Akademicy bez szans. Koncertowa gra Effectora - relacja z meczu Effector Kielce - AZS Częstochowa

Podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie zmarnowali znakomitego występu w Częstochowie i przed własną publicznością przypieczętowali awans do kolejnej fazy play-off, ponownie pokonując AZS 3:0.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
Pierwszego seta odrobinę lepiej rozpoczęli częstochowianie. Goście odskoczyli kielczanom na dwa punkty (1:3), ale bardzo szybko okazało się, że ich radość nie potrwa długo. Mierzona zagrywka Grzegorza Pająka i Jędrzeja Maćkowiaka w połączeniu z ofiarną grą w obronie pozwoliła gospodarzom odrobić straty (8:7). W kolejnych minutach podopieczni Dariusza Daszkiewicza zaczęli się rozpędzać. Swoje akcje kończyli Rozalin Penczew, Sławomir Jungiewicz i ze środka Mateusz Bieniek (13:10). Stojący pod ścianą Akademicy zaczęli ryzykować, ale zamiast punktować popełniali proste błędy - między innymi błąd ustawienia. Nie wychodziło im zupełnie nic, a na dodatek nie pomagały zmiany trenera Michała Bąkiewicza (16:11). Przewaga biało-czerwono-niebieskich rosła błyskawicznie (20:12). W końcówce przyjezdni odrobinę zniwelowali starty, ale nie byli już w stanie odwrócić losów tej partii, którą wyraźnie wygrali kielczanie (25:17).
Po zmianie stron gospodarze od samego początku narzucili swój styl gry zupełnie nieporadnemu rywalowi. Atomowa zagrywka Rozalina Penczewa siała postrach wśród częstochowian, a do tego bardzo dobrze funkcjonował kielecki środek (8:4). Goście - głównie za sprawą Bartosza Janeczka - próbowali podjąć rękawicę, ale zdobywanie punktów przychodziło im z dużym trudem (13:6). Zupełnie inaczej wyglądało to po drugiej stronie siatki, gdzie oprócz Penczewa ze swoich zadań wywiązywali się Grzegorz Pająk czy Mateusz Bieniek (16:8). Kontrolujący przebieg wydarzeń effekciarze spokojnie zmierzali po triumf w drugiej partii i tym samym zapewnienie sobie awansu do kolejnej fazy play-off (21:16). Odrobinę lepszy fragment Akademików sprawił, że w końcówka dostarczyła trochę emocji. Janeczek ciągnął swój zespół jak mógł, ale ostatecznie po ataku Jungiewicza znów górą byli miejscowi (25:19).

Pewni awansu zawodnicy trenera Daszkiewicza na bardzo dużym luzie podeszli do trzeciej odsłony. Efekt? Wysokie prowadzenie na pierwszym czasie (8:1). Duża w tym zasługa ciągle dobrze dysponowanego w polu zagrywki Grzegorza Pająka, ale też wyraźnie podłamanych przeciwników. Siatkarze z woj. świętokrzyskiego górowali nad rywalem pod każdym względem, popisując się nie tylko serwisem, ale też obroną. To wszystko składało się na rosnącą z akcji na akcję przewagę (14:4). W kolejnych minutach obaj szkoleniowcy posłali na parkiet rezerwowych. Nie wpłynęło to jednak na obraz gry (18:9). Effector ostatecznie rozbił AZS do 11-stu i w kolejnej rundzie zmierzy się z Cuprum Lubin.

Effector Kielce - AZS Częstochowa 3:0 (25:17, 25:19, 25:11)

Effector Kielce: Bieniek, Penczew, Maćkowiak, Pająk, Jungiewicz, Staszewski, Kaczmarek (libero) oraz Takvam, Krzysiek, Janusz, Sufa.

AZS Częstochowa: De Amo, Szymura, Macyra, Samica, Janaczek, Przybyła, Stańczak (libero) oraz Napiórkowski, Buczek, Kaczyński, Khilko.

MVP: Grzegorz Pająk (Effector).

Stan rywalizacji (do 2 zwycięstw): 2:0 dla Effectora Kielce.

Znamy pary kolejnej rundy PlusLigi!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×