Gina Mancuso: Chciałam przywrócić radość z gry
Przyjmująca Taurona Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza pokazała, że jest twardą siatkarką, po groźnie wyglądającym zderzeniu z bandą reklamową zdołała bowiem wrócić na boisko.
Do siatkarki od razu ruszyła fizjoterapeutka MKS-u, a po chwili dołączyli do niej również ratownicy medyczni obecni na meczu. Gina Mancuso zdołała o własnych siłach, jedynie wspierając się na ramieniu ratownika, opuścić boisko. Przez półtora seta była jej udzielana pomoc, a jak zapewniał trener do spraw przygotowania motorycznego zespołu Łukasz Filipecki, przyjmująca miała wrócić do gry.
W połowie trzeciej odsłony pojawiła się ona obok boiska, gdzie wykonywała ćwiczenia z Filipeckim, potem skorzystała z okazji do krótkiej przebieżki, a także rozgrzewki w parze z piłkami. Trener Juan Manuel Serramalera zdecydował się - po rozmowie z samą zainteresowaną - wystawić ją w podstawowym składzie na czwartą partię.Bliskie spotkanie z bandą reklamową skończyło się dla Giny Mancuso lepiej, niż początkowo się spodziewano, tuż po zderzeniu na jej twarzy malował się bowiem duży grymas bólu. - Aktualnie mam dwa szwy, ale czuję się dobrze, a kolano będzie się goić - zapewniła w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
- Kiedy nie było mnie na boisku, byłam bardzo, bardzo zdenerwowana. Słyszałam, że dziewczynom nie idzie zbyt dobrze. Gdy wróciłam, moim celem było zmienienie umysłu drużyny, nastawienia wszystkich dziewczyn, które wydawały się być poddenerwowane, rozkojarzone i też trochę przestraszone. Chciałam po prostu przywrócić uśmiech i radość z gry w naszym zespole. Jestem szczęśliwa, że udało nam się odwrócić losy spotkania i zwyciężyć - powiedziała zadowolona Mancuso.