Komplet punktów zostaje w Radomiu - relacja z meczu Cerrad Czarni Radom - Indykpol AZS Olsztyn

Emocji w pojedynku Cerrad Czarnych Radom z Indykpolem AZS Olsztyn nie brakowało, ale ostatecznie komplet punktów na swoje konto zapisali gospodarze.

Agata Kołacz
Agata Kołacz
Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej walki, po wykorzystaniu przez Dirka Westphala sytuacyjnej piłki gospodarze wyszli na dwupunktowe prowadzenie (5:3). Gdy Piotr Łuka zaatakował w antenkę, było 10:7. Wówczas o przerwę poprosił Krzysztof Stelmach. Wskazówki przekazane przez szkoleniowca na niewiele się zdały, bo jego podopieczni zaczęli popełniać coraz więcej błędów. Od tego momentu Cerrad Czarni przejęli inicjatywę, w zespole dobrze funkcjonowało przyjęcie, dlatego Lukas Kampa mógł wykorzystywać wszystkie opcje w ataku. Ofiarną obronę Adama Kowalskiego w punkt zamienił Bartłomiej Bołądź i było już 22:13. W końcówce Indykpol odrobił kilka "oczek", dzięki skutecznym zbiciom Lévi Cabrala oraz Pawła Adamajtisa, jednak miejscowi nie zmarnowali szansy na objęcie prowadzenia w meczu.
Po zmianie stron radomianie zaczęli mieć problemy z przyjęciem, dlatego zespół z Warmii i Mazur wyszedł na trzypunktowe prowadzenie (4:1). Bardzo szybko udało się jednak doprowadzić do remisu. Czarni dobrze radzili sobie w obronie, a kolejne kontry wykorzystywał Bołądź (5:5). Dzięki serii zagrywek Cabrala jego drużyna ponownie miała trzy "oczka" przewagi. Po dotknięciu siatki przez Kampę, Robert Prygiel wykorzystał czas. Nie przyniósł on oczekiwanych rezultatów, bowiem Wojskowi sprawiali wrażenie całkowicie zagubionych, nie kończyli ataków. A AZS kontynuował dobrą grę, prym na skrzydłach wiódł zwłaszcza Cabral. Gospodarze popełniali fatalne błędy, dlatego w decydującym momencie seta olsztynianie prowadzili już 21:11. Kolejny as serwisowy brazylijskiego przyjmującego zakończył drugiego seta.

Czarni fantastycznie rozpoczęli trzecią partię, po blokach Bartłomieja Grzechnika było 5:1. Bardzo szybko Krzysztof Stelmach musiał więc przywołać do siebie swoich podopiecznych. Dwa błędy gospodarzy spowodowały, że olsztynianie zniwelowali straty (7:5), ale na szczęście dla kibiców zgromadzonych w Hali MOSiR-u w trudnych momentach Lukas Kampa mógł liczyć na Bartłomieja Bołądzia. Po punktowym bloku, a także skutecznym zbiciu Daniela Plińskiego prowadzenie gospodarzy wzrosło do czterech "oczek". Z każdą kolejną akcją gra radomian wyglądała coraz lepiej, w obronie cuda wyczyniał Adam Kowalski. Szkoleniowiec miejscowych zdecydował się na podwójną zmianę, na boisku pojawili się Michał Kędzierski oraz Mikko Oivanen, który swój pierwszy kontakt z piłką zamienił od razu na punkt (20:13). Końcówka to koncertowa gra Czarnych, przechodzącą wykorzystał Daniel Pliński i było już 2:1.

Czwarta odsłona to wymiana ciosów po obu stronach, po autowym ataku Adamajtisa Czarni schodzili na pierwszą przerwę techniczną z dwupunktowym prowadzeniem. Długo nie mogli się jednak cieszyć z takiego obrotu spraw, gdy pomylił się Bartłomiej Bołądź, było po 9. Był to tylko chwilowy słabszy moment Wojskowych, bowiem po serii bloków Grzechnika mieli trzy "oczka" przewagi. Młody środkowy równie dobrze radził sobie w ataku (15:11). Drużyna z Mazowsza kontrolowała wydarzenia na boisku, przy stanie 20:15 jeszcze o przerwę poprosił Krzysztof Stelmach. Jego podopieczni "złapali wiatr w żagle", tym razem to oni z powodzeniem odczytywali zamiary Kampy i zrobiło się 21:20. Końcówka była bardzo nerwowa, ale lepiej wytrzymali ją radomianie. Gdy Paweł Adamajtis przy zagrywce przekroczył linię, Czarni mogli się cieszyć z bardzo potrzebnego kompletu punktów.

Cerrad Czarni Radom - Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:18, 14:25, 25:13, 25:22)

Cerrad Czarni: Kampa, Żaliński, Grzechnik, Bołądź, Westphal, Pliński, Kowalski (libero) oraz Wachnik, Ratajczak, Oivanen, Kędzierski

Indykpol AZS: Zatko, Łuka, Hain, Adamajtis, Cabral, Zajder, Potera (libero) oraz Bednorz, Zniszczoł, Szymański, Ogurcak

MVP: Bartłomiej Grzechnik

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×