Kielczanie nie postawili żadnego oporu Pomarańczowym - relacja z meczu Jastrzębski Węgiel - Effector Kielce

Choć jastrzębianie oddali przeciwnikom sporo punktów po własnych błędach, Effector nie skorzystał z prezentu i przegrał 0:3. Tym samym kielczanie wciąż mają na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo.

Agata Kołacz
Agata Kołacz

Początek spotkania był bardzo nerwowy, obie ekipy popełniały sporo błędów. Do pierwszej przerwy technicznej gra toczyła się punkt za punkt, dopiero po powrocie na boisko gospodarze wykorzystali niedokładne przyjęcie kielczan i mieli dwa "oczka" przewagi. W ataku bardzo dobrze radzili sobie Krzysztof Gierczyński oraz Michał Łasko i szybko zrobiło się 14:10. Dariusz Daszkiewicz poprosił więc do siebie swoich podopiecznych, ale przekazane wskazówki na niewiele się zdały. Dwa asy serwisowe niewidocznego do tej pory Zbigniewa Bartmana spowodowały, że trener przyjezdnych musiał wziąć drugi czas.

Siatkarze Effectora mieli olbrzymie problemy z przyjęciem zagrywki, dlatego blokujący Jastrzębskiego Węgla wiedzieli, gdzie piłkę skieruje Grzegorz Pająk. W końcówce dwukrotnie zablokowany został Łasko i przy stanie 23:19 o przerwę poprosił Roberto Piazza. Kapitan miejscowych udowodnił, że jego nieskuteczne zagrania były tylko wypadkiem przy pracy. Dwukrotne pomyłki Adriana Buchowskiego spowodowały, że premierowa odsłona padła łupem drużyny ze Śląska.
Drugi set miał podobny przebieg, gra była bardzo wyrównana. Zarówno jedna, jak i druga ekipa ponownie nie ustrzegła się błędów. Tym razem jednak lepszą skuteczność na skrzydłach prezentował Bartman, z kolei po stronie reprezentantów województwa świętokrzyskiego dobrze radził sobie Arvydas Miseikis (10:11). Miejscowi zdobyli trzy "oczka" w jednym ustawieniu, dlatego o przerwę poprosił Dariusz Daszkiewicz. Jego podopiecznym nie udało się przejąć inicjatywy, po kolejnym udanym ataku Grzegorza Kosoka przewaga Pomarańczowych wynosiła pięć punktów (19:14). Udało się ją utrzymać do końca, as serwisowy Zbigniewa Bartmana zakończył tę część meczu (25:19).

Po zmianie stron niewiele się zmieniło w obrazie gry. Do stanu 8:7 oba zespoły popełniły aż 8 błędów. Dzięki skutecznemu zbiciu Adriana Staszewskiego oraz asowi serwisowemu Miseikisa siatkarze z Kielc po raz pierwszy mieli dwa "oczka" przewagi (12:10). Na wyróżnienie zasłużył również Mateusz Bieniek, który dobrze prezentował się na środku. Goście nie mogli się jednak zbyt długo cieszyć z prowadzenia, bowiem Bartman znów zdobył punkt bezpośrednio z zagrywki i było po 13. Od tego momentu walka była zacięta aż do stanu 18:18. Wówczas w polu serwisowym pomylił się Buchowski, a Zbigniew Bartman skończył piłkę na lewym skrzydle. Gdy zawodnicy Effectora wpadli w siatkę, Jastrzębski Węgiel mógł się cieszyć z kompletu punktów.

Jastrzębski Węgiel - Effector Kielce 3:0 (25:19, 25:19, 25:21)

Jastrzębski: Masny, Gierczyński, Pajenk, Łasko, Bartman, Kosok, Wojtaszek (libero) oraz Czarnowski, Filippov

Effector: Krzysiek, Janusz, Bieniek, Penczev, Buchowski, Miseikis, Kaczmarek (libero) oraz Pająk, Maćkowiak, Takvam, Sufa (libero), Staszewski

MVP: Krzysztof Gierczyński

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×