Gdańszczanie nie zachłysnęli się udanym początkiem w PlusLidze. "Czołówka nas zweryfikuje"

Licznik kolejnych zwycięstw Lotosu Trefla Gdańsk w PlusLidze nadal bije i po meczu w Częstochowie wynosi już siedem. - Najmocniejsi rywale dopiero nas zweryfikują - studzi emocje Wojciech Grzyb.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka
Gdańszczanie są jak na razie największą rewelacją sezonu siatkarskiej PlusLigi. Pod wodzą Andrei Anastasiego ekipa z Trójmiasta nadal nie znalazła pogromcy i na dobre zakotwiczyła w ligowej czołówce. Sposobu na gdańszczan nie znaleźli również w minioną środę zawodnicy AZS-u Częstochowa, choć postawili rywalom bardzo wymagające warunki. - To zdecydowanie nie był łatwy mecz, ale spodziewaliśmy się tego. Życzyłbym sobie byśmy zawsze byli tak przygotowani i obyło się bez takich emocji, choć wszystko na szczęście skończyło się dla nas dobrze. Muszę podkreślić znakomitą grę rozgrywającego zespołu z Częstochowy. Ciężko się gra przeciwko takim zespołom, dlatego zdobyte punkty bardzo mnie cieszą. Nie grało się łatwo, bo częstochowianie nie tylko na rozegraniu mają znakomitego zawodnika, bo każdy z tych graczy jest wartościowy pod pewnymi względami. W pewnych momentach rywale skutecznie nas punktowali - zauważa środkowy Lotosu Trefla, Wojciech Grzyb.
Aż trzy spośród czterech rozegranych partii miały bardzo wyrównany przebieg i dramatyczną końcówkę. Niestety, z obu stron nie zabrakło szarpanej i nierównej gry. - Mecz był bardzo nierówny i wyglądał tak, że raz na dwa punkty odjeżdżała jedna drużyna, a rywale gonili i na odwrót. Taki przebieg miały trzy sety. Dlatego jeszcze raz to podkreślę, że cieszę się, że pomimo tak trudnego meczu udało nam się zwyciężyć za trzy punkty - dodaje były gracz Asseco Resovii Rzeszów.
Pod wodzą Andrei Anastasiego gdańszczanie spisują się rewelacyjnie Pod wodzą Andrei Anastasiego gdańszczanie spisują się rewelacyjnie
Na zespół z Gdańska nadal nie ma mocnych na krajowym podwórku, ale sami zawodnicy nie mówią głośno o mocarstwowych celach i twardo stąpają po ziemi. Grzyb zauważa, że kalendarz był na początku rozgrywek bardzo łaskawy dla jego zespołu, a prawdziwą wartość Lotosu Trefla pokażą mecze z rywalami z najwyższej ligowej półki. - Mieliśmy dotąd bardzo korzystny kalendarz, bo mierzyliśmy się tylko z jednym zespołem z czołowej czwórki z zeszłego sezonu. Graliśmy tylko z ZAKSĄ i nikt się nie spodziewał, że po tylu kolejkach będą oni mieli tak mało punktów, ale można powiedzieć, że my rozpoczęliśmy okazywanie słabości ZAKSY. Mecze z najmocniejszymi dopiero przed nami i oni będą weryfikować nasze możliwości. Zobaczymy, ile będziemy mieć punktów po tych meczach. Najważniejsze z naszego punktu widzenia, by gromadzić punkty w meczach z drużynami, które grają bardzo ambitną siatkówkę i rywalami potencjalnie od nas słabszymi. Trzeba zachować spokojną głowę na przestrzeni kilku miesięcy i grać bardzo równo - tłumaczy doświadczony środkowy. PlusLiga toczy się na razie bardzo morderczym tempem dla wszystkich zespołów, które grają praktycznie z częstotliwością trzech dni. Teraz dopiero zawodnicy będą mogli złapać większy oddech, bo po krótkiej przerwie na ligowe parkiety wrócą dopiero 8 listopada. - Kalendarz jest jaki jest i to nie była niespodzianka. Nie ma zbyt wiele czasu na trenowanie, ale trener po meczach daje nam trochę odpoczynku. Niekiedy jest to pół dnia wolnego, a czasem cały dzień. Nie jest to dużo, ale tak musi być. Teraz będziemy mieć trochę wolnego czasu, bo w ten weekend nie gramy - puentuje Wojciech Grzyb.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×