Robert Milczarek: Stała się jakaś tragedia
Dotychczasowe występy MKS-u Będzin mogą pozostawiać wiele do życzenia. O swoich odczuciach co do gry beniaminka opowiedział Robert Milczarek, libero zespołu z Będzina.
Nicole Makarewicz
Po wygranej z AZS-em Częstochowa i wyrównanym spotkaniu z Indykpolem AZS Olsztyn mogło się zdawać, że MKS Banimex Będzin na trwałe przełamał swoją niemoc i w kolejnych spotkaniach będzie grał tylko lepiej. Mecz z BBTS Bielsko-Biała zweryfikował jednak tę tezę. Będzinianie łatwo przegrali z podopiecznymi Piotra Gruszki w trzech setach. Swojego rozczarowania z wyniku nie krył Robert Milczarek. - Myślałem, że na fali dzisiaj uda nam się przede wszystkim zdobyć jakiś punkt. Nie ukrywam, że graliśmy, żeby wygrać to spotkanie. Stała się jakaś tragedia. Nie wywozimy żadnego punktu, a myślę, że mieliśmy swoje szanse, bo po pierwszym secie dosyć mocno przegranym potrafiliśmy się odrodzić i fajnie graliśmy do stanu bodajże 22:19. Mieliśmy swoje szanse, których nie wykorzystaliśmy, przegraliśmy tego seta i to chyba podcięło nam skrzydła. W następnej partii można powiedzieć, że oddaliśmy bez walki to spotkanie - stwierdził po meczu.
Jest to pierwszy sezon Roberta Milczarka w zespole z Będzina
W następnej rundzie beniaminek zmierzy się z AZS Politechniką Warszawską. Inżynierowie mają znacznie lepszą sytuację w tabeli. W każdym spotkaniu udowadniają, że są siłą, z którą trzeba się liczyć. - My nie mamy łatwego zadania. Jesteśmy beniaminkiem. Mamy młody zespół jeżeli chodzi o doświadczenie w lidze. Tego doświadczenia mam nadzieję, że z każdym meczem nabieramy. Myślę, że pojedziemy tam po punkty, tanio skóry nie sprzedamy i będziemy walczyć - zakończył były gracz Lotosu Trefla Gdańsk.