Dariusz Daszkiewicz: Nie byliśmy konsekwentni

Już dziesięć porażek mają na swoim koncie zawodnicy Effectora. Tym razem nie byli w stanie przeciwstawić się ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Kiedy kieleccy kibice doczekają się przełamania?

Sebastian Najman
Sebastian Najman
Nierówno i z masą błędów, tak wyglądała gra siatkarzy Effectora Kielce w spotkaniu z 5-krotnymi mistrzami Polski, którzy słabsi okazali się tylko w jednej partii. - W pierwszym secie zespół ZAKSY odjechał nam na kilka punktów i dopiero w końcówce udało nam się trochę ten wynik zniwelować i przegraliśmy do 17-stu - rozpoczął swój komentarz opiekun gospodarzy Dariusz Daszkiewicz. Kolejny raz w tym sezonie motywacja i chęć pokazania się z dobrej strony na tle renomowanego przeciwnika nie przełożyły się na końcowy rezultat. Praktycznie w każdej odsłonie ekipa ze świętokrzyskiego miała momenty pewnego rodzaju paraliżu, które pozwalały ZAKSIE kontrolować sytuację.
Odrobinę inaczej wyglądało to w drugiej partii. - Dobrze weszliśmy w ten drugi set. Większość czasu to my prowadziliśmy i udało nam się, z czego bardzo się cieszymy, rozstrzygnąć to na naszą korzyść - mówił Daszkiewicz. To było jednak maksimum, na co było w tym dniu stać kielczan, ponieważ borykający się także z problemami w trakcie meczu siatkarze z Kędzierzyna, wykazali się dużo większym opanowaniem. - Niestety w tym trzecim i czwartym secie tej walki brakowało. ZAKSA nam odjeżdżała, dochodziliśmy na punkt, może remis, by następnie nie utrzymać konsekwencji w grze i pozwalaliśmy rywalowi znowu uciekać.

Effector w sobotnim spotkaniu miał do dyspozycji tylko jednego atakujące, Arvydasa Miseikisa. Niestety dla ostatniej drużyny PlusLigi najbliższe tygodnie pod tym względem zapowiadają się fatalnie. - Sławek Jungiewicz cały czas ma kłopoty z barkiem i potrwają one jeszcze, w wersji optymistycznie 3-4 tygodnie. Jeżeli chodzi o Bartka Krzyśka, to ma on naciągnięty mięsień dwugłowy uda i choć nie jest to bardzo poważne, to jest długotrwałe w leczeniu i na pewno też potrwa kilka tygodni - poinformował na zakończenie szkoleniowiec.

Sebastian Świderski: Drugi set biorę na siebie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×