Piotr Lipiński: To była frajerska porażka
Nie mogli sobie wybaczyć Inżynierowie przegranej z bydgoskim Transferem, a w szczególności tragicznej końcówki czwartego seta, który przegrali na własne życzenie.
Dominika Baran
Ekipa z Warszawy prowadziła już 19:14 i 20:18 w końcówce feralnej partii. Po dwóch z rzędu błędach Michała Filipa na tablicy widniał remis 22:22. W kolejnych akcjach nie popisał się Mateusz Sacharewicz, a bydgoszczanie - mimo zepsutej zagrywki Justina Duffa - wyszarpali ostatecznie trzy punkty, kończąc spotkanie atakiem Konstantina Cupkovicia. Młode "Wilki" nie powtórzyły więc wyniku znad Brdy na inaugurację PlusLigi, kiedy to ku zaskoczeniu wszystkich pokonali gospodarzy 3:2. - Dwa pierwsze sety totalnie przespaliśmy - twierdzi Piotr Lipiński, kapitan stołecznej drużyny. - Rywale zabijali nas zagrywką i dopiero w trzecim secie otrząsnęliśmy się i zaczęliśmy grać z kontry. Bardzo chcieliśmy doprowadzić do tie-breaka, ale zawiodła koncentracja. Przegraliśmy frajersko, a taka porażka bardzo boli. Trzeba o niej szybko zapomnieć, choć nie ukrywam, że przeciwnik był w naszym zasięgi - powiedział na pomeczowej konferencji rozgrywający, który zdobył dla zespołu aż 9 punktów, co raczej niespotykane na jego pozycji.
Vital Heynen nie był zadowolony z gry swojego zespołu w Warszawie
Jak można się spodziewać, najbardziej niezadowolony po spotkaniu był trener Jakub Bednaruk. Po raz kolejny nie krył wściekłości z przegranej: - W końcówce czwartego seta wygrała chłodniejsza głowa przeciwników. O dwóch inauguracyjnych odsłonach nie ma co dyskutować, bo nie byliśmy w stanie się im w ogóle przeciwstawić, nie mieliśmy nic do powiedzenia - ocenił popularny "Diabeł". - Nie możemy cały czas mówić, że ta drużyna jest za młoda i można wybaczać im porażki. Ja nie będę ich tłumaczył za końcówki, bo to kolejny mecz, który tak przegrywamy. Co tydzień wymagam od nich więcej. Trzeba powiedzieć jasno: doprowadzamy do zaciętych końcówek, ale je przegrywamy. Na pewno łatwo tego nie zapomnę i będę im to przypominał przez cały tydzień - zakończył Bednaruk.