Bielszczanki (anty)mistrzyniami tie-breaków. "Trzeba uspokoić emocje"
W bieżącym sezonie zmorą ekipy Leszka Rusa są tie-breaki. Dotychczas siatkarki BKS-u rozegrały trzy pięciosetowe pojedynki, które za każdym razem przegrywały. Co jest przyczyną takiej postawy zespołu?
Po porażce przed własnymi kibicami mimo niezadowolenia z końcowego rezultatu, Helena Horka - jedna z liderek zespołu - z optymizmem patrzyła w przyszłość. - Cieszę się z jednego punktu i mam nadzieję, że następnym razem piąty set padnie naszym łupem - podkreśliła. Czeszka zapewne nie spodziewała się, że kolejny tie-break przyjdzie zagrać jej drużynie już w następnej kolejce.
Gdy wydawało się, że bielszczanki przerwą tę fatalną passę podczas derbowego starcia, okazało się, że los nie tak łatwo oszukać. Siatkarki z Podbeskidzia pewnym krokiem zmierzały do wygranej za trzy punkty, prowadziły bowiem 2:1, a sety wygrywały w efektownym stylu. Ponownie okazało się to zgubne, w czwartej oraz piątej partii na boisku istniała tylko jedna drużyna, a był nią Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza. Tym samym bielszczanki zapisały na koncie trzecią porażkę po tie-breaku, w dodatku z rzędu.
Po przegranej z MKS-em w szeregach BKS-u panowała ponura atmosfera. - Dla nas był to kolejny mecz, kolejny tie-break, kolejny przegrany. Niestety, znowu straciłyśmy punkty - ubolewała Małgorzata Lis. - Po raz kolejny w tie-breaku sobie nie poradziłyśmy. Myślę, że problem leży w psychice. Musimy się odbudować i zacząć wygrywać takie mecze - zaznaczyła kapitan zespołu.
Środkowa BKS-u przyznała, że problem leży w psychice drużyny, lecz szkoleniowiec ekipy z Podbeskidzia nie był skory do szukania przyczyn takiej postawy w decydujących setach spotkań. Jednocześnie Leszek Rus nie krył rozgoryczenia faktem, że po raz trzeci jego zespół w tie-breaku musiał uznać wyższość rywalek. - Jeszcze trochę i już praktycznie będziemy mistrzami tie-breaków, szkoda że nie kończą się one po naszej myśli - powiedział.
Bielszczanki poniosły porażki w ostatnich kolejkach w bliźniaczym stylu. - Mecz z Atomem był podobny do tego z Dąbrowy Górniczej, prowadziliśmy 2:1, uciekł nam czwarty set, piąty przegraliśmy. Owszem, spotkanie we Wrocławiu było na styku, gdzieś tam mieliśmy szansę, zmarnowaliśmy przecież piłkę meczową. Z MKS-em prowadziliśmy 2:1, czwarty set nam uciekł, a w tie-breaku nie mogliśmy skończyć ataku. Trzeba to przeanalizować na chłodno, uspokoić emocje i dalej pracować - wyjaśnił opiekun zespołu z Bielska-Białej.
W następnej kolejce podopieczne Leszka Rusa podejmą beniaminka rozgrywek, Developres SkyRes Rzeszów. Rzeszowianki już nie raz w trakcie bieżącego sezonu Orlen Ligi pokazywały się z walecznej strony, zatem przed bielszczankami trudne zadanie odniesienia zwycięstwa. Czy zdołają one przełamać złą passę, czy może przerodzi się ona w klątwę?