Dariusz Daszkiewicz: Każdy zawodnik był bohaterem

- Aby wygrać musimy być zespołem, każdy powinien dołożyć coś do tego zwycięstwa - mówił na gorąco szkoleniowiec Effectora Kielce, który nie ukrywał swojego zadowolenia po meczu z Cuprum Lubin.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
- Nigdy przez te wszystkie lata jak PlusLiga jest w Kielcach tak długo nie musieliśmy czekać na zwycięstwo - mówił po środowym spotkaniu trener Effectora. Kielczanie już wcześniej mogli przełamać czarną serię, ale dotychczas brakowało im tego "czegoś". - Mieliśmy dwie szanse w tym sezonie, w Warszawie i Bielsku. Troszkę na własne życzenie wypuściliśmy wtedy zwycięstwa z rąk, ale do trzech razy sztuka, bardzo się z tego cieszymy.
Pojedynek z Cuprum Lubin kosztował siatkarzy ze świętokrzyskiego wiele sił i nerwów. Ci jednak w końcu wykazali się wytrzymałością psychiczną w najważniejszych momentach. - Udało nam się kilka razy wyjść z trudnych sytuacji. Do tej pory było to naszą piętą achillesową, że gdy prowadziliśmy, to w końcówkach nie potrafiliśmy tej przewagi utrzymać. Tutaj odrabialiśmy straty i doprowadziliśmy do zwycięstwa - przyznał Dariusz Daszkiewicz. Walka do samego końca dała o sobie znać zwłaszcza w piątym secie. Choć goście prowadzili już 13:11, to effekciarze nie dali za wygraną i dzięki m.in. dobrej postawie Mateusza Bieńka w polu zagrywki uciekli przed siódmą porażką w sezonie. - Mateusz jako jedyny ma zielone światło na zagrywanie na 100 proc. od pierwszej do ostatniej piłki. Powiedziałem mu, że wszystkie jego zepsute mocne zagrywki zapisujemy na moje konto, a na jego tylko te, które są zachowawcze. Ma iść i lać piłę, bo jego zagrywka jest mocna i po raz kolejny zachował zimną krew w tie-breaku. Podobnie było w Warszawie, gdzie też grał bardzo dobrze. Oprócz zagrywki miał 4 bloki, blisko 60 proc. skuteczności w ataku - chwalił najlepszego zawodnika meczu.

Pierwszy sukces kibice mogą jednak zawdzięczać nie jednemu siatkarzowi, a całej drużynie. - Każdy zawodnik był bohaterem. Aby wygrać musimy być zespołem, każdy powinien dołożyć coś do tego zwycięstwa. Nie może być tak, że świetnie gra 2-3, a jeden jest wyłączony. Takie mecze już mieliśmy i niestety nie udało się zwyciężyć. Tym razem każdy miewał swoje gorsze momenty, ale potrafił z nich wychodzić - komentował Daszkiewicz.

Pokonanie beniaminka z Lubina może okazać się przełomowym momentem. Przynajmniej na to liczy sztab szkoleniowy. - Szczęście było nam potrzebne, ale tak samo jest w życiu - stwierdził 46-latek. Teraz przed zawodnikami odrobina odpoczynku od trudów ligi. - Piątek i sobota w końcu są wolne, więc chłopaki też odpoczną od siebie, a przede wszystkim od trenera. Popatrzą na inne twarze, bo oglądamy się praktycznie 24 godziny na dobę. Potem przystępujemy do meczów, które nazywam "ligą mistrzów" - mowa o rywalizacji kolejno z PGE Skrą Bełchatów, Asseco Resovią Rzeszów, Jastrzębskim Węglem i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Effector okupił zwycięstwo kontuzjami

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×