Nie tak miało się skończyć - sezon 2014/2015 w wykonaniu BKS-u Aluprof Bielsko-Biała

Po piątym miejscu zajętym w ubiegłym sezonie, bielskie apetyty na medal tylko wzrastały. Niestety BKS Aluprof Bielsko-Biała uplasował się na ósmej pozycji, czyli najgorszej od szesnastu lat.

Natalia Witczyk
Natalia Witczyk
Zapowiadano walkę o medale mistrzostw Polski i nawiązanie do najlepszych lat bialskiej siatkówki, a skończyło się na najgorszym miejscu od szesnastu lat. Połączenie doświadczenia z młodością w tym wypadku nie spełniło oczekiwanego skutku. Po ostatnim pojedynku w szeregach BKS-u Aluprof Bielsko-Biała było słychać ogromny zawód oraz smutek, marzenia zostały bowiem brutalnie zniszczone.
Przed sezonem

Piąte miejsce zajęte w sezonie 2013/2014 rozbudziło apetyty kibiców z Bielska-Białej, którzy liczyli, że po kilku latach posuchy doczekają się nareszcie upragnionego podium Orlen Ligi. Z drużyną pożegnało się pięć zawodniczek, a wśród nich niemal ikona bialskiej ekipy Karolina Ciaszkiewicz-Lach, która zasiliła Polski Cukier Muszyniankę Muszyna.

Swoją posadę stracił również szkoleniowiec Mirosław Zawieracz, dlatego kluczowe okazało się poszukiwanie jego następcy. Włodarze klubu bardzo szybko ogłosili, iż nowym trenerem zostanie Leszek Rus, związany we wcześniejszych latach z dąbrowskim MKS-em. Nowy sztab rozpoczął poszukiwanie odpowiednich zawodniczek, które zaspokoją wszystkie ambicje. - Przy tej aktywnej akcji tworzenia nowego zespołu staraliśmy się trzymać linię, którą obiecywaliśmy kilka lat temu: trzon zawodniczek doświadczonych i do tego pozyskiwanie młodych siatkarek - mówił na specjalnie zwołanej konferencji prasowej prezes BKS S.A., Ryszard Bortliczek.

Trener Rus miał zapewnić właśnie taką mieszankę i chętniej postawić na zawodniczki młodsze, niż robił to jego poprzednik. Do drużyny po urlopie macierzyńskim wróciła Natalia Bamber-Laskowska, z Polic na Podbeskidzie przeniosła się Lucie Muhlsteinova, a skład uzupełniono młodymi siatkarkami.

Co ciekawe, w połowie października do drużyny dołączyła utalentowana juniorka Karolina Piśla, która wywalczyła sobie miejsce w meczowej dwunastce kosztem bardziej doświadczonej Elżbiety Klein.
W Bielsku-Białej postawiono na Leszka Rusa W Bielsku-Białej postawiono na Leszka Rusa
Bielszczanki rozpoczęły treningi już pod koniec lipca, co miało zaowocować lepszym zgraniem przed zbliżającym się sezonem. W zajęciach udziału nie brała jedynie Heike Beier, która przebywała z reprezentacją Niemiec na mistrzostwach świata. - Można znaleźć wiele pozytywów tego, że rozpoczęłyśmy treningi tak wcześnie. Mamy więcej czasu na to, aby się przygotować do trudnego sezonu. Ponadto dołączyły do nas cztery nowe zawodniczki, więc dłuższe przygotowana pozwolą im wkomponować się w drużynę. Szczególnie ważne będzie nasze zgranie z nową rozgrywającą - Lucie Mulhsteinovą. Jest jeszcze szereg innych aspektów, które mogą wyjść nam tylko na plus - mówiła podczas okresu przygotowawczego przyjmująca, Natalia Strózik.

Podopieczne Leszka Rusa wzięły również udział w dwóch turniejach towarzyskich. W Bobolicach okazały się bezkonkurencyjne, pokonując PGNiG Naftę Piła, SK bank Legionovię Legionowo oraz Pałac Bydgoszcz. Tak różowo nie było jednak w kolejnych meczach kontrolnych. W imprezie rozgrywanej w Karpaczu, siatkarki BKS-u Aluprof Bielsko-Biała zajęły ostatnie miejsce. Porażkami zakończyły się również spotkania z Agelem Prościejów oraz Budowlanymi Łódź.

Jednak pomimo słabszych rezultatów, sztab szkoleniowy wierzył, że z tą grupą zawodniczek jest w stanie odnieść sukces. Jak przekonywał przed rozpoczęciem rozgrywek Orlen Ligi trener Rus, jego podopieczne stać będzie na walkę w najlepszej czwórce. - Moim, naszym celem - nie będę tutaj kolokwialny - jest walka o pierwszą "czwórkę". Uważam, że jest to w naszym zasięgu i nie jest to pompowanie balonika. Mam nadzieję, że skład, który budujemy zagwarantuje grę, która pozwoli osiągnąć ten cel - podkreślał.

Podobnego zdania była przyjmująca, Koleta Łyszkiewicz- Nie oszukujmy się, ale w innych drużynach są gwiazdy światowego formatu, których u nas brakuje. To jednak nie wyklucza nas z walki o złoto. Jesteśmy sportowcami. Walczymy o mistrzostwo tak, aby mieć z tego satysfakcję, a nie po to, by pluć sobie w brodę, że czegoś nam brakuje. Pieniądze naprawdę nie grają - dodawała.

Wzloty i upadki

Można powiedzieć, że drużyna z Podbeskidzia całkiem nieźle radziła sobie w fazie zasadniczej sezonu 2014/2015. Co prawda siatkarkom sporo problemów sprawiało pokonanie wyżej notowanych przeciwniczek, jednak i o takie zwycięstwa udało im się pokusić. Wygrane nad Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna oraz Tauronem Banimeksem MKS-em Dąbrowa Górnicza oraz walka jak równy z równym w Azoty Arenie z Chemikiem Police mogły napawać optymizmem.

Jednak na drodze bielszczanek do czołowej czwórki stanęły zawodniczki Impela Wrocław. O ile w pierwszym ćwierćfinale podopieczne Leszka Rusa zaprezentowały się niemal perfekcyjnie, o tyle kolejne pojedynki zakończyły się w ich wykonaniu totalną katastrofą. Co ciekawe, wrocławianki wyeliminowały BKS Aluprof Bielsko-Biała także z udziału w turnieju finałowym Pucharu Polski.

Tymczasem porażki z ubiegłorocznymi srebrnymi medalistkami mistrzostw Polski nie wskazywały, iż będzie to początek końca dobrej gry bialskiej ekipy. Co prawda zdołały pokonać pilanki, jednak w kolejnych pojedynkach nie było już tak dobrze. Wiadomo było, że od kilku sezonów SK bank Legionovia Legionowo nie jest wygodnym rywalem dla ekipy z Bielska-Białej.

Same siatkarki ostrożnie wypowiadały się na temat zbliżających spotkań. - Myślę, że w tych pojedynkach będzie nam towarzyszył stres. Nie ukrywajmy, że Legionovia jest dużo lepszym zespołem od ekipy z Piły. Do tego niezwykle trudno gra nam się w ich hali, dlatego będziemy musiały skoncentrować się na sto procent - mówiła libero, Mariola Wojtowicz.

Zmora z poprzednich rozgrywek dała o sobie znać również w niedawno zakończonym sezonie. Wprawdzie drużynie udało się wygrać w pięciu setach pojedynek wyjazdowy, jednak rewanż zdecydowanie nie przebiegł po jej myśli. Siatkarki z Podbeskidzia przegrały z rywalkami 2:3, okazując się słabsze również w dodatkowej, decydującej partii.

W tym momencie wiadomo już było, że marzenia o powtórzeniu wyniku sprzed roku trzeba odłożyć na później. Podopiecznym Leszka Rusa przyszło zmierzyć się o siódmą lokatę z Budowlanymi Łódź i jak się okazało, rywalki dwukrotnie były zdecydowanie od nich lepsze. Ósma lokata na pewno nie była odzwierciedleniem potencjału oraz przedsezonowych zapowiedzi.

Bielszczanki osiągnęły najgorszy wynik od szesnastu lat, a zarząd klubu w specjalnym oświadczeniu przeprosił kibiców oraz sponsorów za postawę drużyny. "Bardzo słaba postawa drużyny, szczególnie w ostatniej części sezonu oraz niesatysfakcjonujące wyniki, skłoniły Zarząd do wyrażenia publicznych przeprosin wobec sponsorów i kibiców naszego klubu. Nowy skład, który budowaliśmy jako połączenie doświadczenia z młodością, niestety nie spełnił naszych oczekiwań. Złożyło się na to wiele przyczyn" - czytamy.

Same siatkarki także nie ukrywały, że są bardzo rozczarowane minionymi rozgrywkami. - Przegrałyśmy cały sezon. Jesteśmy bardzo niezadowolone, szczególnie z końcówki sezonu. Uważam, że stać nas było na lepsze miejsce, ale niestety nie udało się tego wywalczyć - podkreślała środkowa, Aleksandra Trojan.

Najgorszy wynik od lat, zarząd BKS-u przeprasza

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×