Prawdziwa bitwa beniaminków - relacja z meczu MKS Banimex Będzin - Cuprum Lubin

Będzinianie z lubinianami stworzyli widowisko na wysokim poziomie, wystarczy wspomnieć, że dwa sety kończyły się grą na przewagi! Nie zabrakło również efektownych bloków.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Oprócz tego, że obie drużyny są tegorocznymi beniaminkami PlusLigi, to miały ze sobą rachunki do wyrównania - w poprzednim sezonie rywalizowały bowiem w I lidze, a w play-offach zmierzyły się ze sobą w walce o brązowy medal. Tę rywalizację wygrali lubinianie. Środowe starcie zapowiadało się więc ciekawie, już pierwsze piłki pokazały, że będzie to prawdziwa bitwa.
Jako pierwsi zdołali odskoczyć gospodarze, którzy dzięki skutecznemu atakowi objęli prowadzenie. Przy stanie 11:8 Gheorghe Cretu poprosił o czas, który bardzo dobrze wpłynął na jego podopiecznych, poprawili oni bowiem swoją grę i wykorzystując błędy rywali odebrali im przewagę (13:15). Będzinianie szybko doprowadzili do remisu, tym samym goście utracili inicjatywę. Przez chwilę toczyła się wyrównana gra, ale lubinianie zaczęli popełniać proste błędy (19:18). Cuprum na potęgę psuło zagrywki, co ułatwiało przeciwnikom utrzymywanie skromnego, bo jednopunktowego prowadzenia.

Siatkarze Cuprum obudzili się w końcówce i podjęli walkę z przeciwnikami, dzięki czemu decydujący fragment premierowej odsłony stał na naprawdę wysokim poziomie, lecz nie zabrakło w nim również błędów taktycznych - rozgrywający Grzegorz Łomacz oraz Tomasz Kowalski nie ustrzegli się bowiem czytelnych wystaw na środek na podwójny blok. Właśnie blok okazał się elementem przeważającym, gdyż Miłosz Hebda zatrzymał atakującego z pierwszej strefy Marcela Gromadowskiego.

Na początku drugiej partii będzinianie mieli kłopot z przyjęciem, ale tylko chwilowy. Ponownie ważną rolę w grze obu zespołów odgrywał blok. Przy stanie 6:9 trener MKS-u zdecydował się na zmianę na pozycji rozgrywającego, w wyniku której na boisku pojawił się Jakub Oczko. Ta roszada sprawiła, że postawa drużyny nabrała świeżości, a na tablicy pojawił się wynik 10:11.

W polu zagrywki dobrze dysponowany był Gromadowski, przy jego trudnej zagrywce Cuprum zdołało odskoczyć (11:15). Przed najważniejszą częścią seta gospodarze wzięli się do gry, co zaowocowało zmniejszeniem strat (17:19). W tym momencie drużyna gości straciła swój duży atut - Gromadowski zaserwował bowiem w siatkę. Od razu zemściło się to na lubinianach. Seria dwóch efektownych bloków dała MKS-owi remis po 21! Znowu końcówka partii była zacięta, a obie ekipy miały swoje szanse na zwycięstwo w postaci piłek setowych. Tym razem walka na przewagi zakończyła się triumfem lubinian, a decydującą piłkę skończył... Miłosz Hebda, który zaatakował w antenkę.
Marcel Gromadowski miał bardzo duży udział w doprowadzeniu przez Cuprum do remisu w meczu Marcel Gromadowski miał bardzo duży udział w doprowadzeniu przez Cuprum do remisu w meczu
Nieudana końcówka najwyraźniej podrażniła będzinian, którzy przeważali na początku trzeciego seta, a jedną z ich broni ponownie był blok (10:6). Czas dla trenera Cretu przyniósł oczekiwany efekt, jego podopieczni obudzili się z marazmu i znacząco zniwelowali straty do zaledwie jednego "oczka". Remis przyszedł bardzo szybko, a to za sprawą efektownego ataku po prostej Marcela Gromadowskiego (13:13).

Również za sprawą atakującego Cuprum objęło prowadzenie, które od razu w następnej akcji powiększył Jeroen Trommel (14:16). Będzinianie nie pękli w tak ważnym momencie i nie pozwolili odskoczyć przeciwnikom (16:16). Tym razem do zaciętej końcówki nie doszło, a to z powodu postawy Zagłębiaków, którzy popełnili za dużo prostych błędów i w efekcie przegrali decydujące piłki.

Mimo że czwartą odsłonę gospodarze rozpoczęli efektownie (od przewagi 3:0), to nagle ich gra stała się wręcz katastrofalna, nie umieli oni bowiem skończyć ataku, raz po raz atakując w siatkę. Trener Damian Dacewicz zareagował na taką postawę swojego zespołu zmianą na pozycji rozgrywającego i na boisko wrócił Tomasz Kowalski, ale ta roszada nie zmieniła praktycznie nic w grze MKS-u.

Powoli, powoli będzinianie zaczynali grać poprawnie, bo do skutecznej postawy było jeszcze daleko (9:15). Siatkarze MKS-u mieli przebłyski w swojej grze, gdy byli w stanie prowadzić wyrównaną grę z rywalami i jednocześnie niwelować straty, ale potem znowu prezentowali się gorzej, marnując wypracowane zbliżenie się do Cuprum.

Ostatnią szansą MKS-u na pozostanie w grze była gonitwa po drugiej przerwie technicznej. Faktycznie miała ona miejsce (17:18). Po efektownym bloku Mariusza Gacy i Michała Żuka na tablicy pojawił się remis 19:19. Gdy wydawało się, że będzinianie będą bliżej wygranej, to rywale poprosili o wideoweryfikację, która wykazała, że gospodarze wpadli w siatkę (21:22). W końcówce ponownie nie zabrakło emocji, a ostatnią akcję rozstrzygnął challenge, który wskazał, że atak Dmytro Paszyckiego wpadł w boisko! Tym samym zakończyło się to pasjonujące starcie beniaminków.

MKS Banimex Będzin - Cuprum Lubin 1:3 (28:26, 28:30, 22:25, 23:25)

MKS: Kowalski, Hebda, Sarnecki, Gaca, Hunek, Żuk, Milczarek (libero) oraz Mierzejewski (libero), Oczko, Warda.

Cuprum: Borvnjak, Trommel, Michalski, Paszycki, Gromadowski, Łomacz, Rusek (libero) oraz Łapszyński, Romać, Kadziewicz, Gorzkiewicz, Siezieniewski.

MVP: Grzegorz Łomacz (Cuprum Lubin)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×