Katarzyna Urban, (niemal) bezbłędna i zwycięska

Mało kto spodziewał się występu rezerwowej zawodniczki Taurona Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza w meczu z Legionovią. Koniec końców dąbrowski klub zakończył rundę zasadniczą zwycięstwem.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

- Emocje dla mnie były ogromne, ponieważ po raz pierwszy od dawna zagrałam w tym zespole w pierwszym składzie, w pełnym wymiarze czasowym i to na pozycji przyjmującej, nie libero, jak wcześniej - mówiła po wyczerpującym, trwającym 134 minuty czterosetowym starciu z SK bank Legionovią Legionowo Katarzyna Urban. - Towarzyszył mi spory ładunek emocjonalny i cieszyłam się z każdej udanej akcji. Choć w końcówkach czasami sił brakowało... (uśmiech). Sety były wyrównane, mimo tego, że Legionovia prowadziła kilkoma punktami, potrafiliśmy dotrzymać rywalowi kroku i przeważyć w decydujących momentach szalę zwycięstwa na swoją stronę - stwierdziła. Legionowianki miały prawo być na siebie wściekłe po sobotnim meczu: w pierwszym, drugim i czwartym secie miały one wyraźną przewagę punktową nad faworytkami z Dąbrowy Górniczej, ale w kluczowym akcjach partii marnowały je po własnym błędach, co przyczyniło się do porażki przyjezdnych.

W obliczu słabszej dyspozycji Giny Mancuso i wciąż narzekającej na skutki urazu łydki Kaciaryny Zakrewskajej trener Juan Manuel Serramalera zdecydował się po raz pierwszy w tym sezonie na nietypowe ustawienie przyjmujących. Na tej pozycji zagrały Tamara Kaliszuk (choć to atakująca, przyjmowanie zagrywki nie jest dla niej w tym sezonie żadną nowością) i żelazna rezerwowa Urban, do tej pory głównie występująca w roli drugiej libero. - Rozmawialiśmy z trenerem przed meczem, że mam pełnić przede wszystkim funkcje defensywne. Trzymać więcej pola w przyjęciu, pilnować swoich stref w obronie, a w ataku po prostu miałam zrobić swoje. Jesli się udawało, wszystko było dobrze, natomiast miałam unikać bezpośrednich błędów w tym elemencie. Lepiej, żebym nabiła niewygodną piłkę na blok i ta miała do nas wrócić, niż żeby doszło do punktowego bloku na mnie. Wiadomo, że nie miałam na swoim koncie atomowych ataków, ale najważniejsze, że kilka akcji się udało - oceniła skromnie dąbrowianka. Była zawodniczka plażowa nie była główną bronią Taurona Banimexu MKS w ofensywie, jednak popisała się kilkukrotnie celnymi kiwnięciami, kończącymi ważne wymiany między obiema ekipami, a także pewnie i mocno wykorzystywała sytuacje, gdy Ozge Kirdar Cemberci "czyściła siatkę" rozegraniami na lewe skrzydło.

Szóste miejsce po pierwszej fazie Orlen Ligi raczej nie zadowala Zagłębianek, ale wydaje się dokładnym odzwierciedleniem ich pozycji w tym sezonie. - Chciałyśmy skończyć tę rundę na jak najwyższym miejscu. Jest tak, a nie inaczej, że trafiamy w play-offie na zespół z Muszyny i mamy dwa tygodnie do tego, żeby się maksymalnie skupić na nowym zadaniu. Możemy teraz zregenerować się fizycznie i psychicznie, do tego w końcu jest czas na spokojny trening, którego nieco brakowało. Szkoda przegranego ćwierćfinału Pucharu Polski, ale to już musimy zostawić za sobą i nie rozmyślać nad straconymi okazjami. Z szóstego miejsca przecież można jeszcze wejść do czwórki, wierzymy w to - wyraziła swoje nadzieje przyjmująca ekipy z Dębowego Miasta.

Stalowe nerwy - relacja z meczu Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza - SK bank Legionovia Legionowo

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×