Wojciech Serafin: Kiedy grałem w siatkówkę, przygotowywałem się do zostania trenerem

Niepokonany Lotos Trefl Gdańsk po pięciu kolejkach PlusLigi zajmuje niespodziewane drugie miejsce. Na pochwałę zasługują zawodnicy, ale do sukcesu na pewno cegiełkę dołożyli także szkoleniowcy.

Joanna Siekierka
Joanna Siekierka
Za nami już pięć kolejek PlusLigi, a drużyna Lotosu Trefla Gdańsk nadal okupuje miejsce wicelidera rozgrywek. Sytuacja ta może się wydawać zaskakująca ze względu na fakt, że gdański zespół poprzedni sezon zakończył na dalekiej 10. lokacie. Początek obecnego natomiast jest w wykonaniu gdańszczan wyśmienity, a ich zwycięska passa trwa. - Bardzo cieszy nas to, że wygraliśmy już piąty mecz z rzędu. Wyglądamy super, jeśli chodzi o naszą zdobycz punktową. Z bydgoszczanami rozegraliśmy jedno z trudniejszych spotkań w tym sezonie. My nie byliśmy w optymalnej, że tak powiem, dyspozycji czy to psychicznej, czy fizycznej. Udało nam się jednak wygrać. Transfer postawił nam bardzo trudne warunki. Tym bardziej jesteśmy zadowoleni z tego zwycięstwa. Te punkty, które skwapliwie zbieramy od początku sezonu są dla nas bardzo ważne w kontekście kolejnych trudnych spotkań - zaznaczył drugi trener Lotosu Trefla Wojciech Serafin.
Mecz przeciwko Transferowi należał do najtrudniejszych starć gdańszczan w obecnym sezonie. Rezultat 1:3 nie oddaje walki, jaką w każdym secie stoczyły oba zespoły. Jak z perspektywy ławki trenerskiej wyglądała gra gości? - Na gratulacje zasługuje cała drużyna. Tak naprawdę w naszym zespole nie ma gwiazd. Wszyscy zaprezentowali się z dobrej strony. Na wynik końcowy składa się gra wszystkich zawodników. Osobiście mógłbym pochwalić Mateusza Mikę za każde rozegrane do tej pory spotkanie. Jeśli chodzi o dzisiejszy mecz, to bardzo mi się spodobała postawa Artura Ratajczaka, który zaliczył bardzo udane wejście. Pojawił się na boisku w trudnym momencie i spełnił swoją rolę. Zagrał bardzo dobrze w bloku, odnalazł się na siatce, ale także na zagrywce. To była na pewno trafna decyzja trenera - ocenił Serafin. Terminarz PlusLigi w tym sezonie jest bardzo napięty. Drużyny rozgrywają dwa mecze ligowe tygodniowo, a dodatkowo są zmuszeni do przemieszczania się nawet w najdalsze zakątki Polski. Jak do tej pory po gdańszczanach nie widać trudów obecnych rozgrywek. - Żadnych oznak zmęczenia jeszcze nie widzimy. Staramy się tak dozować siły i dostosowywać obciążenia treningowe właśnie w taki sposób, żeby nie było tego widać. Trzeba przyznać, że zawodnicy są bardzo eksploatowani, ale to są zawodowcy i takie serie nie robią na nich wrażenia. Mimo to myślę, że liga rozgrywana w takim tempie może się dać we znaki wszystkim siatkarzom. Każdy jeden zawodnik poczuje to w kościach - stwierdził szkoleniowiec Lotosi Trefla.

- Na razie nie chciałbym zdradzać, co jest sekretem naszej dobrej dyspozycji. Będziemy o tym mówić pod koniec sezonu - odparł tajemniczo Wojciech Serafin - Ogólnie powiem, że stworzyliśmy ekipę naprawdę zgranych i dobrze rozumiejących się ludzi. My tutaj na boisku obserwujemy efekt końcowy, ale wszystko zaczyna się na treningach. Mocno pracujemy, aby ten efekt był jak najlepszy - dodał gdański trener.

Począwszy od sezonu 2012/2013, Wojciech Serafin pełni w gdańskim klubie funkcję drugiego trenera. To już więc jego trzeci sezon, kiedy obserwuje grę zawodników z ławki przeznaczonej dla sztabu. - Od momentu, kiedy objąłem obowiązki szkoleniowca, brakuje mi trochę treningów. Bycie trenerem wymusza całkowicie inną charakterystykę pracy. Nie ma czasu na odbijanie piłki z kolegami. Zmienia się kąt patrzenia na siatkówkę. Całkiem inaczej rozpatruje się niektóre kwestie z pozycji trenerskiej, całkiem inne rzeczy się widzi. Bardzo dobrze się czuję w tej roli, która mi służy. Trudno jest powiedzieć, po której stronie lepiej się odnalazłem. Teraz myślę, że przez te lata, kiedy grałem w siatkówkę, przygotowywałem się do zostania trenerem.

Cztery sety w Bydgoszczy. Żółto-czarni nadal niepokonani- relacja z meczu Transfer Bydgoszcz - Lotos Trefl Gdańsk  

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×