Kiedyś miałam dwie lewe ręce do gotowania - wywiad z Igą Chojnacką, przyjmującą SK banku Legionovii Legionovo

Młoda przyjmująca mazowieckiej ekipy Ettore Guidettiego wyróżnia się na tle siatkarek Orlen Ligi... swoją dietą. A wszystko za sprawą wyjazdu do włoskiego Scandicci.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Michał Kaczmarczyk: O waszym meczu z Tauronem Banimexem MKS Dąbrowa Górnicza na pewno nie można powiedzieć, że był nijaki i pozbawiony emocji, aczkolwiek podejrzewam, że jesteście na siebie wściekłe ze względu na jego przebieg.

Iga Chojnacka: Naprawdę nie pamiętam spotkania, w którym miałyśmy tyle niewykorzystanych okazji, i to praktycznie w niemal każdym secie. Mimo pięciu, sześciu punktów przewagi i korzystnej sytuacji dla nas pod koniec każdej partii to wszystko, co sobie wypracowałyśmy, nagle uciekało. Nie potrafiłyśmy zdobyć kluczowych dwóch punktów przewagi na koniec seta.

Z czego to wynikało? Brak chłodnej głowy, umiejętności?

- Przede wszystkim brak szczęścia... (śmiech). Może faktycznie w takich nerwowych chwilach pojawiał się stres, to nic dziwnego. Poza tym gdzieś uciekała nam koncentracja z powodu zmęczenia i długości spotkania. Mimo że zagrałyśmy cztery sety, mecz trwał dłużej niż niejedno pięciosetowe starcie (sobotnie spotkanie w hali "Centrum zakończyło się po 134 minutach - przyp.red)! To zmęczenie pewnie przyczyniło się do gorszej koncentracji i mogło wpłynąć na końcowy wynik.

Niewykorzystane okazje bolą pewnie tym bardziej, że KSZO Ostrowiec SA może dzięki nim odebrać wam ósmą lokatę na koniec fazy zasadniczej.

- Mam nadzieję, że jednak zakończymy rundę na ósmym miejscu: po meczu z Atomem, który przegrałyśmy po pięciu setach, miałyśmy spory niedosyt, ale jednocześnie cieszyłyśmy się, że plan minimum został osiągnięty. Niestety, doprowadziłyśmy do takiej sytuacji, że jesteśmy zależne od meczu KSZO, a chciałyśmy mieć wszystko w swoich rękach. Czekamy do poniedziałku, oby wszystko się wyjaśniło.

Po raz kolejny klub z Legionowa kończy fazę zasadniczą ligi w dolnych rejonach tabeli i zostaje w niej na koniec sezonu, a jednocześnie co roku słyszymy o jego wielkich planach zmiany tego scenariusza. Da się to wyjaśnić?

- Jeżeli chodzi o stronę organizacyjną, a mogę się o niej wypowiedzieć, bo jestem już kilka lat w tym klubie, to wszystko jest na wysokim poziomie i niczego nam w klubie nie brakuje. A co do spełniania oczekiwań... absolutnie nie chcę mówić, że jesteśmy w ekstraklasie świeżym zespołem, bo przecież gramy w Orlen Lidze od trzech lat, ale myślę, że z sezonu na sezon jest coraz lepiej, jeżeli chodzi o poziom sportowy. Mam nadzieję, że to wszystko z czasem się "rozkręci" i w końcu przyniesie owoce.

Jaki wpływ ma na was osoba nowego, zagranicznego szkoleniowca?

- Spora zmiana nastąpiła w treningach. W porównaniu do poprzednich tygodni zupełnie zmieniłyśmy nasz system pracy. Trener Guidetti wprowadza nieco inne ćwiczenia niż do tej pory, musimy na treningach bardziej rywalizować między sobą. Jest także system kar, ale tego nie zdradzę... (śmiech). Na zajęciach musimy z siebie dawać wszystko, absolutne maksimum: jest dużo potu i grania, ale wychodząc z sali, mamy satysfakcję, że dobrze przepracowałyśmy ten czas. Dzięki nowemu trenerowi towarzyszy nam nowa energia i świeżość.

Nawet jeżeli koniec końców nie znajdziecie się w czołowej ósemce Orlen Ligi, wciąż macie szansę na zajęcie co najmniej piątej lokaty, a to za sprawą innego niż do tej pory systemu rozgrywania fazy play-off.

- Oczywiście, nawet gdybyśmy znalazły się na dziewiątym miejscu, będziemy starały się być dużo wyżej niż po rundzie zasadniczej. Mimo wszystko mam mieszane uczucia co do nowego systemu play-offów. Nawet po solidnym przepracowaniu całego sezonu i zajęciu, powiedzmy, piątej lokaty w lidze, można trafić na ostatnie miejsce na koniec sezonu, jeśli w jego dalszej części podwinie ci się noga. Działa to też w drugą stronę: jeśli odpowiednio się zmotywujesz i wzrośnie ci forma na drugą połowę ligi, masz szansę na wysokie miejsce. Niezależnie od naszej lokaty na koniec tej rundy postaramy się ugrać jak najwięcej.

Jesteś zadowolona ze swojej obecnej roli w zespole? Spędziłaś już trochę czasu z Legionowie, mimo to wciąż jesteś zawodniczką raczej zadaniową i rzadko kiedy spędzasz dłuższy czas na parkiecie.

- Wchodzę na boisko w momentach trudnych dla drużyny, dlatego wierzę, że trener ufa w moje umiejętności. Czuję to zaufanie i staram się go nie zawieść. Wiadomo, że chciałabym brać więcej odpowiedzialności za mecz i grać więcej, ale w naszym zespole każda z siatkarek gra na równym poziomie i stara się prezentować sobą wiele na treningach. Niezależnie od tego, czy występuje pierwsza szóstka czy rezerwowe, jest to efekt pracy całego zespołu w ciągu tygodnia. Jeżeli wygrywamy, to czuję się tak samo zwycięska, jakbym była na boisku.

Nie żałujesz, że twoja przygoda z włoską Serie A2 i Savino Del Bene Scandicci trwała tylko jeden rok? Tam otrzymywałaś więcej szans na regularne występy.

- Mój sezon we Włoszech był fantastyczny i gdybym miała jeszcze raz podejmować tamtą decyzję, nie zmieniłabym jej. Niemniej plan był taki, że mój wyjazd za granicę będzie trwał tylko jeden rok, ponieważ chciałam później rozpocząć w Polsce studia. To była fantastyczna przygoda: spotkałam się z nieco inną siatkówką, co dało mi nieco doświadczenia w karierze sportowej. Poza tym ważne były też sprawy pozaboiskowe, czyli poznanie ciekawych ludzi i nowego języka. Cóż, podróże kształcą, a siatkówka ma ten spory plus, że otwiera drzwi na nowe możliwości i pozwala na zwiedzenie świata. Czemu nie skorzystać?

Stalowe nerwy - relacja z meczu Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza - SK bank Legionovia Legionowo
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×