LM: Cenny punkt żółto-czarnych - relacja z meczu Sir Safety Perugia - PGE Skra Bełchatów

PGE Skra Bełchatów nie poradziła sobie z Sir Safety Perugią w pierwszym meczu 1/3 finału Ligi Mistrzów i uległa we Włoszech w tie-breaku.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
Początek oficjalnych zmagań w Perugii nie był zbyt owocny dla PGE Skry Bełchatów. Przed rozpoczęciem meczu z boiska przez supervisora został zdjęty Facundo Conte ze względu na nieregulaminową koszulkę. Argentyńczyk z boku boiska przyklejał sobie odpowiedni numerek podczas równolegle toczącego się spotkania.
Brak czołowego skrzydłowego mocno doskwierał gościom. Oddelegowany w jego miejsce Wojciech Włodarczyk wydawał się nieco zdenerwowany faktem, że ostatecznie gra w wyjściowej szóstce. Sir Safety Perugia od początku sięgnęła po silną broń w postaci mocnej zagrywki. Bełchatowianie szukali swojego rytmu, jakby czekając aż Conte wróci na boisko. Nie do zatrzymania był Aleksandar Atanasijević, wypunktowując kolegów z byłego zespołu.

Przewaga Włochów oscylowała wokół 7-8 "oczek", a jedynymi wyróżniającymi się zawodnikami po stronie żółto-czarnych byli środkowi. Niespodziewanie zmniejszyli straty do czterech punktów, ale proste błędy i znakomita gra rywali spowodowały, że pierwszy set na swoje konto zapisali gospodarze.

Wydawało się, że PGE Skra złapała już odpowiedni rytm, ale Perugia nie zamierzała spuszczać z tonu. Już na początku włoska ekipa odskoczyła po serii dobrych zagrywek Atanasijevicia (4:1), a dodatkowo Serba w ofensywie skutecznie wspierał Christian Fromm. Podczas pierwszej regulaminowej odsłony Miguel Falasca miał bardzo dużo uwag do przekazania swoim podopiecznym.

Atak Mariusza Wlazłego z prawego skrzydła przełamał niemoc zespołu, bełchatowianie błyskawicznie odrobili straty i gra toczyła się punkt za punkt. Po drugiej przerwie technicznej PGE zaczęła budowanie przewagi, zaczął dobrze funkcjonować blok, ale także zagrywka. Atomowy atak polskiego atakującego zakończył drugą odsłonę.

Nie zniechęcili się przegranym setem gospodarze, znów uaktywnił się Atanasijević i znów gonić wynik musieli przyjezdni. Włosi wyciągnęli wnioski z wcześniejszej partii i byli o krok do przodu, przejęli inicjatywę na boisku. Nie do zatrzymania w polu zagrywki był Fromm, celując w Ferdinanda Tille. Tym razem wszystko rozstrzygnęło się w końcówce, drugą okazję na zamknięcie seta wykorzystali zawodnicy z Perugii po dobrym rozegraniu Luciano De Cecco.
Bełchatowianie popełniali bardzo dużo błędów przy serwisie, co było kluczowe dla wyniku w czwartej partii. Tradycyjnie dopiero po drugiej regulaminowej przerwie mistrzowie Polski zdołali odrobić straty. Ożywienie w szeregi zespołu wniósł Andrzej Wrona. To właśnie ten zawodnik uratował seta, a w efekcie cały mecz. Perugii zabrakło zimnej krwi, a spore problemy w przyjęciu miał Andrea Giovi. Bełchatowianie wyrównali stan spotkania, zapewniając sobie przynajmniej punkt.

Tie-breaka dobrze rozpoczęli goście, ale szybko przebudził się Atanasijević, udowadniając po raz kolejny swoją wartość. Dotknięcie siatki przez Conte nieco utrudniło sytuację (10:7). Gra była jednak bardzo wyrównana, pierwszego meczbola zmarnował atakujący Perugii, ale przy drugiej okazji przy zagrywce nie mylił się Fromm.

W najbliższą środę w łódzkiej Atlas Arenie o godzinie 18:00 oba zespoły spotkają się w decydującym o awansie do Final Four Ligi Mistrzów spotkaniu. PGE Skra Bełchatów musi u siebie wygrać. W przypadku triumfu 3:2 rozegrany zostanie złoty set. Jeśli zespół Miguela Falaski wygra za trzy punkty, awansuje dalej. Jeśli w jakimkolwiek stosunku przegra, odpada z rywalizacji.

Sir Safety Perugia - PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:17, 20:25, 25:23, 23:25, 16:14)

Perugia: De Cecco (4), Atanasijević (32), Buti (5), Beretta (7), Fromm (24), Vujević (5), Giovi (libero) oraz Sunder, Paolucci.

PGE Skra: Uriarte (5), Wlazły (23), Lisinac (11), Kłos (7), Conte (16), Marechal (4), Tille (libero) oraz Włodarczyk, Brdjović, Wrona (5).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×