MŚ 2014 kobiet: Wieczór cudów w Mediolanie!

Półfinały mundialu siatkarek dostarczyły wielu emocji. O złoto mistrzostw globu nie zagrają typowane do tytułu Brazylijki i gospodynie turnieju!

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Niepokonane we włoskim turnieju Brazylijki miały prawo czuć się dość pewnie przed półfinałowym starciem z kadrą Karcha Kiraly'ego. Wicemistrzynie świata wygrywały z nią zarówno w tegorocznym cyklu World Grand Prix (aż trzykrotnie), poza tym wcześniejsze spotkanie obu ekip w drugiej fazie grupowej mundialu zakończyło się zdecydowanym zwycięstwem zespołu z Ameryki Południowej. Początek meczu należał jednak do Jankesek, których szybkie kombinacje zaskakiwały faworytki z Kraju Kawy. Trener José Roberto Guimarães został zmuszony do zmian w składzie na newralgicznych pozycjach, dzięki czemu część strat została odrobiona. Mimo to na parkiecie rządziły Amerykanki i fenomenalna Kimberly Hill, była zawodniczka sopockiego Atomu.

Canarihnes obudziły się z pierwszego szoku i ruszyły do ataku, przez co żelazna do tej pory defensywa Amerykanek raz po raz ustępowała pod naporem ataków Thaisy Menezes i Sheilli Castro. W siatkówce kobiet jednak nic nie trwa wiecznie: autowe ataki Brazylijek poskutkowały niemal całkowitym odrobieniem przez ich rywalki przewagi (11:4. 16:14), by doprowadzić do remisu 22:22 i elektryzującej końcówki partii. W niej Kanarkowe marnowały piłki setowe, a Amerykanki dzięki punktom Foluke Akinradewo i Jordan Larson-Burbach powiększyły prowadzenie!

Napór dominującej ekipy nie słabł, wręcz przeciwnie: drużyna Kiraly'ego zneutralizowała środkowe rywala i nie ustawała w naruszaniu jego kruchej asekuracji, przez co scenariusz trzeciego seta przypominał partię inauguracyjną. Wicemistrzynie świata patrzyły ze zgrozą na niewiarygodnie skuteczną Christę Dietzen i Murphy, która zakończyła spotkanie. Prezes FIVB Ary Graca patrzył ze smutkiem na pogrążone w rozpaczy rodaczki, Ze Roberto pomstował na arbitrów, a siatkarki z USA nie ustawały w tańcu radości.

USA - Brazylia 3:0 (25:18, 29:27, 25:20)

USA: Larson-Burbach, Murphy, Hill, Glass, Dietzen, Akinradewo, Banwarth (libero) oraz Fawcett, Thompson, Dixon

Brazylia: Garay, Sheilla, Thaisa, Lins, Fabiana, Jaqueline, Brait (libero) oraz Tandara, Natalia, Gabi, Fabiola
Idące przebojem przez mistrzostwa Włoszki zdołały już wcześniej pokonać zespół z Państwa Środka 3:1, ale pierwszy półfinał udowodnił, że w tej fazie turnieju nie należy sugerować się przeszłością rywali. Najważniejszym zadanie ekipy Marco Bonitty było utrzymanie koncentracji od samego początku walki z dobrze przygotowanymi Chinkami; to akurat im się udało, ale niemal bezbłędna ekipa Jenny Lang Ping szybko osiągnęła przewagę dzięki dobrej postawie skrzydłowych. O wyniku pierwszej partii zaważyły pomyłki Azzurre.

Szczelny blok i pewna ręka zaledwie 19-letniej Zhu Ting pozwalały azjatyckiej drużynie poważnie myśleć o sensacyjnym odprawieniu gospodyń. Trener Włoszek nie mógł wiele poradzić na bezradność swoim zawodniczek w obronie, a pojedyncze próby Antonella del Core nie zdawały się na wiele. Uśmiechnięte i pewne siebie Chinki sprawiły w drugim secie, że 12 tysięcy fanów zgromadzonych w mediolańskiej hali Forum nagle przycichło. Sytuacja zmieniła się, gdy w przegrywającym składzie doszło do zmian, między innymi wprowadzeniu na parkiet Valentina Diouf... na pozycję przyjmującej, zwiększając tym samym siłę ataku kosztem odbioru zagrywki.

Kadra Italii zaczęła w końcu grać blokiem, do tego doszły kąśliwe serwisy i Azzurre zaczęły nadawać tempa wydarzeniom na boisku. Gdy zatrzymanie zostały Zhu Ting i Hui Ruoqi, stało się jasne, że to nie ostatnie słowo europejskiej drużyny w tym meczu. Emocje na dotąd niespotykaną na tej imprezie skalę rozgorzały w czwartej partii, w której dominujące przez jej większość Chinki dały sobie wydrzeć pewne zakończenie spotkania, nie radząc sobie z włoskimi zagrywkami. Walka na przewagi była widowiskiem na miarę mistrzostw świata, w które ostatecznie zwyciężył zespół lepszy, mający w swoim składzie niezmordowaną Ting (32 pkt.) i rozgrywającą zawody życia Xinyue Yuan (16 pkt., 5 bloków). Kolejna sensacja stała się faktem!

Włochy - Chiny 1:3 (21:25, 20:25, 25:20, 28:30)

Włochy: Chrichella, Lo Bianco, Centoni, Costagrande, Del Core, Arrighetti, De Gennaro (libero) oraz Folie, Ferretti, Bosetti, Diouf

Chiny: Xinyue, Ting, Junjing, Qiuyue, Chunlei, Ruoqi, Shan (libero) oraz Fangxu, Jingsi, Huimin, Zhan (libero)

Mecz o 3. miejsce: Włochy - Brazylia (niedziela, godz. 17:30)

Finał: USA - Chiny (niedziela, godz. 20)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×