Takvam, Krzysiek, Machacon, Sufa

AZS: Dobrowolski, Ogurcak, Hain, Cabral, Bednorz, Zniszczoł, Potera (libero) oraz Łuka, Zatko, Adamajtis

MVP: Levi Alves Cabral (Indykpol AZS)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×