Dirk Westphal: Okazaliśmy rywalowi zbyt dużo szacunku
W premierowej odsłonie Cerrad Czarni Radom prowadzili wyrównaną walkę z PGE Skrą Bełchatów, ostatecznie przegrali 24:26. - Chyba się przestraszyliśmy swojej szansy - ocenia przyjmujący.
Agata Kołacz
Już od pierwszych akcji sobotniego meczu Wojskowi udowadniali, że w starciu z mistrzem Polski chcą się pokazać z jak najlepszej strony. Gra toczyła się punkt za punkt, nawet jeśli bełchatowianie osiągali przewagę, to Cerrad Czarni Radom po chwili odrabiali straty. Gdy ze stanu 24:22 zrobiło się po 24, przyjezdni byli na dobrej drodze, by tę część meczu rozstrzygnąć na swoją korzyść. Ostatecznie jednak nie wytrzymali ciśnienia i w dwóch kolejnych akcjach lepsza okazała się PGE Skra Bełchatów.
W meczu ze Skrą Dirk Westphal zdobył tylko dwa punkty
We wcześniejszej kolejce Cerrad Czarni również nie zdobyli punktów. Choć pokazali się z dobrej strony, nie wykorzystali swojej szansy na doprowadzenie do tie-breaka. - Meczu ze Skrą na pewno nie można porównać do pojedynku z lubinianami, bo Cuprum to rywal w naszym zasięgu. Wtedy naprawdę była realna szansa na zdobycz punktową. Aby myśleć o pozytywnym rezultacie ze Skrą, nie wystarczy zagrać dobrego spotkania, trzeba się wnieść na wyżyny swoich umiejętności. Poza tym być może za słabo wierzyliśmy w to, że jesteśmy w stanie coś w Bełchatowie ugrać - przyznaje Dirk Westphal.
Wojskowych czeka kolejny wyjazd na bardzo trudny teren. Ich następnym rywalem będzie Asseco Resovia Rzeszów. W pierwszej rundzie spotkanie w Radomiu zakończyło się wynikiem 3:1 dla rzeszowian, ale o wynikach dwóch partii decydowała nerwowa końcówka. - Teraz gramy z Resovią, która jest drużyną o porównywalnym do Skry potencjale. Mamy się czego uczyć przed tym pojedynkiem, by nie powtórzyć błędów - zapowiada nasz rozmówca.