Artur Ratajczak: Wierzę, że w jakiś sposób przyczyniłem się do naszego zwycięstwa
Lotos Trefl Gdańsk kontynuuje zwycięską passę, która trwa od samego początku sezonu. Podopieczni Andrei Anastasiego pozostają niepokonani, ale zapewniają walkę na najwyższych obrotach.
Joanna Siekierka
Zwycięstwo nad Transferem Bydgoszcz pozwoliło Lotosowi Treflowi Gdańsk zachować pozycję wicelidera PlusLigi. Na swoim koncie mają aż pięć wygranych spotkań. Co więcej, nie było im dane jeszcze posmakować gorzkiej pigułki porażki. Trudno o lepszą serię na początku rozgrywek niż ta, która przytrafiła się gdańszczanom. - Po takim meczu, jak ten przeciwko Transferowi, humory na pewno nam dopisują. To nie było dla nas łatwe spotkanie, jednak byliśmy przygotowani na twardą walkę do samego końca. To jest bardzo dobry rywal. Udało nam się wygrać za trzy punkty, ale pracujemy dalej. Cały czas jesteśmy skoncentrowani na tym, co robimy i liczymy na kolejne wygrane starcia. Zobaczymy, co czas przyniesie. Na pewno nie spuszczamy z tonu i będziemy ostro pracować na następne sukcesy - ocenił postawę swojej drużyny w bydgosko-gdańskim pojedynku Artur Ratajczak.
Zdobywając cztery punkty w ataku oraz jedno oczko z zagrywki i dwa w bloku, Artur Ratajczak dołożył ważną cegiełkę do zwycięstwa swojego zespołu
A jaki według młodego środkowego jest przepis na sukces gdańskiej ekipy? - To, że czujemy się naprawdę drużyną. Każdy sobie pomaga, jest bardzo fajny klimat w szatni. Czasami jest nam trudno, ale pracujemy, żeby było lepiej. Zasadniczy wkład w nasze wyniki miał na pewno Andrea Anastasi, ale także Wojciech Serafin i cały sztab szkoleniowy z masażystami włącznie. To są ludzie, którzy cały czas nas wspierają. Tego nie widać w trakcie meczów, ale gdyby nie oni, z pewnością nie cieszylibyśmy się takimi rezultatami. Nasz sukces to nie tylko my zawodnicy, ale także cały sztab, który na co dzień nam pomaga - zakończył Ratajczak.